Tak zwany kompromis (aborcyjny – red.) nie istnieje. Trzeba zacząć od tego, że w relacjach ogólnoludzkich nie możemy ustalać między sobą, kogo możemy zabijać, a kogo nie. Bo co, jeśli pojawiłaby się partia polityczna, która chciałaby zabijać okularników? Takie prawo byłoby absurdalne i z tym się wszyscy zgadzają? Dlaczego więc pozwalamy na zabijanie nienarodzonych dzieci? – powiedział w rozmowie z dziennikiem „Rzeczpospolita” dr Bawer Aondo-Akaa, teolog, działacz Fundacji Pro – Prawo do Życia.
W pierwszej części rozmowy red. Katarzyna Płachta zapytała o pobicie jednego z obrońców życia i zniszczenie przez feministki plandeki informacyjnej pokazującej prawdziwe oblicze aborcji. W odpowiedzi dr Aondo-Akaa podkreślił, że tego typu działanie jest niedopuszczalne i pokazuje słabość polskojęzycznego środowiska zwolenników aborcji. Jego zdaniem „druga strona” nie ma żadnych argumentów i nie jest w stanie zorganizować własnej tego typu akcji, dlatego musi uciekać się do przemocy, napaści i aktów wandalizmu.
Wesprzyj nas już teraz!
– Sam wiele razy byłem przez różne osoby atakowany. Na razie tylko słownie, ale wiem, że atak fizyczny też może nastąpić. Jestem na to gotowy – przyznał.
Teolog powiedział, że w sprawie aborcji nie można milczeć i dlatego jego obowiązkiem, jako mężczyzny, jest obrona życia osób najsłabszych, które same nie mogą się bronić. – Zwolenników aborcji jest w Polsce mało, ale są za to krzykliwi. My chcemy dać głos tym, którzy go nie mają – powiedział dr Bawer Aondo-Akaa.
Jego zdaniem tzw. „kompromis aborcyjny” nie istnieje, ponieważ ludzkie życie nie jest kwestią filozoficzną i w przypadku dzieci w łonach matek nikt nie ma prawa decydować, kto jest, a kto nie jest człowiekiem. Teolog podkreśla, że wszelkie wątpliwości w tej sprawie już dawno rozstrzygnęli embriolodzy stwierdzając niezaprzeczalny fakt, że „życie zaczyna się od poczęcia, od połączenia komórki jajowej z plemnikiem”.
Zapytany o „drastyczność prezentowanych zdjęć” odpowiedział, że wbrew wszelkim sugestiom lewicowych środowisk ani on, ani żaden z działaczy pro-life nie czuje „satysfakcji estetycznej” patrząc na prezentowane kadry. – Powiem więcej: jakbym spotkał człowieka, który lubi stać i patrzeć się na takie obrazy, od razu wysłałbym go na leczenie psychiatryczne. To tak jakby oglądać z przyjemnością to, co robili Niemcy w czasie II wojny światowej. Wiem o tym, że to nie jest przyjemne, ale prawdę trzeba pokazać. I to są zdjęcia faktycznie zabitych dzieci – podkreślił.
Dr Aondo-Akaa zaznacza, że tylko radykalne działania mające na celu obronę życia nienarodzonych, takie jak pokazywanie w publicznych miejscach zdjęć z dokonanych aborcji może przynieść efekt. – Kiedyś tłumaczono środowiskom broniącym życia, żeby odpuściły walkę o zmianę prawa, tylko rozmawiały z kobietami i spokojnie im tłumaczyły, czym jest aborcja. (…) Wmówiono środowiskom pro-life, że to jedyna właściwa droga. Oczywiście też jest to dobre, ale niewystarczające – powiedział i dodał, że dzięki akcjom, w których on sam bierze udział udało się doprowadzić do bardzo ważnych zmian, m.in. wyeliminowania aborcji w całym woj. podkarpackim. Teolog wyraził nadzieję, że już niedługo podobny stan rzeczy uda się uzyskać na terenie całej Polski.
Na koniec działacz pro-life przytoczył drastyczny przykład „złamania kompromisu aborcyjnego”. – W zeszłym roku w warszawskim Szpitalu im. Świętej Rodziny urodziło się dziecko z zespołem Downa, które miało być zamordowane poprzez aborcję. Ale urodziło się… Więc zostało po prostu położone na stole, żeby umarło z głodu i wychłodzenia. To jest totalitaryzm! Tak robili hitlerowcy w czasie T4 – mordowali osoby niepełnosprawne – powiedział. Zdaniem obrońcy życia to „najlepsza” laurka dla cywilizacji śmierci „pozbawiającej nas człowieczeństwa”.
Źródło: „Rzeczpospolita”
TK