Niektórzy zapewne pamiętają, iż jeszcze przed wprowadzeniem stanu wojennego, jesienią 1981 roku zaczęły krążyć po Polsce na rozkaz wiadomego generała tzw. terenowe grupy operacyjne, które a to sprawdzały zaopatrzenie w sklepach, a to czy personel trzeźwy, albo szlabany opuszczone. Dziś wracamy do tej chlubnej tradycji, oto bowiem, tym razem nasze domy, zaczną odwiedzać kontrolerzy bacznie łypiący po kątach, czy oglądamy telewizję.
Prezes państwowej telewizji, Juliusz Braun, oględnie mówiąc niezbyt znany z osiągnięć menedżerskich na przestrzeni swojego okresu aktywności zawodowej, zwrócił się oto do władz fiskalnych z dramatycznym apelem o pomoc w ściągnięciu od Polaków haraczu na jego firmę, tj. tak zwanego abonamentu. Chodzi oczywiście o „misję” wypełnianą przez TVP (w tym miejscu, nie wiedzieć czemu, 99 procent komentujących w Internecie przywołuje program polityczny pewnego redaktora), ale tak naprawdę o egzekucję zaległych opłat abonamentowych, które wedle szacunków przekroczyły już kwotę 2 miliardów złotych. TVP zaś ostatni rok, a wszystko wskazuje na to, że i bieżący, zakończy wielomilionową stratą.
Wesprzyj nas już teraz!
W odpowiedzi, Ministerstwo Finansów poinformowało TVP o podjęciu działań zmierzających do przyspieszenia egzekucji zaległych opłat. Szczegółowe wytyczne w tej sprawie otrzymali już dyrektorzy izb skarbowych, „uaktywniona” (skąd my znamy ten język?) została też Poczta Polska.
W sukurs biadolącym prezesom przyszedł też niezawodny ostatnio Trybunał Konstytucyjny, który uznał, że egzekucja zaległego abonamentu jest dopuszczalna i z punktu widzenia obowiązującego prawa możliwa. Według Trybunału brak decyzji administracyjnej nie stanowi przeszkody w przeprowadzeniu egzekucji abonamentu. Czekają nas zatem kontrole.
Do kontroli „wywiązania się z obowiązku rejestracji odbiorników” uprawnieni są pracownicy Poczty Polskiej. Kontrole, informacja na stronie TVP szczegółowo to precyzuje, mogą być prowadzone w godz 8-20. Przed wejściem do domu, mieszkania czy siedziby firmy abonenta kontroler powinien przedstawić cel swojej wizyty, pokazać upoważnienie podpisane przez kierownika urzędu pocztowego i legitymację służbową, a na żądanie kontrolowanego także dowód osobisty. Gdy abonent nie życzy sobie wizyty kontrolera w swoim mieszkaniu, wystarczy, że pokaże mu dowód zarejestrowania odbiornika. Jeśli kontroler nie zostanie wpuszczony do lokalu, co na szczęście jest możliwe, odstępuje od kontroli i sporządza protokół z określeniem przyczyny uniemożliwiającej wykonanie zadania.
W przypadku stwierdzonych zaległości, kierownik placówki pocztowej powinien wysłać upomnienie, a po siedmiu dniach wystawić tytuł wykonawczy i skierować go do organu egzekucyjnego, czyli właściwego miejscowo naczelnika urzędu skarbowego. Proste?
Cóż, łatwo obliczyć, iż jeśli na 13 milionów gospodarstw domowych, całkowicie niemoralny podatek na jedną z wielu istniejących stacji telewizyjnych, która nie wiedzieć czemu nie raczy przy obecnych możliwościach technicznych dać ludziom wyboru, czy chcą ją oglądać, czy nie (ja nie chcę, zresztą nie mam telewizora), płaci zaledwie milion, w 12 milionach polskich domów mogą pojawić się telewizyjne grupy operacyjne. Póki co bez wsparcia wojska, ale kto wie, czy nie dojdziemy i do tego, zwłaszcza, jeśli sprawność naszej armii w wyniku różnych decyzji sprowadzona zostanie do poziomu walki o abonament.
Piotr Toboła