Na Majdanie znowu polała się krew. W wyniku starć między Berkutem a antyrządowymi demonstrantami zginęło 67 osób. Nieznane są wyniki wizyty na Ukrainie ministrów spraw zagranicznych Polski, Francji i Niemiec.
Po środowych zamieszkach, w których zginęło 28 osób, wydawało się, że największy kryzys na kijowskim Majdanie został na dłuższy czas zażegnany. Tymczasem, jak wynika z relacji opozycji, w czwartek nad ranem milicja ruszyła do ataku. Strzelano do demonstrantów. Wiadomo na pewno, że pacyfikujące Majdan siły posiadają broń z ostrą amunicją i mają ją używać, jak twierdzi strona rządowa, zgodnie z ustawą o milicji.
Wesprzyj nas już teraz!
Antyrządowi demonstranci nie pozostają jednak bierni. Liderzy Majdanu apelowali o to, by ludzie pozostali na Placu Niepodległości, bo tam są bezpieczni. Dochodziło jednak do starć. Jak utrzymuje rząd, część milicjantów znalazła się w rękach pikietujących. Ich los jest nieznany.
W czwartek do Kijowa przylecieli ministrowe spraw zagranicznych Polski, Niemiec i Francji. Mieli się spotkać z prezydentem Wiktorem Janukowyczem. Jak twierdzą korespondenci po spotkaniu wyszli z „niezadowolonymi minami”. Po spotkaniu z prezydentem dyplomaci udali się na kolejne spotkanie – tym razem z liderami opozycji.
Ukraina jest podzielona. Jej zachodnia część została właściwie opanowana przez antyrządowe siły. W centralnych obwodach rady obwodowe znajdują się pod kontrolą opozycji, natomiast rząd kontroluje administrację obwodową. Partia Regionów utrzymuje na razie pełną kontrolę tylko we wschodnich obwodach Ukrainy.
Unia Europejska planuje wprowadzenie sankcji dla winnych przemocy na Ukrainie. Mają oni otrzymać zakaz wizowy oraz mieć zamrożone konta.
Źródło: tvpinfo.pl
ged