Obecni czterdziestolatkowie prowadzący firmy w momencie zakończenia aktywności zawodowej mogą liczyć co najwyżej na minimalne emerytury z ZUS – pisze w środę „Dziennik Gazeta Prawna”.
Gazeta powołuje się na przygotowane na jej prośbę wyliczenia ZUS. Jak podkreśla, stanie się tak mimo rosnących składek na ubezpieczenia społeczne. Przypomina, że wzrosną one łącznie o 200 zł, z 1211 zł do 1418 zł miesięcznie. „DGP” zauważa, że jeśli doliczyć do tego składkę zdrowotną (liczoną od uzyskiwanych dochodów lub przychodów w przypadku ryczałtowców), to w przyszłym roku należności na ZUS mogą przekroczyć psychologiczną barierę 2 tysięcy zł miesięcznie.
Z wyliczeń ZUS wynika, że mimo coraz wyższych obciążeń większość obecnych 40-latków prowadzących swoje firmy dostanie w najlepszym przypadku najniższe emerytury, a problem szczególnie dotyczy kobiet.
„Przykładowa samozatrudniona, która ma obecnie 43 lata i w 2039 roku przejdzie na emeryturę (po 30 latach prowadzenia działalności), uzbiera na świadczenie w wysokości 2254 zł miesięcznie. Przy czym za 17 lat najniższa emerytura, zgodnie z prognozami ZUS, ma wynosić ok. 20 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Dobra wiadomość jest taka, że państwo dopłaci różnicę – oczywiście z publicznej kasy” – czytamy w dzienniku. „DGP” wskazuje, że znacznie więcej odłożą na starość mężczyźni.
Źródło: PAP