18 września 2022

Dyrektor szczecińskiego przedszkola kontynuuje walkę komunistów z krzyżem [OPINIA]

(Fot. Pixabay)

Dyrektor publicznego Przedszkola nr 75 w Szczecinie kazała zdjąć ze ścian wszystkie krzyże. Jako powód swojej skandalicznej decyzji podała skargę jednego z rodziców, który poczuł się urażony obecnością w placówce najświętszego dla chrześcijan symbolu.

 

Do tego przedszkola uczęszcza w sumie 100 dzieci, spośród których aż 90 bierze udział w lekcjach religii. Czy normalne jest więc, aby w miejscu utrzymywanym z pieniędzy podatników głos jednego rodzica był ważniejszy niż zdanie pozostałych 99? Wygląda na to, że pani dyrektor kultywuje w zarządzanej przez siebie placówce dawne i szkodliwe liberum veto. A może chodzi po prostu o nienawiść do chrześcijaństwa, do tej pory skrywaną przez panią dyrektor, a teraz – kiedy nadarzyła się okazja, z hukiem ujawnioną?

Wesprzyj nas już teraz!

W sprawie interweniowali już u prezydenta miasta radni miejscy PiS. Powoływali się przy tym na konstytucyjne zapisy gwarantujące wolność religijną. – Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Taki jest artykuł 48. Konstytucji RP, który dyrektor przedszkola, zdejmując krzyże, złamała – mówi radny Krzysztof Romanowski. Do szczecińskich samorządowców zgłaszają się rodzice dzieci, które uczęszczają do przedszkola nr 75. Proszą oni o zdecydowaną reakcję w obronie znieważanych krzyży, które dyrektor zamknęła w przedszkolnej komórce.

Sytuacja przypomina działania władz komunistycznych, które usuwały wszelkie symbole chrześcijańskiej wiary z placówek edukacyjnych. Czyżby te czasy wracały? Opowiadała mi o nich moja babcia Apolonia. W roku 1958, ze szkoły powszechnej, do której chodziły jej dzieci, komuniści wyrzucili na śmietnik piękny krucyfiks. Babcia, kiedy się tylko o tym dowiedziała, pobiegła na ten śmietnik i wyjęła z niego krzyż. Ucałowała go, a potem wzięła do domu. Ciemny dębowy, a na nim piękna, ceramiczna figura cierpiącego za nasze grzechy Chrystusa. Wisiał na ścianie babcinego domu, aż do jej śmierci. Później krzyż trafił do naszego domu. Od lat jest z nami w radościach i smutkach. Ten uratowany krucyfiks to nasz wielki rodzinny skarb.

Również dla wielu Polaków był on w historii i jest w teraźniejszości prawdziwym skarbem. Pamiętamy brutalną pacyfikację dokonaną przez komunistów na uczniach Technikum Rolniczego w Miętnem, którzy w roku 1983 podjęli strajk w obronie usuwanych krzyży, powieszonych w tej szkole podczas solidarnościowej odwilży. Takim samym heroizmem była w roku 1984 obrona krzyży na terenie Zespołu Szkół Zawodowych we Włoszczowej. Wielu młodych katolików ukarano wówczas niedopuszczeniem do matury, a miejscowych księży aresztem.

Jakże inna jest postawa dyrektor szczecińskiego przedszkola i to wyrażona w przeddzień 17 września, rocznicy sowieckiej agresji, od której zaczęła się w Polsce walka komunistów z krzyżem. Czyżby pani dyrektor w ten sposób chciała tę datę „uczcić”? Kopiowanie przez nią zachowania wrogów krzyża spod znaku sierpa i młota zauważył ks. arcybiskup Andrzej Dzięga, metropolita szczeciński. – Jeszcze za Stalina krzyże wyrzucano z urzędów i szkół… Powróciły w roku 1956, po kilku latach znowu wyrzucane, bronione przez rodziców, musiały czekać cierpliwie na „Solidarność” – mówił arcypasterz podczas środowej homilii wygłoszonej w Kamieniu Pomorskim.

Arcybiskup Andrzej Dzięga nawiązał też bezpośrednio do smutnego wydarzenia: – Ostatnio w jednym z przedszkoli prowadzonych przez miasto pozdejmowano krzyże ze ścian. Dlaczego bronicie dzieciom, by mogły patrzeć na znak życia i miłości? Na znak, który jest przywołaniem Chrystusa umęczonego i zmartwychwstałego? – pytał z niepokojem metropolita szczeciński. Niestety nie poruszyło dyrektorki, która nadal więzi krzyże w komórce. Nie poruszyło też władz miejskich Szczecina, które zajęły piłatowe stanowisko twierdząc, iż nie będą interweniować w tej sprawie, bo to nie leży w ich kompetencji.

 

Adam Białous

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij