2 maja 2022

Droga Finlandii i Szwecji do NATO. Perspektywę zmieniła rosyjska inwazja [ANALIZA]

(Fot.: YVES HERMAN / Reuters / Forum)

Finowie nigdy nie zrezygnowali z silnej obrony terytorialnej. Nigdy też nie porzucili idei ciągłego wzmacniania swoich możliwości bojowych, dbając nie tylko o wyposażenie i szkolenie armii, ale nade wszystko o zapewnienie odpowiedniej ochrony ludności cywilnej. Po agresji Rosji na Ukrainę w dniu 24 lutego br. Helsinki, przynaglając także Sztokholm, podjęły działania, by ubiegać się o pełne członkostwo w Sojuszu Północnoatlantyckim (NATO).

Oba państwa mają ogromne znaczenie dla wzmocnienia północno-wschodniej flanki sojuszu. Jednocześnie mogą wywrzeć duży wpływ na rywalizację mocarstw w Arktyce i w ogóle konkurencję o prymat w ustalaniu nowego porządku światowego.

Jak twierdzi Międzynarodowy Instytut Studiów Strategicznych, fińska armia posiada jedną z największych artylerii w Europie oraz armię poborową liczącą około 900 tys. mężczyzn i kobiet. Potrafi też w ciągu 30 dni zmobilizować 280 tys. rezerwistów.

Wesprzyj nas już teraz!

W związku z wieloletnimi zmaganiami z sowiecką Rosją, po II wojnie światowej  Finowie postawili na budowę silnej obrony terytorialnej i tak zwaną totalną obronę. Z ich bogatego doświadczenia obecnie korzystają chociażby Ukraińcy.

Dramatyczny zwrot opinii publicznej

W ciągu zaledwie jednego dnia – 24 lutego br. – sytuacja bezpieczeństwa kraju dzielącego z Rosją granicę o długości 1300 km zmieniła się diametralnie. Znalazło to odzwierciedlenie w wynikach sondaży opinii publicznej, wcześniej sceptycznej wobec przystąpienia Finlandii do NATO. O ile w poprzednich latach – nawet po agresji Rosji na Krym w 2014 r. – włączenie do sojuszu popierało około 20 proc. obywateli, obecnie – jest to już ponad 60 proc. społeczeństwa.

28 marca br. prezydent Sauli Niinisto spytał przez telefon Sekretarza Generalnego NATO Jensa Stoltenberga, jakie szczegółowe działania należy podjąć, aby stać się pełnoprawnym członkiem sojuszu.

Do połowy kwietnia fińscy politycy uzyskali zapewnienia „prawie wszystkich” z 30 członków NATO, że nie będą sprzeciwiać się ich akcesji. Jednocześnie władze szybciej niż pierwotnie planowały – w połowie kwietnia – przedstawiły raport o nowej sytuacji bezpieczeństwa.

W marcu po raz pierwszy siły Finlandii i Szwecji utworzyły połączoną brygadę w ramach zaplanowanych manewrów NATO w arktycznej Norwegii, znanych jako Cold Response, w których udział wzięło łącznie ponad 30 tys. żołnierzy.

Przy okazji ćwiczeń, szwedzki major Stefan Nordstrom mówił, że po agresji Rosji sytuacja bezpieczeństwa w całej Europie uległa zmianie i głupotą byłoby niedostosowanie się do niej. – Bylibyśmy raczej naiwni, gdybyśmy nie uznali, że istnieje zagrożenie – dodawał.

W czasie manewrów w Norwegii, szef sojuszu  Stoltenberg stwierdził, że „żadne inne kraje na świecie” nie są bliższymi partnerami. Ostrzegał jednak, że „bezwzględne gwarancje bezpieczeństwa, które zapewniamy sojusznikom NATO, są tylko dla sojuszników NATO”.

Sojusz Północnoatlantycki od lutego br. dzieli się z Finlandią i Szwecją wszystkimi informacjami na temat wojny na Ukrainie. Oba kraje regularnie uczestniczą w spotkaniach NATO i współpracują nad tworzeniem strategii antychińskiej.

