W tonący helleński okręt uderzyła jeszcze jedna fala. Europejski Bank Centralny przestał pożyczać euro niektórym greckim bankom – tym, które funkcjonują z ujemnym kapitałem. Po tym, gdy Mario Draghi, szef EBC, zapowiedział, że w wyjątkowych okolicznościach, w jakich znalazła się Grecja, EBC nie może naruszać podstawowych zasad. Greccy kredytodawcy muszą zatem zwrócić się do greckiego banku centralnego.
Ryzyko, od którego chce uwolnić się EBC, przejmie na jakiś czas Bank Grecji. Ma czuwać nad instytucjami, które potrzebują dokapitalizowania. Draghi stwierdził, że z momentem zakończenia pomocy finansowej, udzielanej przez Bank Grecji, greckie banki komercyjne ponownie uzyskają dostęp do standardowych operacji refinansowania Eurosystemu. Jednocześnie nie tak dawno prezes EBC po raz pierwszy oficjalnie stwierdził, że Grecja może opuścić strefę euro. Ciekawe, czy greckie banki będą miały jeszcze okazję zwrócić się o wznowienie udzielania standardowych operacji refinansowania Eurosystemu?
Wesprzyj nas już teraz!
Niestabilny rząd, który będzie funkcjonował jedynie do 17 czerwca, nie poradzi sobie zapewne z rosnącą lawinowo liczbą Greków, którzy chcą uciekać z tonącego statku i podejmują z banków swe pieniądze. Tylko w ostatni poniedziałek wycofanych w ten sposób zostało 700 milionów euro. O wystąpieniu Grecji ze strefy euro mówi się niemalże tak, jakby to była kwestia czasu, jak gdyby za kulisami, w kręgach decyzyjnych już zapadła decyzja o wyrzuceniu z pirogi pierwszego murzyńskiego chłopca.
Thomas Costerg, ekonomista brytyjskiego Standard Chartered Bank stwierdził, że wyjście Grecji ze strefy euro powoli staje się głównym scenariuszem. Podkreślił też, że priorytetem dla Europejskiego Banku Centralnego jest jego bilans, a nie geografia strefy euro.
Sygnał Europejskiego Banku Centralnego dla Grecji i całej Europy jest bardzo wyraźny. Nie chce pożyczać greckim bankom kolejnych pieniędzy, bo nie ma pewności, że zostaną one zwrócone. Całkowicie racjonalne działanie. Kolejne wybory przybliżają możliwość zwycięstwa partii, które sprzeciwiają się programowi oszczędnościowemu, warunkowi, od spełnienia którego pomoc finansową dla Grecji uzależnia również Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Wątpliwe jest, by Grecja sama udźwignęła ciężar nawarstwiających się zobowiązań finansowych. W sytuacji, gdy z banków odpływa kapitał, wycofywany przez niepewnych jutra Greków, widmo krachu greckiego systemu bankowego staje się coraz bardziej realne. Kolejne transze pomocy ze strony instytucji finansowych mogły na krótko polepszyć płynność finansową, jednak run na banki jest tak żywiołowym procesem, że żadne miliardy z zagranicy nie pomogą.
Bankructwo kraju to najwyraźniej rzeczywistość, z którą trzeba się będzie prędzej, czy później zmierzyć. Wydaje się, że jedynym rozwiązaniem dla Grecji jest ogłoszenie niewypłacalności i powrót do drachmy i racjonalnego gospodarowania, opartego na rzetelnym rachunku ekonomicznym. Dla Greków będzie to poważny, nieunikniony jednak wstrząs.
Tomasz Tokarski