W Egipcie na północnym Synaju chrześcijanie obawiają się krwawego terroru islamistów. W ciągu zaledwie kilku dni czterdzieści, głównie koptyjskich rodzin, czyli około tysiąca osób, opuściło miasto al-Arisz. Przed rozpoczęciem tzw. arabskiej wiosny żyło tam mniej więcej 5 tysięcy wyznawców Chrystusa, jeszcze w ostatnich dniach – 1,7 tysiąca a obecnie ich liczba spadła poniżej tysiąca.
Wesprzyj nas już teraz!
Zabójcze akcje wyznawców Allaha ostatnio nasiliły się. W ciągu dziesięciu dni zabili oni siedmiu chrześcijan, ale podobne morderstwa miały tam już miejsce w poprzednich tygodniach. Niektóre ofiary zostały zastrzelone, inne spalone żywcem, kolejnym napastnicy obcięli głowy. Płonęły domy. Żona jednej z ofiar zeznała, że terroryści mieli przy sobie listę chrześcijańskich mieszkańców całej dzielnicy.
Sprawcy pozostają anonimowi, ale ich działania przypisuje się powszechnie tzw. Państwu Islamskiemu. W 2014 r. uznało ono Synaj za swoją prowincję. Oddziały zbrojne islamistów są tam czynne już od co najmniej pięciu lat, walcząc z siłami egipskimi, które straciły przy tym tysiące ludzi. Obecnie przyszła kolej na mordowanie tamtejszych wyznawców Chrystusa, co zapowiedziano niedawno w rozpowszechnionym przez dżihadystów wideo. Na murach chrześcijańskich domów pojawiły się napisy z pogróżkami albo z wezwaniem do opuszczenia miasta. Ze względu na zagrożenie Koptów gubernator północnego Synaju udzielił im zezwolenia na nieobecność w szkole czy w pracy.
Część koptyjskich rodzin, które uciekły z al-Arisz, zostało przyjętych przez protestancką wspólnotę w mieście Ismailia nad Kanałem Sueskim. Wspomagają je tam materialnie i opieką medyczną nie tylko chrześcijanie, ale też muzułmanie. Inni uchodźcy udali się do swoich krewnych w Suezie czy w stołecznym Kairze.
Źródło: KAI/RV
RoM