13 ekspertów skupionych wokół Fundacji Batorego przeanalizowało „cuda nad urną” do jakich doszło podczas wyborów samorządowych w 2014 roku. Po wnikliwym przestudiowaniu kart wyborczych ze 100 komisji odpowiedzieli na pytanie o podejrzanie wysoką liczbę głosów nieważnych oraz ponad 23 proc. wynik PSL w wyborach do sejmików.
Głównym winnym skandalu po wyborach z października 2014 roku jest zdaniem ekspertów z Fundacji Batorego „książeczka” – czyli karta wyborcza mająca na kolejnych stronach inne komitety wyborcze. To właśnie taka budowa karty miała doprowadzić aż do 17,5 proc. głosów nieważnych w wyborach sejmikowych.
Wesprzyj nas już teraz!
Jesienią 2014 roku o ponad 300 proc. wzrosła liczba głosów, na których postawiono więcej niż jeden „krzyżyk”. Takich osób mogło być nawet 700 tysięcy w skali kraju. Zdaniem ekspertów zostali wprowadzeni w błąd przez nieprecyzyjną instrukcję i propagowanie hasła „jeden krzyżyk na jednej karcie”.
Ponadto około 140 tysięcy głosów ważnych mogło zostać zakwalifikowanych przez komisje wyborcze jako nieważne i odwrotnie.
Dr Tomasz Żukowski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego, zgodził się z diagnozą dr Jarosława Flisa z Uniwersytetu Jagiellońskiego co do „efektu pierwszej strony”. Miał on zapewnić bonus w wysokości około 6 punktów procentowych dla Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Naukowiec przyjrzał się także głosom nieważnym z powodu zaznaczenia dwóch list. – Było ich szacunkowo ok. 200 tys. Jak wyliczył dr Gendźwiłł, większość z nich padła na listę nr 1 (PSL) i listę zajmującą kolejną stronę broszury. Hipotez wyjaśniających to zjawisko jest kilka (jedna z nich bierze pod uwagę możliwość dostawiania krzyżyków) – powiedział tygodnikowi „wSieci” dr Żukowski.
– Co do przyszłych wyborów, to niestety możemy się czuć absolutnie niespokojni. Gdyby kolejne wybory odbywały się według tego samego prawa co w zeszłym roku, to możemy się spodziewać podobnej liczby nieprawidłowości, wysokiego odsetka głosów nieważnych etc. Mamy trzy lata bez wyborów – trzeba mieć nadzieję, że postulowane rozwiązania uda się wprowadzić do kolejnych wyborów samorządowych. Należy sobie życzyć, by politycy PO i PiS przeszli z zapowiedzi do realizacji. Do tej pory wszystkie partie były bowiem równie zgodne zarówno w tym, co trzeba zrobić, jak i w tym, by…tego nie robić. Nasza praca pokazuje, że należy w końcu przeprowadzić wiele zmian, by wybory za trzy lata odbyły się w innej atmosferze i nie budziły takich wątpliwości – powiedział dr Jarosław Flis.
Źródło: „wSieci”
MWł