– Jesteśmy teraz w sytuacji – a ja będę dowodził szarżą – w której możemy uzyskać coś, na co zgodzi się cały kraj, a to tylko dlatego, że wyciągnąłem nas z Roe vs. Wade, wobec czego zwolennicy życia nie mieli absolutnie nic do powiedzenia – powiedział Donald Trump.
W ramach trwającej kampanii wyborczej Donald Trump doprecyzował swój stosunek do kwestii obrony życia. Stwierdził, że Amerykanie są obecnie w momencie, w którym jest możliwe jest zdziałanie czegoś więcej na rzecz obrony życia w skali ogólnopaństwowej, ale – jak twierdzi były prezydent – musieliby zgodzić się na pewne ustępstwa.
Jak przekonuje, aby uzyskać możliwość ochrony 96 procent dzieci nienarodzonych konieczne jest przyjęcie trzech wyjątków – gwałtu, kazirodztwa i ratowania życia matki. Są to wyjątki, które Trump osobiście popiera (powołując się w tym na stanowisko Ronalda Reagana), uważając jednak, że przyjąwszy je, możliwe jest zakazanie wszystkich innych bocji, co wyeliminowałoby przede wszystkim zabijanie dzieci na życzenie w ramach zbrodniczej kontroli narodzin.
Wesprzyj nas już teraz!
Kandydat na prezydenta podkreśla swoją rolę w obaleniu precedensu Roe vs. Wade, co stało się dzięki spełnieniu jego obietnicy i mianowaniu trzech konserwatywnych i opowiadających się za obroną życia sędziów Sądu Najwyższego.
– I muszę wam powiedzieć, że obrońcy życia mają teraz ogromną siłę negocjacyjną, której nie mieli przed wydaniem orzeczenia – mówił, dodając, że pro-liferzy powinni nauczyć się mówić o tym zwycięstwie i wykorzystywać je politycznie dla osiągania dalszych celów w swojej działalności.
– Przed tym wyrokiem (…) nie mieli żadnej władzy, można było zabijać dzieci w dowolnym momencie, nawet po narodzinach. Mogli zabijać dzieci. Teraz [pro-liferzy] mają ogromną moc – podkreślał Trump.
Źródło: lifenews.com
FO