Według wiceministra obrony Cezarego Tomczyka, były szef MON Mariusz Błaszczak przez niemal dwa tygodnie nie zapoznał się z meldunkiem dotyczącym rosyjskiej rakiety, która spadła na terytorium Polski w okolicach Bydgoszczy.
„Meldunek tygodniowy, który informował Ministra Obrony Narodowej o incydencie z 16 grudnia 2022 roku został przygotowany 23 grudnia 2022 roku. Ówczesny szef MON przez blisko dwa tygodnie, będąc w posiadaniu tego dokumentu, nie zapoznał się z nim” – głosi skierowana do marszałka Sejmu odpowiedź wiceministra na interpelację poselską Mariusza Błaszczaka.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak napisał Tomczyk, były minister „publicznie formułował pytania co do treści meldunków objętych klauzulą Tajne”. Błaszczak dostał zaproszenie do siedziby resortu „w celu ponownego, komisyjnego zapoznania się z dokumentami przytoczonymi w poniższej odpowiedzi”.
Wiceminister podkreślił, że w dniu incydentu nieopodal Bydgoszczy szef MON w rządzie Mateusza Morawieckiego uzyskał z Centrum Operacyjnego ministerstwa informację o zagrożeniu rakietowym.
„Rakieta została zaobserwowana kilkadziesiąt kilometrów od wschodniej granicy RP. Podwyższono gotowość obrony przeciwlotniczej oraz przeciwrakietowej, poderwano amerykańskie samoloty bojowe. Ponadto Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych telefonicznie powiadomił ministra obrony narodowej o możliwym, realnym zagrożeniu dla Polski. Uruchomiono także parę polskich myśliwców MiG-29” – relacjonował Tomczyk.
„(…) w sprawozdaniu operacyjnym Dowództwa Operacyjnego z 16 grudnia, które otrzymałem znalazła się informacja, że w dniu 16 grudnia nie odnotowano naruszenia ani przekroczenia przestrzeni powietrznej Rzeczypospolitej Polskiej (…)” – oświadczył po incydencie minister Błaszczak i – wskazuje Tomczyk – była to prawda.
„Mariusz Błaszczak natomiast nie poinformował, że informacje o przywołanym incydencie w polskiej przestrzeni powietrznej pojawiły się w meldunku weekendowym – sprawozdaniu operacyjnym obejmującym 16-18 grudnia 2022 roku. Tak więc informacje o incydencie znajdowały się w wojskowych dokumentach sprawozdawczych w odniesieniu do incydentu z 16 grudnia 2022 roku” – dodał obecny wiceminister.
Według Tomczyka, przyjęty w 2018 roku schemat organizacyjny MON przewidywał, że szef resortu nie czyta meldunków dobowych i weekendowych, lecz „miał za to obowiązek zapoznawania się z meldunkami tygodniowymi”
„Minister Obrony Narodowej, przez blisko dwa tygodnie, będąc w posiadaniu tego dokumentu, nie zapoznał się z nim – aż do 2 stycznia 2023 roku” – napisał zastępca min. Kosiniaka-Kamysza.
„W meldunku z 23 grudnia 2022 roku znalazła się precyzyjna informacja o śledzeniu 16 grudnia 2022 roku niezidentyfikowanego obiektu powietrznego, przez około 20 minut, w polskiej przestrzeni powietrznej, oraz o zaniku sygnału w okolicy Bydgoszczy, a także skierowaniu polskich samolotów MiG-29 w celu identyfikacji oraz skierowaniu patrolu policji w celu poszukiwania obiektu w miejscu zaniku sygnału” – relacjonował Tomczyk w piśmie adresowanym do marszałka Sejmu Szymona Hołowni.
Szefostwo sił zbrojnych nie nakazało przeszukania przez Wojska Obrony Terytorialnej obszaru, w którym zanikł sygnał śledzenia rakiety. Poszukiwania zostały zakończone 3 dni po incydencie.
Według Tomczyka, system powiadamiania najważniejszych osób w państwie o istotnych zdarzeniach tego rodzaju „funkcjonował źle lub bardzo źle”. „Niestety, z tragedii w Przewodowie nie wyciągnięto odpowiednich wniosków. Popełniono wiele błędów zarówno na poziomie wojskowym jak i kierownictwa MON” – stwierdził Cezary Tomczyk.
Źródło: Interia.pl
RoM