Sytuacja chrześcijan w Strefie Gazy nieco poprawiła się od wprowadzenia rozejmu, ale pozostaje niezwykle trudna. Mówił o tym w rozmowie z włoskim portalem „Asia News” ksiądz z parafii Świętej Rodziny w Strefie Gazy, Gabriel Romanelli.
– Nie ma już bombardowań na szeroką skalę, ale wojna trwa nadal. Jeszcze dziś słyszeliśmy bomby, jesteśmy blisko żółtej linii [nieformalna granica pomiędzy Izraelem a Strefą Gazy]. Jest więcej pomocy humanitarnej, ale to wciąż za mało – powiedział kapłan.
– Ludzie są bardzo przygnębieni, bo nikt nie widzi znaków wskazujących na koniec wojny. […] Większość ludzi od dwóch lat nie ma prądu. To samo dotyczy wody: większość ludzi nie ma dostępu do wody pitnej, co prowadzi do szerzenia się chorób – wskazał.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak podkreślił, w Strefie Gazy jest teraz zima. Nocami temperatura spada do zaledwie kilku stopni, ludzie muszą się ogrzać – nie mają jednak jak tego zrobić, zwłaszcza, że mieszkają w namiotach albo w tym, co zostało z ich domów.
Kapłan podkreślił, że dzięki ofiarności łacińskiego patriarchatu Jerozolimy, na którego czele stoi kardynał Pierbattista Pizzaballa, jak i dzięki pomocy wielu ludzi, katolicy mogą wspierać w Gazie tysiące rodzin, zwłaszcza dzieci. W parafii każdego dnia trwają kilkugodzinne modlitwy o pokój – przed Najświętszym Sakramentem, na różańcu, odprawia się Msze święte.
Katolicy prowadzą w Strefie Gazy szkoły, ale obecnie funkcjonują one bardzo słabo. Teoretycznie mają 2250 uczniów, faktycznie naukę podejmuje 160 dzieci – budynki są zajęte prze uchodźców, którzy nie mają dokąd się udać.
– Nasza siła pochodzi od Boga, z modlitwy, z naszej wiary, z naszej nadziei. Staramy się żyć owocami naszej miłości i dzielić się nimi z innymi – podkreślił, prosząc o dalsze modlitwy i wsparcie.
Źródło: asianews.it
Pach