W sobotę odbył się XIX Kongres Konserwatywny w Niepołomicach, organizowany przez Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi. Dr Grzegorz Osiński był autorem wykładu zatytułowanego Co kryje pojęcie transhumanizmu. Prelegent zwrócił uwagę, że istnieją nowe koncepcje – dużo groźniejsze niż agendy historyczne, o których była mowa w poprzednich wykładach. Jedną z tych niebezpiecznych, a mało rozumianych przez większość osób, jest transhumanizm.
Dr Osiński wskazał interesujący trop, jakim jest myśl św. Ireneusza z Lyonu. On już wiele lat temu, w II wieku naszej ery, napisał dzieła, które odnoszą się do tego, co dziś obserwujemy. Wyraźnie w swoim dziele Przeciw herezjom wskazał na gnozę – mówił. To właśnie gnoza jest dzisiejszym punktem odniesienia, gdy mówimy o problemach transhumanizmu czy biotechnologi. Św. Ireneusz wyraźnie wskazał, że centralnym problemem jest wolna wola – wskazał. Tymczasem współcześni neurologowie próbują udowadniać, że wolna wola nie istnieje, a nasz mózg niejako samoczynnie podejmuje decyzje, zanim dojdą one do naszej świadomości.
Transhumanizm, czyli dosłownie „człowiek przejściowy”, stawia sobie za cel „oswojenie” dzikiego w swojej naturze człowieka w sposób konieczny, narzucony. Dzięki postępowi technologicznemu powstaje ich zdaniem możliwość „ulepszenia” człowieka w myśl współczesnych ideologii. Nurt ten bazuje na błędach humanizmu z jego wyemancypowaniem się z podporządkowania porządkowi Bożemu i ma swoje poczesne miejsce w życiu akademickim.
Wesprzyj nas już teraz!
Co ciekawe – jak zwrócił uwagę dr Osiński – zostały przeprowadzone badania, które wykazały, że ponad 60 proc. naukowców zajmujących się transhumanizmem, to zadeklarowani ateiści, podczas gdy reszta identyfikuje się z buddyzmem i innymi religiami, w najlepszym wypadku protestanckimi.
Wyeliminowaliśmy Boga Stwórcę, stworzyliśmy ideologię ewolucji. Wyeliminowaliśmy Boga jako sędziego i tworzymy własne prawa – tak można streścić manifest ideowy transhumanistów. Ale ostatnim celem transhumanistów jest Bóg Miłosierny. Z tą cechą Boga, która ma swoje odzwierciedlenie w ludzkiej naturze długo nie mogli sobie poradzić. I wtedy pojawił się człowiek, który powiedział, że nie będzie biednych i wystraszonych – tym człowiekiem był Ray Kurzweil – kontynuował autor wykładu, wskazując na postać amerykańskiego informatyka, który wierzył w to, że człowiek „zsynchronizowany” z komputerem utraci wiele z dzisiejszych bolączek ludzkości.
Również Ray Kurzweil, będący szefem działu inżynierskiego w Google, odpowiada za promowanie idei, że już wkrótce cyfryzacja wkroczy w nowy etap i będzie dotyczyła już nie tylko instytucji i otaczającego nas świata, ale… samego człowieka.
Ale transhumanizm – jak podkreślił dr Osiński – to nie tylko pomysły znane z filmów science-fiction, takie jak klonowanie ludzi, ale także rzecz, która towarzyszy nam na co dzień. Chodzi o styl życia promowany przez koncerny farmaceutyczne, „udoskonalanie człowieka przez chemię”. Problem nadużywania psychotropów nawet wśród młodzieży wskazuje, jak zmienia się życie człowieka przez substancje promowane przez branżę farmaceutyczną.
