Były doradca prezydentów Reagana i Busha oraz wykładowca stosunków międzynarodowych na Georgetown University, Elliot Abrams uważa, że amerykańska polityka zagraniczna przeżywa poważny kryzys.
Jak twierdzi Abrams, celem Obamy jest osłabienie potęgi amerykańskiej, by nie stanowiła ona zagrożenia dla innych. Ludzie z otoczenie prezydenta są przekonani, że wskutek osłabienia pozycji amerykańskiej zniknie wiele problemów na świecie.
Wesprzyj nas już teraz!
Brak siły
Amerykański specjalista skomentował dla dziennika „New York Times” strategię działania zarysowaną przez doradcę prezydenta Obama ds. bezpieczeństwa narodowego, Susan Rice. Twierdzi ona, że USA na Bliskim Wschodzie powinny podejmować następujące działania: negocjować z Iranem w sprawie jego programu nuklearnego a z Syrią w sprawie broni chemicznej oraz doprowadzić do zakończenia konfliktu między Izraelczykami a Palestyńczykami.
Abrams skomentował, że amerykańska „polityka negocjacji” pozbawiona jest bardzo istotnego czynnika – siły. Dyplomata zakpił, iż prezydent Obama zdolny jest zastosować zdecydowane rozwiązania jedynie w przypadku staromodnego seksizmu.
Były doradca Reagana i Busha stwierdził, że niegdyś centrum prowadzenia polityki amerykańskiej na Bliskim Wschodzie nie była Genewa, Bruksela czy ONZ, lecz piąta flota w Zatoce Perskiej i szósta flota na Morzu Śródziemnym.
Zdaniem Abramsa USA przez wiele lat pilnowały ładu na Bliskim Wschodzie i starały się nie dopuścić do sytuacji w której prowadzona jest „wojna wszystkich ze wszystkimi”. Stąd np. interwencja przeciwko Saddamowi Husajnowi po najechaniu Kuwejtu.
Dyplomata ocenił, że polityka amerykańska zmieniła się radykalnie dopiero za prezydentury Baracka Obamy.
Przemówienie Obamy
Adams przypominał przemówienie Obamy w Berlina w 2008 roku, czyli z okresu, gdy ubiegał się on o wybór na pierwszą kadencję. Przyszły prezydent potępił wówczas wojnę w Iraku i zwrócił uwagę na konieczność „wyzwolenia się z wadliwej ideologii opartej na konwencjonalnym myśleniu”. Co miał na myśli?
Zdaniem dyplomaty związanego z Republikanami, chodziło mu o zerwanie z militaryzmem, agresją i myśleniem w kategoriach zimnowojennego podziału. Adams przypomniał, że to właśnie w Berlinie Obama mówił o konieczności rozpoczęcia polityki resetu wobec Rosji.
Zdaniem dyplomaty prezydent USA prowadzi politykę ideologiczną, zmierzającą do osłabienia potęgi USA na świecie, wzorując się częściowo na byłym prezydencie, Jimmy Carterze. Dodał jednak, że nawet Carter zdał sobie w końcu sprawę z błędnej polityki wobec ZSRR i próbował zmienić ją w ostatnim roku kadencji, zwiększając wydatki na zbrojenie.
Zdaniem Abramsa, obecny prezydent błędów nie dostrzega. Politolog zauważa jednak, że cały czas możliwa jest zmiana amerykańskiej polityki zagranicznej. Doradca amerykańskich prezydentów uważa, że jest wiele trudnych spraw do rozwiązania, ale możliwe jest wybrnięcie z nich poprzez przywrócenie mocarstwowej pozycji Stanom Zjednoczonym na arenie międzynarodowej i zdecydowane postępowanie wobec stron zagrażających międzynarodowemu ładowi.
Źródło: GI, AS.