„Gdy znalazłem się w szpitalu, zacząłem (niestety z pewnym opóźnieniem) zażywać amantadynę, według rekomendacji dr. Bodnara, który ma pozytywne doświadczenia na tysiącach pacjentów. Niestety, moi pacjenci nie mają tej szansy, gdyż szpital nie wyraził zgody na zakup amantadyny” – oznajmił w wywiadzie dla „Naszego Dziennika” dr n. med. Zbigniew Martyka, ordynator oddziału zakaźnego szpitala w Dąbrowie Tarnowskiej.
Dr Martyka wspomniał sytuację z zeszłego roku, kiedy zachorował na COVID-19. Na szczęście nie doszło do poważniejszych powikłań, być może dlatego, że w trakcie choroby zaczął zażywać amantadynę – lek, nad którym obecnie trwają badania kliniczne pod kątem skuteczności w leczeniu choroby wywołanej koronawirusem.
„Gdy znalazłem się w szpitalu, zacząłem (niestety z pewnym opóźnieniem) zażywać amantadynę, według rekomendacji dr. Bodnara, który ma pozytywne doświadczenia na tysiącach pacjentów” – podkreślił. Zaznaczył jednak, że nie wszyscy mają równy dostęp do tego specyfiku. „Niestety, moi pacjenci nie mają tej szansy, gdyż szpital nie wyraził zgody na zakup amantadyny” – podaje przykład ze swojej placówki.
Wesprzyj nas już teraz!
Dr Martyka wyjaśnił również, dlaczego Polska boryka się z rekordowo wysoką śmiertelnością. „Wprowadzone restrykcje skutkujące znacznym utrudnieniem i opóźnieniem w otrzymaniu właściwej pomocy medycznej spowodowały nadzwyczajny wzrost zgonów w wyniku innych chorób, których nie leczono właściwie i we właściwym czasie. Do tej pory zmarło z tego powodu ponad 100 tys. osób. Osób, którym nie zapewniono właściwej opieki, którym odmówiono leczenia. To jest o wiele większe zagrożenie niż sam Sars-CoV-2” – podkreślił.
„Wielu pacjentów nie mogło się dostać do szpitala, bo zrobiono w tych szpitalach oddziały Covidowe. Gdyby ci pacjenci mogli być przyjmowani do każdego szpitala, bez wykonywania testów (z których, według różnych publikacji naukowych, duża część daje fałszywe wyniki), to miejsc w szpitalach by nie brakowało (…) W pierwszych 9 miesiącach 2020 roku było o 1 milion 300 tys. mniej hospitalizacji niż a analogicznym okresie roku poprzedniego. Tak więc aż tylu potrzebującym pacjentom odmówiono leczenia szpitalnego! Czy można się dziwić, że wystąpiła taka nadumieralność?” – wskazał, wzywając do zakończenia segregacji pacjentów pod względem dodatniego testu i rezygnacji z oddziałów kowidowych.
Zapytany o to, kiedy należy wypatrywać końca całej sytuacji, lekarz z Dąbrowy Tarnowskiej nie dał czytelnikom zbytnich powodów do optymizmu. Idąc za myślą prof. Włodzimierza Guta, dr Martyka wyjaśnił, że z punktu widzenia firm farmaceutycznych pandemia „nigdy się nie skończy”.
„Potrzeba więc utrzymywać pewną ilość zakażeń. Poza tym lockdown daje wiele możliwości, łącznie z zamykaniem firm, co może być wykorzystane przez osoby podejmujące decyzje (…) Powrót do normalności będzie możliwy, jeśli ludzie przestaną się bać, zaczną myśleć racjonalnie, dotrą do informacji niezależnych naukowców (nie tych podawanych oficjalnie) i nie pozwolą na sobie eksperymentować” – podkreślił.
Źródło: zbigniew.martyka.eu
PR