Od 24 lutego tysiące Finów, mężczyzn i kobiet zgłasza się do lokalnych stowarzyszeń rezerwistów. Finlandia – jako jedno z nielicznych państw europejskich – utrzymuje system awaryjnych dostaw paliwa, żywności i leków. W kraju – pod każdym większym budynkiem powstającym od czasów II wojny światowej – obowiązkowo wznoszono schrony. W rezultacie jest ich 54 tys. i może się w nich zmieścić 4,4 mln z 5,5 mln populacji.

27 kwietnia br., w święto upamiętniające bohaterów wojennych, premier Sanna Marin poinformowała, że powołała grupę roboczą do „zbadania i opracowania propozycji, jak zachować, zarządzać i wspierać dziedzictwo wojen fińskich i ich weteranów jako centralnej części społeczeństwa fińskiego”. Grupa ma przedstawić wnioski do stycznia przyszłego roku.

Od wielu lat Finowie prowadzili politykę wzmacniania obrony i układania dobrych relacji z Rosją. Przez lata poparcie opinii publicznej dla akcesji do NATO utrzymywało się na niskim poziomie około kilkunastu procent. Teraz za wejściem do sojuszu jest – według nadawcy publicznego Yle – 62% respondentów, a 16% –  „przeciw”.

Namowy byłego premiera

Alexander Stubb, były premier Finlandii, Lider Partii Koalicji Narodowej, który pełnił także funkcje ministra finansów i spraw zagranicznych, a obecnie wykłada i szefuje School of Transnational Governance z siedzibą w Europejskim Instytucie Uniwersyteckim we Florencji w rozmowie z AL Jazeerą z 28 kwietnia br. przypomniał, że od wielu lat zabiegał o członkostwo swojego kraju w NATO, ale należał do mniejszości.

Szacuje, że gdy Finlandia wraz z Szwecją przedstawi wniosek o przystąpienie do sojuszu, poparcie dla tej idei wyrazi ponad 80 proc. obywateli. Wskazuje na dramatyczny zwrot opinii publicznej, który nastąpił z powodu ataku rosyjskiego na Ukrainę w dniu 24 lutego br., gdy o piątej rano armia Federacji Rosyjskiej wszczęła inwazję za naszą wschodnią granicą. – Podstawowa myśl jest taka, że ​​jeśli Putin może dokonać rzezi swoich braci, sióstr i kuzynów na Ukrainie, może to zrobić również w Finlandii i Szwecji – Stubb obrazowo tłumaczył zmianę stanowiska swoich rodaków. Dodał, że wydarzenia na Ukrainie przypominają traumę II wojny światowej, a „NATO miałoby być sposobem na zwiększenie własnego bezpieczeństwa i bezpieczeństwa sojuszu”.

Al Jazeera dopytywała go, dlaczego takiego zwrotu opinii nie było po aneksji Krymu. Fiński polityk nie potrafił tego wyjaśnić. Podkreślił jednak, że on zawsze opowiadał się za członkostwem Finlandii w NATO. – Właściwie uważałem, że powinniśmy byli przystąpić do Sojuszu Północnoatlantyckiego w 1995 r., kiedy staliśmy się częścią Unii Europejskiej. W 2008 r. próbowałem forsować członkostwo w NATO. Byłem wtedy ministrem spraw zagranicznych Finlandii i przewodniczącym Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Pośredniczyłem w zawarciu pokoju podczas wojny w Gruzji. Po tych rozmowach mediacyjnych wygłosiłem przemówienie [8 sierpnia 2008 r. – przyp. red.] (…) Wyjaśniłem, jak powraca rosyjska agresja i że Finlandia powinna rozważyć członkostwo w NATO. Ale  spotkałem się z wieloma negatywni uwagami i od tego czasu, nawet gdy Rosja zaatakowała Ukrainę w 2014 r., nie próbowałem forsować członkostwa w NATO, ponieważ byłem w mniejszości. Jednak teraz jest inaczej – mówił.

Były szef fińskiej dyplomacji wskazał, że inwazja rosyjska z lutego sprowokowała ludzi do zmiany stanowiska, a „kiedy zmienia się opinia publiczna, zmienia się także postępowanie przywódców politycznych”.

Stubb dopytywany, czy nie obawia się prowokacji w związku z przystąpieniem do NATO, odparł z pewnością siebie, że nie będzie konwencjonalnych zagrożeń militarnych, ponieważ Finlandia ma jedną z największych stałych armii w Europie a ponadto zakupiono 64 samoloty F-35. Wyraził przekonanie, że pojawi się szereg cyberataków, wojna informacyjna, ale kraj ma być do tego dobrze przygotowany.