Z kolei nanotechnologia pozwala już na ingerencję w mózg człowieka, poprzez wszczepienie odpowiedniej technologii, która pozwala na wspieranie czynności umysłowych, takich jak pamięć. Z jednej strony dziedzina ta służy leczeniu (choćby ślepoty), ale z drugiej otwiera drogę do eksperymentów transhumanistycznych, czyli delikatnie mówiąc nie tylko leczenia, ale „usprawniania” człowieka.
Na Uniwersytecie Kalifornijskim prowadzono badania nad aktywnością kory wzrokowej człowieka, które pokazały, że jest możliwy taki rozwój technologii, który pozwoli na odczytywanie obrazów, jakie pojawiają się w przestrzeni umysłu człowieka. Technologia ta może również ukazać choćby sny człowieka. Krótko mówiąc, możliwe jest przeniknięcie do sfery myśli, co może otwierać ogromne możliwości inwigilacyjne. Wszystkie najnowsze metody leczenia chorób poprzez technologię wszczepianą do mózgu posiadają bowiem dodatkową funkcję, jaką jest odczytywanie danych na temat funkcjonowania umysłu.
Łączenie ludzkiego mózgu z wszczepianymi urządzeniami nie należą już do fantastyki naukowej, lecz wkraczają w fazę ostatecznych badań. Jednocześnie sposób myślenia transhumanistów nie odbiega od tego, który znamy z filmów. Są to ludzie, którzy – bazując na wynikach swoich badań – naprawdę wierzą w to, że możliwy jest transfer ludzkiego umysłu do komputera, co sprawi, że ciało stanie się po prostu zbędne.
Kolejnym zagrożeniem jest koncepcja digital twins, czyli „cyfrowych bliźniaków”. Jest to projekt branży Big Tech, którego celem jest gromadzenie takiej ilości danych na temat ludzi, aby można było tworzyć cyfrowe modele ludzkiej umysłowości odpowiadające konkretnym osobom. Swego czasu korzystano z takich metod jedynie do marketingu, a teraz wkraczają one w nowy etap wraz z gigantycznymi zasobami danych, jakie zgromadziły koncerny, szczególnie ostatnio w dobie tzw. pandemii koronawirusa.
Próby „transferowania” ludzkiego umysłu już teraz obracają się wokół pomysłu na zakończenie fizycznego (i duchowego! o czym nie mówią jego autorzy) życia człowieka, a przeniesienia go wyłącznie do cyberprzestrzeni. Kiedy zaczynamy się zastanawiać do czego dąży transhumanizm, to ta hipotetyczna sytuacja wcale nie jest fantastyczna. Zupełnie fatalny wpływ ma to na dzieci i młodzież, którzy naprawdę zaczynają wierzyć, że życie w przestrzeni wirtualnej jest lepsze – przekonywał dr Grzegorz Osiński.
Jednocześnie postępuje „informacyjna dekonstrukcja” naszej rzeczywistości. Naczelnym projektem jest w tej dziedzinie oczywiście Metaverse prowadzony przez Marka Zuckerberga. Postęp technologiczny sprawia, że – szukając najbliższego punktu odniesienia – rodziny zaczęły spotykać się przy telewizorze, następnie pojawiły się tablety, a dziś każdy siedzi ze swoim smartfonem. Z kolei zuckerbergowe Metaverse ma oferować kolejny etap, to znaczy całkowite przeniesienie aktywności do wirtualnej rzeczywistości, doświadczanej przez gogle VR i rękawice haptyczne.
Dlatego nasz sprzeciw wobec tych działań – zaznaczył dr Osiński – powinien być konsekwentny i ostatecznie oznaczać uniezależnienie się od gigantów, którzy wykorzystują nas do zbierania danych na nasz temat. Choć jest to niezwykle trudne, ale naszemu zwycięstwu musi towarzyszyć stworzenie własnych serwerów i platform do przekazywania informacji, niebędących pod wpływem branży Big Tech, która z zasady jest skrajnie lewicowa.
Źródło: PCh24.pl
oprac. FO