Od 1 kwietnia nie będzie można dokonać sprzedaży nieruchomości, jeśli nie będzie ona posiadać „eko-paszportu”, czyli tzw. świadectwa energetycznego.
Sprawę opisuje w sobotę Anna Kot na łamach serwisu GazetaPrawna.pl. Publicysta przywołuje opinie specjalistów, z których wynika, że „efektywność energetyczna oraz rodzaj systemu ogrzewania stają się kluczowymi czynnikami wpływającymi na sytuację na rynku mieszkaniowym”.
– Nieruchomości o najwyższej klasie A, która oznacza małe zużycie energii potrzebnej do ogrzania domu czy mieszkania, a tym samym niskie koszty eksploatacji, są wyceniane drożej niż te z najniższą klasą G. Klasy energetyczne są ściśle związane między innymi z typem ogrzewania – mówi cytowana przez portal Karolina Klimaszewska, ekspert rynku nieruchomości, starsza analityczka z firmy Otodom.
Wesprzyj nas już teraz!
„Według danych opublikowanych przez serwis Otodom Analytics, w styczniu bieżącego roku blisko 40 procent ofert na rynku deweloperskim obejmowało nieruchomości z zainstalowanymi pompami ciepła jako źródłem ogrzewania, co stanowi wzrost o 8 procent w porównaniu z poprzednimi okresami”, czytamy.
Anna Kot przywołuje również dane serwisu Portalsamorzadowy.pl, z których wynika, że ceny nieruchomości ogrzewanych piecami gazowymi również wzrosły o 12 procent. „Jednak najwyższe ceny obserwuje się w przypadku domów podłączonych do sieci miejskich”, wskazano.
Publicysta oddane głos również Andrzejowi Prajsnarowi, ekspertowi portalu RynekPierwotny.pl, który wskazuje trzy główne elementy polityki UE mogące wpłynąć na polski rynek mieszkaniowy.
– Pierwszą kwestią jest obowiązek budowy zeroemisyjnych nowych lokali i domów od 2030 roku. Wydaje się prawdopodobne, że ten wymóg podniesie koszty budowy co najmniej o kilkanaście procent. W przypadku nowych warunków technicznych z 2021 roku analogiczna zmiana kosztowa wynosiła ok. 4 proc. – 8 proc. – tłumaczy rozmówca portalu.
Dwa kolejne wymogi unijne skupiają się głównie na starszych zasobach mieszkaniowych.
– Przypomnijmy, że Polska będzie musiała obniżyć średnie zużycie energii pierwotnej przez budynki mieszkalne o przynajmniej 16 proc. do 2030 r. Następny jednoznacznie określony próg redukcji to 20 proc. – 22 proc. (do 2035 r.). Poza tym większość obniżki zużycia energii będzie musiała być związana z remontami starszych budynków mieszkalnych. Właśnie dlatego za kilka lat ceny starszych domów w Polsce będą uwzględniać koszty koniecznych remontów, a także podatku „węglowego” w systemie ETS 2 (doliczanego m.in. do cen węgla kamiennego i gazu). W przypadku lokali ogrzewanych z miejskiej sieci sprawa będzie bardziej skomplikowana, ale i tutaj energochłonność budynku odegra dużą rolę. Koszt dekarbonizacji polskich ciepłowni wpłynie bowiem na ceny ciepła sieciowego – dodaje ekspert.
Źródło: GazetaPrawna.pl
TG