Dopytywany, czy obawia się sprzeciwu jakichś państw członkowskich wobec akcesji do NATO, zasugerował, że „bardzo trudno jest przedstawić jakikolwiek racjonalny argument przeciwko dopuszczeniu Finlandii i Szwecji do sojuszu”.

Oprócz silnych armii oba kraje mają „największe zachodnie firmy telekomunikacyjne na świecie — Nokię i Ericssona, co ma duże znaczenie dla ogólnej infrastruktury bezpieczeństwa” – wskazał. Posiadają także doświadczenie w prowadzeniu wojen z Rosją i inni członkowie NATO zdają sobie z tego sprawę. Nie powinni więc sprzeciwiać się akcesji.

Stanowisko Szwedów

Finowie od wielu tygodni zabiegali o to, by równocześnie z nimi do NATO weszli Szwedzi, aby ciężar przygotowań do akcesji nie spadł jedynie na jedno państwo.

W neutralnej przez lata Szwecji, od czasu aneksji Krymu zmieniło się podejście władz do obrony. Zwiększono wydatki na zbrojenia i niebawem osiągną one poziom 2 proc. PKB. Zaczęto odbudowywać schrony, które popadły w ruinę po zimnej wojnie. Rząd od 2014 r. przyspieszył dozbrajanie i wzmacnianie sił w Gotlandii, w pobliżu kwatery głównej rosyjskiej Floty Bałtyckiej. Przywrócono ograniczony pobór do wojska.

Około 71% Szwedów poważnie martwi się zwiększonym ryzkiem uderzenia militarnego ze strony Rosji. Zaowocowało to m.in. popytem na „zestawy kryzysowe, to jest nakręcane radioodbiorniki, filtry do wody i pojemniki na wodę

Szwecja i Finlandia mają złożyć wniosek o członkostwo w NATO w tym samym czasie, mniej więcej w trzecim tygodniu maja br. Prezydent Finlandii Sauli Niinistö przybędzie do Sztokholmu w dniach 17-18 maja na specjalne zaproszenie króla Karola XVI Gustawa, by rozmawiać o szczegółach procesu akcesyjnego.

Na czas negocjacji, gdyby doszło do większych prowokacji ze strony Rosji, Szwecja i Finlandia uzyskały specjalne gwarancje bezpieczeństwa ze strony Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. O tempie włączenia obu krajów do sojuszu zadecydują parlamenty poszczególnych państw członkowskich. Na razie wskazuje się na ewentualne problemy ze strony Węgier. Ostatnio także prezydent Chorwacji Zoran Milanović apelował do posłów, by nie wyrażali zgody na akcesję państw nordyckich do czasu zmiany prawa wyborczego w Bośni i Hercegowinie. Szef chorwackiej dyplomacji Pekka Haavisto zapewnił jednak, że Chorwacja już zobowiązała się do poparcia potencjalnego wniosku Finlandii i Szwecji o przystąpienie do sojuszu.

Milanović chciał – podobnie zresztą jak rząd – wywrzeć wpływ na wspólnotę międzynarodową, by zmienić skomplikowany system polityczny Bośni i Hercegowiny powstały po zakończeniu wojny na Bałkanach w latach 90. ub. wieku. Hercegowina składa się z dwóch głównych jednostek administracyjnych reprezentujących trzy główne grupy etniczne: zdominowany przez Serbów podmiot Republiki Serbskiej i Bośniacko-Chorwacką Federację. Największa partia chorwacka HDZ zażądała reform, dzięki którym Chorwaci w Bośni zyskaliby więcej władzy. Apel popiera Milanović. Prezydent przyznał, że „ubolewa nad faktem”, iż Chorwacja musi ingerować w kwestie akcesji tak zasłużonego i „wzorowego kraju jak Finlandia”, ale nie ma wyjścia. Dodał, że i tak o wszystkim zadecydują posłowie.  

Szwecja przez 200 lat strzegła neutralności jako głównego filaru swojej polityki zagranicznej. Jednak po aneksji Krymu zmieniła się nieco optyka władz, a po inwazji na Ukrainę w lutym tego roku większość Szwedów uznała, że ​​członkostwo w NATO zapewni im niezbędną ochronę. Rządzący socjaldemokraci na początku kwietnia wydali oświadczenie, w którym stwierdzono, że „gdy Rosja najechała Ukrainę, sytuacja Szwecji w zakresie bezpieczeństwa zasadniczo się zmieniła”.

