O. Corwin Low OP jest duszpasterzem w Dolinie Krzemowej. Dominikanin sam w przeszłości w niej pracował; odnosił duże sukcesy jako inżynier, a później również jako właściciel firmy technologicznej oraz jako inwestor. Zakonnik opowiedział historię swojego życia i nawrócenia dziennikowi „National Catholic Register”.
O. Corwin Low OP urodził się w rodzinie prezbiteriańskiej. Rodzice bardzo troszczyli się o formację moralną dzieci. Corwin Low studiował inżynierię elektryczną oraz informatykę. W tym czasie przestał praktykować religię. Pracował w IBM na Florydzie, później przeniósł się do Seattle, gdzie pracował w firmie Paula Allena, który razem z Billem Gatesem założył Microsoft. W latach 90. wydał książkę o potencjalne internetu, która rozeszła się w setkach tysięcy egzemplarzy. Wraz ze współpracownikami wykorzystał zarobiony kapitał do założenia własnej firmy. Zajmował się kwestiami bezpieczeństwa technologicznego, pracując dla różnych firm z amerykańskiej listy Fortune 500.
– Zauważyłem, że mogę kupić cokolwiek tylko chcę; mogę jechać gdziekolwiek chcę; mogę sam ustalać, czym się zajmuję. Wtedy pojawiły się większe pytania: Dlaczego nie jestem naprawdę szczęśliwy? Jaki jest cel życia? Skoro mam już wszystko, to co teraz? Będę zarabiał coraz więcej pieniędzy i chciał ich coraz więcej, więcej niż potrzebuję? Zrozumiałem, że nie da mi to już żadnego szczęścia. Utknąłem – powiedział w wywiadzie.
Wesprzyj nas już teraz!
Low zaczął się nawracać w latach 90. W 1994 roku spotkał się z jednym ze swoich współpracowników w jego biurze. Zastał tam krucyfiks i tryptyk. Zapytał, co to jest; tamten odpowiedział: To ma mi przypominać, kto tu tak naprawdę rządzi. Low zaczął się nad tym głęboko zastanawiać. Dzięki znajomości z tym współpracownikiem zobaczył, jakie ma on w swoim życiu priorytety. Były to – w takim właśnie porządku – wiara, rodzina, praca. Low zrozumiał, że chce, aby w jego wypadku było podobnie. W 1999 roku Low judał się do Rzymu na krótki pobyt; wkrótce wrócił tam – i mieszkał w Rzymie przez 13 miesięcy. We Wiecznym Mieście spotkał po raz pierwszy dominikanów. Zaczął chodzić na Mszę świętą, choć nie przyjmował Komunii. Uczęszczał również na nieszpory do benedyktynów. W 2001 roku otrzymał bierzmowanie z rąk dominikanów w kościele św. Sabiny w Rzymie. Wkrótce sprzedał swoją firmę. Rok później wstąpił do dominikanów. W 2014 przyjął święcenia kapłańskie. Po ośmiu latach posługi w Zakonie jako kapłan prowincjał zaproponował mu rozpoczęcie pracy duszpasterskiej w przemyśle technologicznym. Rozpoczął w ten sposób posługę w Dolinie Krzemowej.
– Dzięki temu, że byłem związany z technologiami, i to nie tylko od strony inżynieryjnej ale również od strony biznesowej i inwestycyjnej, mam większy wgląd w codzienność tych ludzi w branży niż większość księży i osób duchownych. Sam przecież tak żyłem. Gdy idę do firm technologicznych, mogę mówić ich językiem; rozumiem ich troski. Dzięki swojemu nawróceniu jestem też jakby żywym przykładem, że jest droga do szczęścia, którego nie mogą dać dobra materialne – powiedział.
W swojej codziennie pracy, zauważył, stara się wychodzić od takich kwestii jak dobro wspólne, poświęcenie i pomoc drugiemu, dzięki czemu mogą się tym nauczaniem zainteresować także ci, którzy nie mają o chrześcijańskie żadnego pojęcia. Celem jest to, aby słuchacze zadali później pytanie: Powiedz mi o tym więcej. Dużą rolę odgrywa tu habit dominikański: podczas gdy kolczyki czy tatuaże są dzisiaj normalnością, habit jest kompletnie kontrkulturowy – i to ludzi zaciekawia. Jak podkreśla, wielu ludzi z branży technologicznej jest wprawdzie bogatych i wpływowych, ale wewnętrznie nieszczęśliwych i samotnych. Są dojrzali na przyjęcie radości, którą oferuje Ewangelia. Potrzeba po prostu cierpliwej pracy. – Jezus jest bardzo cierpliwy, a ja wiem, że chodzi o proces. Mamy długą perspektywę. Proszę zobaczyć, co stało się ze mną – podkreślił.
Dominikanin wezwał do tego, by otwarcie świadczyć o swojej wierze. Wiele osób nosi krzyżyk na szyi albo ma w domu obrazy religijne. W pracy jednak nijak nie okazują swojej wiary. Tymczasem może to być wspaniałym świadectwem – tak, jak stało się w przypadku współpracownika, który nie ukrywał w biurze swojej wiary i który pozwolił Corwinowi Lowowi odkryć Kościół.
Źródło: ncregister.com
Pach