Od 14 listopada trwają we Francji różne akcje protestacyjne i strajki ostrzegawcze. Zapowiadane były akcje protestacyjne transportu lotniczego, kolei – SNCF, ale przede wszystkim rolników. Powody są podobne. Strajk pilotów linii lotniczych to odpowiedź na nowe eko-podatki nakładane na przeloty, bo rząd chce na biletach lotniczych zarobić dodatkowy miliard euro rocznie. Z podobnych powodów strajkują i rolnicy. Eko-normy unijne podważyły konkurencyjność sektora, a umowy o wolnym handlu np. z Ameryką Południową (Mercosur), są uważane za rodzaj „nieuczciwej konkurencji” i gwóźdź do trumny europejskiego rolnictwa.
15 listopada nastąpiło wznowienie protestów francuskich rolników. Rok temu takie protesty sparaliżowały główne drogi we Francji. Rolnicy uważają, że ich postulaty i zagrożenie spowodowane polityką Brukseli, nie zostały spełnione. Do akcji wezwały związki FNSEA i Młodzi Farmerzy (JA). „Wracamy na boisko” – oznajmił szef FNSEA Arnaud Rousseau.
Zapalnikiem wyjścia rolników na ulice była właśnie umowa o wolnym handlu między UE a krajami Ameryki Łacińskiej (Mercosur). Uznano, że to porozumienie zawierane jest „ze szkodą dla naszej suwerenności żywnościowej, naszej gospodarki i zdrowia konsumentów”.
Wesprzyj nas już teraz!
Akurat ten postulat wydaje się rozumieć i sam prezydent Emmanuel Macron, który podczas podróży do Ameryki Południowej mówił wprost o punktach spornych umowy. Macron twierdził, że odrzuca porozumienie z Mercosur „w obecnym kształcie”. Dodał, że znalazł w tej kwestii sojusznika w osobie prezydent Argentyny Javiera Milei. Jak jednak podają francuskie media, „Komisja Europejska, naciskana przez takie kraje jak Niemcy i Hiszpania, nadal wydaje się zdeterminowana podpisać umowę o wolnym handlu przed końcem roku”.
Sprzeciw rolników dotyczy nie tylko wspomnianej umowy, ale także braku spełnienia ich postulatów sprzed roku, wysokich podatków, narzucanych norm, zakazów używanie niektórych środków i nawozów, a przede wszystkim utraty rentowności. Farmerzy skarżą się, że za swoją ciężką pracę, która trwa znacznie dłużej, niż 35-godzinny tydzień pracy w innych sektorach, zarabiają czasami mniej, niż wynosi najniższy zasiłek.
Seria protestów i opór opozycji od lewicy po prawicę, spowodował, że w mediach pojawiły się spekulacje, że mniejszościowy rząd Michela Barniera może nawet „nie przetrwać zimy”. Wniosek o wotum nieufności składa lewica, ale gdyby „za” zagłosowało także Zjednoczenie Narodowe, Francję czeka kolejny kryzys polityczny. Opozycja wspiera protesty farmerów. Marion Marechal Le Pen wskazuje, że „kluczowe znaczenia ma tu problem dochodów rolników” i trzeba położyć „kres szaleństwu nowych norm i podatków”. Republikanin Laurent Wauquiez apeluje, by zaprzestać pseudoekologicznych ataków na rolnictwo i „położyć kres absurdalnym standardom, które są na nie nakładane, ale które nie mają zastosowania do produktów pochodzących spoza Unii”. Przypomniał, że „rolnicy pracują 50 lub 60 godzin tygodniowo za wynagrodzenie, które nie sięga nawet RSA (zasiłek) i chcą przywrócenia Francji szanującej pracę”.
Dobre chęci wykazują niemal wszyscy politycy. „Zrobię wszystko, co w mojej mocy” obiecywał rolnikom także premier Michel Barnier na spotkaniu z protestującymi z Koordynacji Obszarów Wiejskich. Problem w tym, że większość kwestionowanych norm i przepisów to już nie prawodawstwa krajowe, a „import” z Brukseli.
Rolnicy wyszli w połowie listopada na ulice i ich protest powoli narasta. Związek Koordynacyjny Obszarów Wiejskich (CR) wezwał do blokady centrów skupu w południowo-zachodniej części kraju. Blokowano porty w Bordeaux i Hawrze, zablokowano platformę logistyczną grupy Leclerc w Mont-de-Marsan w Landach, na terenie Mutualité Sociale Agricole (francuski KRUS) w Agen wylano 10 500 litrów gnojowicy.
„Traktowani jesteśmy jak psy” – mówił José Perez, współprzewodniczący #CR47 po wyrzuceniu grupy protestujących rolników z prefektury. W Pessac rolnicy z Żyrondy usunęli z masztu ratusza europejską flagę. Były blokady dróg blokady hipermarketów (Montauban), ale też rozmaite inne formy oporu, jak np. zasłanianie radarów na drogach, palenie opon, ściągnie tablic z nazwami miast.
Rolnicy nie ukrywają wściekłości. Mówią o „miliardach wydawanych Ukrainę, na imigrantów i opiekę medyczną dla przybyszów”, miliardach na „oczyszczanie Sekwany” na olimpiadę i topieniu pieniędzy w pseudoekologicznych pomysłach, w czasie umieraniu krajowego rolnictwa.
Związek rolniczy FNSEA ogłosił nowe działania, które trwają od początku tygodnia. W poniedziałek i wtorek doliczono się protestów w 85 departamentach Francji. W ramach wywarcia większej presji, syndykat nie wyklucza zaostrzenia działań, ale „z poszanowaniem mienia i ludzi”. Szefowie związku odcięli się w ten sposób od najbardziej radykalnych form protestów. Desperacja jest jednak na tyle duża, że takie akcje jak wylewanie gnojówki w Agen, czy atakowanie policji, mogą się powtarzać.
Bogdan Dobosz
Colere des agriculteurs : En signe de protestation, 10 500 litres de lisier ont été déversés sur les locaux de la Mutualité sociale agricole d’Agen.#agriculteursencolere #agen #manifestationdesagriculteurs pic.twitter.com/0hdd6SV1et
— La Dépêche du Midi (@ladepechedumidi) November 19, 2024