Stolica Apostolska przyjęła taktykę milczenia lub zdawkowego zbywania krytyki w obliczu jednego z największych kryzysów Kościoła. Jednak brak reakcji nie jest dobry, bo kto inny wypełni tę próżnię i przedstawi swoją narrację szkodliwą dla całego Kościoła – zauważa watykanista Edward Pentin na łamach „National Catholic Register”.
Niezależnie od tego, czy chodzi o kryzys związany z wykorzystywaniem seksualnym, niedawną przełomową umowę Stolicy Apostolskiej z Chinami, czy też zarzuty podniesione w świadectwach arcybiskupa Carla Marii Viganò, Watykan – w obliczu pytań wiernych, pragnących przekonywujących, oficjalnych wyjaśnień – milczy lub zdawkowo na nie odpowiada, jeszcze bardziej pogłębiając zamieszanie.
Wesprzyj nas już teraz!
Kiedy Kongregacja ds. Biskupów wydała w ub. tygodniu nieoficjalną dyrektywę dla biskupów USA w Baltimore, nakazując im, aby nie głosowali nad dwoma propozycjami dotyczącymi postępowania z ofiarami wykorzystywania seksualnego duchownych, „National Catholic Register” skontaktował się z sześcioma dykasteriami Watykanu, w tym z Biurem Stolicy Apostolskiej, aby znaleźć uzasadnienie dla niej.
Nikt nie odpowiedział, oprócz kardynała Marca Ouelleta, prefekta Kongregacji ds. Biskupów, który wydał krótkie i zdawkowe wyjaśnienie.
Ta tendencja do ignorowania pytań mediów w kluczowych kwestiach wzrosła w ostatnich latach. Watykan unika reakcji w sprawach doktrynalnych: nie potwierdza nauki Kościoła, ani nie odrzuca treści kontrowersyjnych twierdzeń.
Przykładowo, w marcu tego roku, kiedy pojawiły się przecieki z wywiadu, jakiego papież udzielił ateiście Eugenio Scalfariemu, Franciszek rzekomo miał zaprzeczyć istnieniu piekła. Ta historia natychmiast obiegła cały świat. Jednak Watykan zareagował późno i niejasno, nie potwierdzając nauczania Kościoła na ten temat.
Pomimo niedawnych porozumień między Stolicą Apostolską a Chinami, Watykan nie zareagował na doniesienia o poddaniu „praniu mózgów” czterech księży, którzy mieli przyłączyć się do państwowego kościoła, ani o uwięzieniu po raz piąty w ciągu dwóch lat biskupa Shao Zhuyin z Wenzhou. Prośby o komentarz pozostały bez odpowiedzi.
Papież milczy w obliczu pytań o celowość organizowania w przyszłym roku synodu amazońskiego i planowanego zajęcia się kwestią celibatu. Franciszek za to udziela wywiadów 94-letniemu ateiście Scalfarowi, pomimo jego kuriozalnych relacji (ma zwyczaj, że nie nagrywa odpowiedzi, lecz spisuje to, co zapamiętał z rozmowy). To jemu miał rzekomo powiedzieć, dlaczego ostateczny dokument na temat niedawnego Synodu Młodych w bardzo niewielkim stopniu dotyczył moralnego nauczania Kościoła i czy nastąpiły jakieś zmiany w watykańskim śledztwie dotyczącym arcybiskupa Theodore’a McCarricka.
Kiedy arcybiskup Viganò wezwał Franciszka, aby zrezygnował ze stanowiska, Watykan milczał, nie broniąc papieża w obliczu tak ciężkich zarzutów ani nie oferując żadnej reakcji. Odpowiedź kardynała Ouelleta pojawiła się dopiero dwa miesiące później na wezwanie arcybiskupa Viganó, zawarte w jego drugim świadectwie.
Papież odpowiedział na twierdzenia arcybiskupa Viganò, gdy wezwał dziennikarzy, aby zbadali prawdziwość zarzutów byłego nuncjusza – wysiłki, które naturalnie wiązałyby się ze współpracą watykańską, ale Stolica Apostolska nie komentowała ani nie współpracowała.
Co najmniej pięć możliwych powodów wyjaśnia milczenie Watykanu i nieadekwatne reakcje na doniesienia mediów – pisze Pentin. Stwierdza, że Watykan chce zignorować kontrowersyjne kwestie, wiedząc, że w dzisiejszym szybkim przepływie wiadomości, równie szybko się o nich zapomina; nie jest w stanie udzielić odpowiedzi, ponieważ urzędnicy nie znają powodów, dla których podjęto jakiekolwiek działania; nie chce być transparentny, ponieważ ujawniłoby to ukryty program; Watykan nie jest w stanie lub nie chce bronić się; lub po prostu nie jest w stanie dostarczyć aktualnych i merytorycznych odpowiedzi na kontrowersyjne wiadomości.
Bez względu na to, jaka jest prawdziwa przyczyna – i jest to prawdopodobnie mieszanka wszystkich powyższych – milczenie, czy brak odpowiedniej reakcji na doniesienia medialne w tak wielu kluczowych kwestiach, nie może nie mieć negatywnego wpływu na Watykan, papiestwo i Kościół jako całość.
Wynika to z istoty komunikacji społecznej. Jeśli instytucja nie wkracza, aby dostarczyć prawdziwej i przekonującej oficjalnej odpowiedzi na istotną sprawę, szczególnie w czasie kryzysu, inni wypełnią próżnię – i zazwyczaj to ci, którzy krzyczą najgłośniej i nie zawsze są najlepiej poinformowani – potem przebijają się do opinii publicznej.
Nic więc dziwnego, że niektórzy w Watykanie postrzegają siebie jako osoby często atakowane i krytykowane – zwraca uwagę Pentin. Wobec braku oficjalnej i godnej zaufania „narracji”, wiernych nie można obwiniać, jeśli zaczynają wierzyć, że ich nie ma, i że sytuacja jest prawdopodobnie tak zła, jak się wydaje – konkluduje amerykański watykanista.
Źródło: ncregister.com.,
AS