4 lutego 2023

Dzieci do spowiedzi, lewica… też. Czego chcą naprawdę Betlejewski i spółka?

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Politycy i „aktywiści” chcący zakazywać rodzicom wysyłania do spowiedzi kilkulatków, nie widzą nic nagannego w prawdziwych przypadkach przemocy wobec najmłodszego pokolenia. Akcja społeczna „W obronie sakramentu pokuty” jest odpowiedzią na tę fałszywą troskę, pod którą skrywa się odwieczna nienawiść do Kościoła.

 

Jesienią zeszłego roku antykościelny prowokator Rafał Betlejewski zainicjował mocno wspieraną medialnie kampanię zmierzającą do zakazu spowiedzi kilkuletnich dzieci. Ponieważ za pasem wybory parlamentarne, libertyńskie slogany pochwycili teraz politycy Nowej Lewicy i Wiosny. W ślad za pomysłodawcą hucpy twierdzą, że posyłanie naszych pociech do konfesjonału oznacza dla nich psychiczne wstrząsy, poniżenie, wzbudzanie poczucia winy, ingerencję w najbardziej osobistą sferę życia.

Wesprzyj nas już teraz!

Istotą akcji antyklerykałów nie jest jednak troska o dzieci, lecz założenie, iż to państwo ma sprawować pełnię władzy nad rodzinami, a zwłaszcza nad najmłodszymi. To władze publiczne mają decydować o wszystkich sferach życia. Spowiedź, podobnie jak posłanie dziecka do pierwszej Komunii świętej czy bierzmowania, nie jest jednak przecież obowiązkowa. Ateiści, innowiercy, poganie, nie są do tego zmuszani. Wybór należy do rodziców, którzy wychowują potomstwo według własnego uznania i najczęściej według najlepszych intencji. Ta sama lewica, która upatruje w spowiedzi kilkulatków przejawów traumatyzowania, psychicznej przemocy wobec najmłodszych, czy wreszcie dokonywania wyborów, których w przyszłości obecne dzieci mogłyby sobie nie życzyć, nie ma nic przeciwko zmuszaniu do innych, potencjalnie niebezpiecznych czynności, zachowań czy postaw.

Lewica, podobnie zresztą jak niemal cała klasa polityczna, popiera na przykład obowiązkowe szczepienia już od pierwszej doby życia. Polska należy do państw, w których kalendarz obligatoryjnych zastrzyków jest najbogatszy. Tak zwana pandemia w ostatnich latach przekonała wielu z nas (owszem, dzięki sile propagandy jeszcze nawet nie większość), że globalna czy państwowa polityka zdrowotna już teraz kierowana jest zgodnie z interesem koncernów farmaceutycznych, a nie zwykłych ludzi. My pełnimy w tym układzie raczej rolę dostarczycieli wpływów pieniężnych czy też obiektów wielkiego eksperymentu niż pacjentów, których zdrowie i w ogóle dobro powinno znajdować się w centrum troski władz publicznych. Czy lewica zabiegała o prawa chorych w nagłych przypadkach, nieprzyjmowanych na oddziały szpitalne z powodu braku negatywnego wyniku bieda-testu? Wręcz przeciwnie, opowiadała się za najbardziej drastycznymi rygorami wobec Polaków, bez względu na ich wiek.

Próżno nasłuchiwać było ze strony „wrażliwej społecznie” lewicy głosów oburzenia na narzucany szkołom przymus zdalnej nauki za pośrednictwem mediów elektronicznych oraz zasłaniania twarzy przez uczniów podczas społecznej tresury covidowej. Pytania o konsekwencje takiej operacji dla zdrowia fizycznego czy emocjonalnego, zwłaszcza najmłodszego pokolenia, od razu spychane były do kategorii teorii spiskowych. Dzisiaj eksperci głowią się nad przyczynami nowej fali depresji i dramatycznych statystyk dotyczących prób samobójczych młodych ludzi.

