Redaktor naczelny Faktów TVN, Kamil Durczok, odpierał zarzuty o molestowanie seksualne w jego zespole redakcyjnym. Jak przyznał, świadomie nikogo nie skrzywdził.
Sprawa zaczęła się do artykułu w tygodniku „Wprost”, który – powołując się na anonimowe źródła – ujawnił, że w jednej z komercyjnych stacji telewizyjnych dochodziło do przypadku molestowania ze strony szefa programu informacyjnego.
Wesprzyj nas już teraz!
Durczok stwierdził, że jest cholerykiem i zdarza mu się wybuchnąć, choć zaznaczył, iż relacje w zespole telewizyjnym są nieco inne w wielu miejscach pracy. – Redakcja telewizyjna, to miejsce, w którym ludzie spędzają ze sobą po kilkanaście godzin na dobę i wtedy relacje w zespole są takie, że można sobie pozwolić na znacznie więcej, na przykład na podniesienie głosu. Zaznaczył jednak, że jest ogromna różnica między sposobem zarządzania a molestowaniem. – Nigdy nie byłem molestującym szefem – powiedział.
Redaktor naczelny „Faktów” przyznał, że trudno jest określić, czy ktoś nie poczuł się urażony podczas pracy z nim, ponieważ relacje zawodowe często przeplatają się z prywatnymi. – Jeśli ktoś będzie chciał postawić mi taki zarzut i znaleźć coś z mojego życia prywatnego, co będzie elementem świadczącym na rzecz tezy, że kogoś molestowałem, mobbingowałem czy poniżałem to być może znajdzie – powiedział. Durczok dodał, że popełnił w swoim życiu niemało błędów. – Nie jestem bezgrzeszny. Jak wielu z nas popełniałem mnóstwo życiowych, prywatnych błędów. Popełniałem je, mam ich świadomość, zapłaciłem też za to dość wysoką, osobistą cenę. Rozstałem się ze swoją żoną, choć nie jesteśmy po rozwodzie. Ale nigdy świadomie nie doprowadziłem do sytuacji, by ktoś miał zarysowaną taką alternatywę swojej obecności w tej firmie: albo idziesz do łóżka ze swoim szefem, albo nie awansujesz, albo nie dostajesz podwyżki – powiedział dziennikarz.
Na pytanie, czy podwładne Durczoka mogły mieć takie wrażenie, dziennikarz odpowiedział: – Mogły. Żadne z nas nie może wejść w głowę ludzi, z którymi rozmawiamy, kontaktujemy się i pracujemy. Nie wiemy co tam jest, czy te osoby poczuły się skrzywdzone, czy nie – stwierdził.
Źródło: tokfm.pl
ged