Prezydent USA Donald Trump powiedział w poniedziałek, że siły amerykańskie doprowadziły do eksplozji w dokach w jednym z portów w Wenezueli, gdzie przemytnicy narkotyków mieli załadowywać swoje łodzie. Do ataku miało dojść w ubiegłym tygodniu.
Trump został zapytany o swoje słowa z piątkowego wywiadu dla nowojorskiego radia WABC, kiedy zasugerował, że USA przeprowadziły atak przeciwko „dużej instalacji” w Wenezueli 24 grudnia. Potwierdził, że tak faktycznie było.
– Doszło do dużej eksplozji w obszarze doków, gdzie oni ładują swoje łodzie narkotykami – powiedział Trump. – Uderzaliśmy we wszystkie łodzie, a teraz uderzyliśmy na lądzie. To był obszar implementacji (…) I to już nie istnieje – dodał.
Wesprzyj nas już teraz!
To pierwszy znany przypadek amerykańskiego ataku na Wenezuelę, będącą celem blokady przez marynarkę wojenną USA. Trump nie zdradził jednak dalszych szczegółów dotyczących miejsca, czasu lub metody ataku. W wywiadzie dla WABC powiedział, że instalacje te zostały „po prostu wysadzone”.
– Nie wiem, czy czytaliście, czy widzieliście – mają dużą fabrykę albo duży zakład, do którego wysyłają (…) skąd wychodzą statki – mówił prezydent gospodarzom programu, Johnowi Catsimatidisowi i Ricie Cosby. – Dwie noce temu to rozwaliliśmy. Więc uderzyliśmy w nich bardzo mocno – dodał.
Anonimowi przedstawiciele administracji Trumpa powiedzieli tymczasem dziennikowi „New York Times”, że zaatakowany obiekt był miejscem wytwarzania narkotyków.
Trump powiedział, że rozmawiał z przywódcą Wenezueli Nicolasem Maduro „dość niedawno”, lecz „niewiele z tego wynikło”. Według doniesień m.in. „Wall Street Journal”, Trump miał zaproponować Maduro bezpieczny wyjazd do kraju trzeciego, lecz dyktator zażądał dodatkowo amnestii dla siebie i swojego otoczenia.
Źródło: PAP / Oskar Górzyński, Waszyngton