Podobnie poparciem lewicy niezmiennie cieszy się powszechna przymusowa edukacja, prowadzona w szkołach według „politycznie poprawnych” standardów, zresztą systematycznie obniżanych pod względem zakresu wymaganej wiedzy. Grunt, że państwo ma niebagatelny wpływ na kształtowanie systemu wartości (w tym przypadku często: antywartości), a przy tym sprzyja lewicowym tendencjom ideologicznym. Promuje na przykład cele inżynierii społecznej skrywanej pod fałszywymi flagami „ekologii” czy „tolerancji”. W parze z obowiązkiem szkolnym idzie systemowa niechęć do edukacji domowej. Według tej filozofii, dzieci od najmłodszych lat powinny spędzać jak najwięcej czasu w żłobkach i przedszkolach, a więc w dużej mierze pod kontrolą państwa.

Oczkiem w głowie „czerwonych”, „różowych” i tęczowych” jest oczywiście tak zwana edukacja seksualna. Tu lewica najchętniej wprowadziłaby przymus, w myśl hasła skandowanego przez niemieckich kontestatorów Marszu dla Życia w Berlinie: „Wasze dzieci będą takie jak my!”. Nie ma więc – według tej wykrzywionej optyki – mowy o przemocy psychicznej w przypadku odwiedzających szkoły i przedszkola (na razie na Zachodzie) mężczyzn przebranych za kobiety i wulgarnie ustylizowanych. Nie ma problemu w zabieraniu na tęczowe parady dzieci, które skazane tam są na oglądanie perwersyjnych zachowań i kreacji w stylu sado-maso.

Debata z lewicą o sakramentach przypomina przysłowiowe rozprawianie ze ślepym o kolorach. Co powiedzieć ludziom sprowadzającym Kościół wyłącznie do świata przyrodzonego, materialnego i politycznego? W dodatku widzącym w naszej wspólnocie jedynie patologię, a więc – bądź co bądź – nie najważniejszy fragment, owszem, dotkniętej grzechem ludzkiej kondycji? Nawet pośród ateistów czy agnostyków można spotkać osoby na tyle uczciwe, że zdolne do uznania kluczowej, pozytywnej roli chrześcijaństwa w dziejach i kulturze Polski oraz świata. Taka postawa jednak nie dotyczy prowokatorów, polityków i propagandystów walczących dziś z prawem rodziców do wychowania swoich dzieci.

Ataki na spowiedź cechuje genetyczny materializm, a co za tym idzie – niezdolność lub niechęć dostrzeżenia podstawowych kategorii odnoszących się do człowieka. Można nie widzieć sprzeczności w walce z Kościołem i jednoczesnej akceptacji wszelkich innych wyznań, a przy tym ezoteryki i astrologii? Można nie dostrzegać geniuszu skrywającego się za całym światem, jego mechanizmami, kosmosem, przyrodą, w końcu samym człowiekiem – składać to wszystko w koncepcję „wielkiego wybuchu” oraz przypadkowych połączeń cząstek materii? Można! To jest właśnie tak zwana lewicowa logika.

Argumentację antyklerykałów walczących ze spowiedzią najmłodszych można łatwo odwrócić. Kiedyś bowiem także dzieci pozbawione spójnego systemu wartości, przez lata poszukujące bez efektu sensu życia, noszące w sobie ciągły ból i żal z powodu nieuświadomionej tęsknoty za Bogiem, mogą spytać ich samych: dlaczego nie powiedzieliście mi o wierze, nie powiedzieliście, że mam również taki wybór?

Rzecz jasna, nasilające się ataki lewicy oraz sprzyjających jej mediów na Kościół, duchowieństwo i sakramenty to efekt przekonania, że katolicyzm w Polsce osłabł już wystarczająco, by zainicjować decydującą z nim rozprawę. Wierzący powinni być świadomi, że napaści będą coraz bardziej bezczelne i zuchwałe a stawianie im oporu coraz trudniejsze. Lepiej jednak stawiać tamę antykościelnym falom zanim staną się naprawdę potężne. Tak jak w niegdyś katolickich krajach, dążących dzisiaj ku duchowemu i społecznemu schyłkowi.

Roman Motoła

 

 

Oni odbiorą twojemu dziecku szansę na zbawienie?

Spowiedź to nie psychoterapia!Ks. prof. Paweł Bortkiewicz odpowiada Biedroniowi!

Spowiedź to nie psychoterapia!Ks. prof. Paweł Bortkiewicz odpowiada Biedroniowi!

O. Roman Laba OSPPE: Kościół pochylony ku ziemi

Biedroń chce zakazu spowiedzi dzieci. Ciekawe czy przed, czy po głoszonym „rozdziale państwa od Kościoła”?

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij