„Bruksela forsuje skrajnie niekorzystny dla Polski system zasobów własnych zasilających budżet UE” – ostrzega na łamach Naszego Dziennika Rafał Stefaniuk. Czy kryzys gospodarczy wywołany przez rządy pod pretekstem epidemii COVID-19 jeszcze bardziej odbije się na naszych kieszeniach?
Unia Europejska stanęła przed problemem spłaty potężnych długów zaciągniętych na poczet „walki” z tzw. pandemią koronawirusa. W czwartek Parlament Europejski będzie procedował propozycję Komisji Europejskiej, która oczekuje nałożenia nowych obciążeń finansowych na państwa członkowskie. Pieniądze mają pochodzić z handlu uprawnieniami do emisji dwutlenkiem węgla (EU ETS), z nowego podatku węglowego i z zysków międzynarodowych korporacji.
– Przedłożone propozycje są skrajnie niekorzystne dla Polski. Do tej pory stosuje się uczciwą zasadę: im kraj jest zamożniejszy, tym płaci wyższą składkę do budżetu. Proponowane zmiany wykolejają ten system, bo obciążą one w większym stopniu kraje na dorobku – a więc państwa Europy Środkowej i Wschodniej – komentuje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” europoseł dr Zbigniew Kuźmiuk.
Wesprzyj nas już teraz!
W latach 2026-2030 dzięki nowym źródłom budżet UE ma oscylować na poziomie 17 miliardów euro, z czego większość ma pochodzić z tzw. handlu emisją dwutlenkiem węgla. – System EU ETS jest wyjątkowo niekorzystny dla Polski. Nasze potrzeby daleko wykraczają poza przyznawaną nam bezpłatną pulę. Przy poziomie cen 90 euro za tonę każdego roku nasza gospodarka traci bezpowrotnie miliardy złotych. Część pieniędzy ze sprzedaży emisji trafia jednak do polskiego budżetu. Gdyby się okazało, że mamy do kasy UE oddać 25 proc. tego, co sami zarabiamy, to nasza sytuacja byłaby jeszcze trudniejsza – ocenia dr Kuźmiuk.
Ponadto, jak zwraca uwagę Andrzej Maciejewski z Instytutu Sobieskiego, uniezależnienie budżetu Unii Europejskiej od składek państw członkowskich jest krokiem w stronę federalizacji i przekształcenia UE w rodzaj super-państwa. Komentator wskazuje także, że spekulowanie emisją już dziś przynosi podwyżki cen energii, a w przyszłości procederem tym mają być objęte kolejne branże.
Szaleństwo fałszywie rozumianej ekologii ma w myśl propozycji Komisji Europejskiej doprowadzić także do wprowadzenia nowego podatku na import towarów do Unii Europejskiej, czyli… „opłaty od importu emisji”.
Źródło: Nasz Dziennik
FO