Na 29 czerwca zaplanowano szczyt NATO w Madrycie. Administracja Bidena i szef NATO zapewnili, że wnioski obu krajów – jak tylko się pojawią – zostaną szybko i pozytywnie rozpatrzone.

Interoperacyjność

Dowódcy sojuszu nie mają obaw co do interoperacyjności nordyckich sił. W ocenie RAND Corporation,  „włączenie  Finlandii i Szwecji zapewniłoby przewidywalność sojuszu w czasach niepewności, pierwszorzędne zdolności wojskowe i zastrzyk wartości demokratycznych”.

Finlandia ze swoją dużą siłą lądową wzmocniona samolotami F-35 i Szwecja ze swoimi zdolnościami do walki przybrzeżnej, powietrznej i wojny podmorskiej byłyby „ważnym uzupełnieniem natowskiego zestawu narzędzi odstraszania i obrony”. RAND dodaje, że obie siły zbrojne „już utrzymują wysoki poziom interoperacyjności z NATO i mogą osiągnąć niemal płynne przejście z wojskowego punktu widzenia” – dodano.

Amerykański think tank liczy na to, że dzięki współpracy rządów Szwecji i Finlandii w UE, możliwa będzie lepsza kooperacja NATO-UE i USA-UE w wielu kwestiach, zwłaszcza ważna w sprawie planowaniu strategii w zakresie konkurencji z Chinami, a także „szerszej globalnej rywalizacji między demokracjami a autokracjami”.

Rosjanie grożą rozmieszczeniem broni jądrowej w regionie Morza Bałtyckiego. Ale ta broń już jest w obwodzie kaliningradzkim. Finowie i Szwedzi spodziewają się większej liczby cyberataków, prowokacji w przestrzeni powietrznej i  wtargnięcia łodzi podwodnych na wody nordyckie na Morzu Bałtyckim, czyli wszystkiego tego, co robili dotychczas Rosjanie.

Będzie geopolityczny przełom?

Członkostwo Finlandii i Szwecji w NATO ma być geopolitycznym przełomem ze względu na ich ważne strategicznie położenie. Wojskowi spodziewają się, że za kilka lat zbiorowa siła powietrzna krajów nordyckich będzie obejmować 150 samolotów bojowych F-35 i 39 szwedzkich myśliwców JAS 39. Po uwzględnieniu możliwości Wielkiej Brytanii, Niemiec i Holandii, w sumie Europa Północna ma dysponować prawie 250-300 samolotami F-35 oraz szwedzkimi JAS.

Dzięki temu ma się poprawić zdolność NATO do ochrony transatlantyckiego połączenia morskiego na Północnym Atlantyku przed rosyjską strategią antydostępową, od czego zależy pomoc amerykańska dla Europy w przypadku poważnego kryzysu.

Wspomina się także o fińskiej koncepcji obrony totalnej, która jest wzorem dla innych państw NATO, a ostatnio dla Ukrainy, jeśli chodzi o sposób organizacji sił obrony terytorialnej i współpracy cywilno-wojskowej w stawianiu oporu agresorowi. Tereny krajów nordyckich doskonale nadają się do ukrycia samolotów, dronów i środków bojowych NATO w zamaskowanych bazach na tyłach Rosji.

Oba kraje już wnoszą wkład w bezpieczeństwo europejskie poprzez regionalne ramy współpracy, takie jak Nordycka Współpraca Obronna (NORDEFCO) i Wspólne Siły Ekspedycyjne (JEF), współpraca z UE i partnerami transatlantyckimi oraz partnerstwo z NATO.

Poszerzenie NATO zwiększa wiarygodność sojuszu, ale co istotne włączenie obu krajów będzie miało ogromne znaczenie dla układu sił w Arktyce. Poza niektórymi społecznościami tubylczymi członkami Rady Arktycznej są: Rosja, USA, Kanada, Islandia, Finlandia, Norwegia, Dania i Szwecja. Inne państwa mają status obserwatorów np. Chiny.

