Po referendum w Republice Irlandii pojawia się coraz więcej proaborcyjnych głosów z Irlandii Północnej. Mordowanie nienarodzonych dzieci w tej części Wielkiej Brytanii jest obecnie zakazane niemal w każdym przypadku.
Coraz większą presję proaborcyjni aktywiści z Irlandii Północnej wywierają na premier Theresę May. Kilka parlamentarzystek z Partii Konserwatywnej, przy wsparciu członków Partii Pracy, wystosowało żądanie poparcia ich feministycznych postulatów (w tym dla głównego – „prawa” do aborcji).
Wesprzyj nas już teraz!
Minister ds. Równouprawnienia Down Battler uważa, że „ta część Wielkiej Brytanii nie może pozostawać upośledzona, a kobietom należy się prawo do samodecydowania, a nie jeżdżenia do innych brytyjskich miast, by usuwać tam pospiesznie ciążę”.
Jednak w Irlandii Północnej, w odróżnieniu od sąsiedniej Republiki Irlandii, zwycięstwo zwolenników aborcji w ewentualnym referendum nie jest wcale oczywiste. Posiadająca większość w parlamencie Demokratyczna Partia Unionistyczna zdecydowanie odpiera coraz bardziej nachalne nacisku Londynu. Jej członkowie opowiadają się zdecydowanie za życiem i zapowiadają, że „nie poddadzą się naciskom ze strony Wielkiej Brytanii”.
Naciski zwolenników legalizacji aborcji nie docierają jedynie z Londynu czy – nowego w tym chórze – Dublina. W Belfaście i innych miastach Irlandii Północnej pigułki poronne dostarcza… robot! Prawo nie zostaje jednak łamane, bowiem centrum obsługi maszyny znajduje się w Holandii. Akcja została zorganizowana przy współpracy Kobiet na Falach, Kobiet w Sieci i organizacji ROSA.
Źródło: Sky News, „Rzeczpospolita”
ChS