„Jeśli w połowie 2020 r. mniejszą liczbę pozwów rozwodowych tłumaczono zamrożeniem sądów, to dziś ten spadek może oznaczać zmiany w myśleniu o rodzinie”, czytamy we wtorkowym wydaniu „Dziennika Gazety Prawnej”.
Gazeta przypomina, że w ubiegłym roku psycholodzy alarmowali, iż pandemia i zamknięcie się w domach może negatywnie wpłynąć na małżeństwa i wywołać falę pozwów. Obawy te okazały się przesadzone, co widać m.in. w danych z sądów okręgowych odnośnie spraw rozwodowych.
Wesprzyj nas już teraz!
„Według ekspertów wysyp pozwów pojawia się wczesną jesienią, po wakacjach. Poprosiliśmy więc sądy okręgowe o dane za czas od września do grudnia 2020 r. Okazało się, że liczba składanych wniosków spadła. Np. w SO w Warszawie w tym czasie było ich 1405, o 294 mniej w porównaniu z 2019 r. I o 125 – z 2018 r. W Gdańsku (1419) odpowiednio – o 109 i 156, Katowicach (1242) o – 173 i 212. Podobne trendy widać w kolejnych okręgówkach, m.in. we Wrocławiu, w Łodzi, Lublinie, Poznaniu czy Kielcach”, opisuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Gazeta zauważa również, iż od września do grudnia spadła także liczba spraw zakończonych rozwodem, choć np. w Katowicach, Kielcach czy Gdańsku orzeczono ich więcej niż w poprzednich latach.
Według cytowanego przez dziennik prof. Piotra Szukalskiego liczba orzeczonych rozwodów świadczy głównie o przepustowości sądów. Demograf nie jest jednak zdziwiony spadającą liczbą pozwów. Jego zdaniem w czasie kryzysu, jakim jest pandemia, zmienia się podejście do małżeństwa. Mniej chodzi w nim o bezpieczeństwo emocjonalne, bardziej – egzystencjalne.
„Mamy więc związki z rozsądku na miarę XXI w., w których prym wiedzie pragmatyzm. I drugi aspekt: decyzja o rozwodzie ze względu na przedłużającą się niepewność ekonomiczną może być odsunięta w czasie. Nie ma prostej odpowiedzi, na jak długo, bo końca pandemii nie widać”, czytamy.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”
TK