Obecnie Radzie przewodniczy Rosja, ale po agresji na Ukrainę pozostali członkowie odmówili udziału w posiedzeniach. Jednocześnie wzmogła się aktywność wojskowa NATO w Arktyce.

Pięć krajów członkowskich Rady Arktycznej jest również członkami NATO, chociaż Islandia technicznie nie ma oficjalnej armii. W marcu siły NATO zainicjowały manewry na dużą skalę „Cold Response”, które powinny odbywać się dwa razy do roku. Ćwiczenia były prowadzone w Norwegii, bardzo blisko granicy z Rosją.

Norwegia zajmuje strategiczną pozycję jako najdalej na północ wysunięta flanka NATO ze wspólną lądową i morską granicą z Rosją. Norweskie siły odpowiadają za patrolowanie wód i wyłącznych stref ekonomicznych o wielkości niemal Morza Śródziemnego. Ponadto Oslo sprawuje władzę nad wyspami Svalbard położonymi daleko w Arktyce.

Norwegowie od aneksji Krymu obawiają się asertywności Rosji w Europie i możliwości trwałej zmiany europejskiego porządku bezpieczeństwa, tym bardziej, że Rosja modernizuje Flotę Północną, stacjonującą w Murmańsku i jest bardziej aktywna na Dalekiej Północy bogatej w zasoby naturalne, gdzie wskutek topnienia lodu otworzyły się nowe szlaki żeglugowe. W dalszej perspektywie doprowadzi to do wzrostu liczby dużych, głównie towarowych statków przemierzających ten teren i umożliwi eksplorację dna morskiego oraz wydobycie zasobów.

Analitycy nie mają wątpliwości, że spowoduje to wielkie problemy bezpieczeństwa z powodu możliwości licznych konfliktu w sprawie roszczeń terytorialnych, zwłaszcza do obszarów bogatych w cenne zasoby. Analogicznie jak w XVII wieku, gdy angielska Kompania Moskiewska i rywalizująca z nią Holenderska Kompania Północna toczyły boje o połowy wielorybów arktycznych i dostęp do zatoki Svalbardu.

Erupcje wulkanów w XVII wieku chwilowo okryły większą część Ziemi zasłoną pyłu rozpraszającego światło słoneczne. Arktyka na początku XVII wieku na krótko się ogrzała, a następnie ochłodziła, utrudniając dostęp do zatok Svalbardu.

Wieloryby gromadziły się w kilku wolnych od lodu zatokach, stając się łatwym łupem dla wielorybników, którym udało się pod eskortą wojskową wpłynąć na te tereny. Początkowo ograniczona „pula towaru” skłoniła holenderskich i angielskich wielorybników do współpracy, by koszty nie przewyższyły rocznych zysków. Jednak w miarę topnienia lodu floty wielorybnicze rozproszyły się po wielu różnych zatokach, a żołnierze na pokładach angielskich okrętów wojennych postanowili polować na odosobnione statki należące do rywalizujących firm i krajów. Ciepłe lata były więc naznaczone licznymi walkami, czego można się spodziewać w Arktyce w przyszłości.

Dziś wiadomo, że Rosja ma więcej sił bezpieczeństwa w Arktyce niż jakiekolwiek inne państwo. Rosyjska strategia przewiduje także, że to Arktyka stanie się lokomotywą gospodarki.

Królewski Instytut Spraw Międzynarodowych szacuje, że region może zawierać do 90 miliardów baryłek ropy. Według US Geological Survey, jedna piąta gazu ziemnego na świecie leży nietknięta pod pokrywą lodową Arktyki. Okolica jest również bogata w metale szlachetne. Co najmniej 24 firmy otwarło 599 pól naftowych i gazowych. Gazprom, największa rosyjska firma energetyczna wiedzie prym, a po nim nieco dalej są amerykański ConocoPhillips, francuski TotalEnergies, norweski Equinor i anglo-holenderski Shell.

Z oczywistych względów może więc dojść do poważnych spięć. A o dostęp do arktycznych korytarzy żeglugowych zgłaszają pretensje także Chińczycy.

W marcu 2017 roku prezydent Putin goszczący w Arktyce zadeklarował: W tym regionie skoncentrowane są zasoby naturalne, które mają ogromne znaczenie dla rosyjskiej gospodarki.

Agnieszka Stelmach

 

Finlandia i Szwecja w NATO. Decyzje zapadną w połowie maja

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(1)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie