Były brytyjski ambasador, który jest obecnie dyrektorem wykonawczym WikiLeaks twierdzi, że e-maile Hillary Clinton i inne dokumenty Partii Demokratycznej wyciekłe w czasie kampanii prezydenckiej w USA, nie zostały przejęte przez hakerów rosyjskich, jak utrzymuje CIA. W rzeczywistości, dokumenty te nie zostały w ogóle zhakowane.
– Źródło, które je nam dostarczyło miało legalny dostęp do informacji. Dokumenty pochodzą z wewnątrz, a nie z przecieków – mówił były ambasador Wielkiej Brytanii w Uzbekistanie Craig Murray. W wywiadzie udzielonym gazecie „The Daily Mail” Murray, który został usunięty ze stanowiska w 2004 roku za wypowiadanie się przeciwko stosowaniu tortur w celu uzyskania danych wywiadowczych na temat islamskiego terroryzmu, przyznał, że „żaden z przecieków nie pochodził – jak utrzymuje CIA – od Rosjan”. Wyjaśnił, że otrzymał dokumenty od kogoś, kto pracuje z osobami odpowiedzialnymi za ich uzyskanie. Przekazanie informacji odbyło się podczas tajnego spotkania w zalesionej okolicy w pobliżu American University w zachodniej części Waszyngtonu. Osoba, która przekazała informacje była „pośrednikiem”.
Wesprzyj nas już teraz!
Aby chronić tożsamość źródeł, Murray nie chciał powiedzieć, kim było i gdzie pracowało źródło informacji. Opisał je jedynie jako osobę motywowaną „obrzydzeniem wobec korupcji Fundacji Clintonów i walki wyborczej przeciwko Berniemu Sandersowi”. Brytyjczyk był poirytowany „kłamstwami” CIA, mówiąc: Nie rozumiem, dlaczego CIA twierdzi, że informacje pochodzą od rosyjskich hakerów, chociaż dobrze wiedzą, że to nie jest prawda. Dodał, że „niezależnie od tego, czy Rosjanie włamali się do DNC, dokumenty opublikowane przez WikiLeaks nie pochodzą z tego źródła”.
Wcześniej założyciel WikiLeaks Julian Assange w wywiadzie z Johnem Pilgerem w listopadzie tego roku również zapewniał, że Hillary Clinton kłamała, mówiąc, że 17 amerykańskich agencji wywiadowczych oceniło, iż Rosja jest źródłem publikacji WikiLeaks. – To jest nieprawda. Mogę zapewnić, że rząd rosyjski nie jest ich źródłem – mówił.
Emerytowany oficer wywiadu wojskowego USA Tony Shaffer 12 grudnia w wywiadzie dla radia WMAL stwierdził, że utrzymywanie przez CIA, iż e-maile Clinton przechwycili Rosjanie było „decyzją czysto polityczną”. Był to także akt „lojalności wobec prezydenta Obamy”. Dodał, że chodziło o podważenie wiarygodności Trumpa. – To się określa mianem operacji informacyjnej, wojną informacyjną. Jestem przekonany, że obecnie właśnie z tym mamy do czynienia. Ważne jest, aby pamiętać, że to nie jest pierwszy raz, kiedy CIA przeprowadza tego typu kampanię dezinformacyjną, aby wynieść do władzy określonego kandydata – tłumaczył Shaffer, który przypomniał, że ci sami ludzie kiedyś mówili, że Saddam Hussein miał broń masowego rażenia.
Wikileaks opublikowało e-maile Clinton w lipcu, a komunikaty szefa jej kampanii Podesty w październiku. Ujawniły one wysiłki niektórych członków Patii Demokratycznej, usiłujących podważyć kampanię prezydencką konkurenta Hillary Clinton – senatora Bernie Sandersa. Niektóre e-maile ujawniły, że pomocnicy Clinton byli zaniepokojeni potencjalnymi kłopotami w kampanii spowodowanymi niegospodarnością w Fundacji Clintonów. Murray zasugerował, że e-maile Podesty mogą być przedmiotem „uzasadnionego zainteresowania służb bezpieczeństwa” w Stanach Zjednoczonych, ze względu na jego niejasne kontakty z lobbystami Arabii Saudyjskiej i zagranicznymi urzędnikami.
Źródło: dailymail.co.uk
AS