Polski rynek może dać zatrudnienie 200 tys. cudzoziemcom w krótkim terminie, a w dłuższym – nawet 700 tys. Trzeba jednak uprościć procedury, w tym te dotyczące uznawania kwalifikacji – pisze piątkowa „Rzeczpospolita” posiłkując się analizami ekspertów.
Dziennik przekonuje, że z ofertami pracy dla uciekających z ogarniętej wojną Ukrainy nie powinno być problemu, ponieważ chłonność naszej gospodarki w zatrudnianiu cudzoziemców jest bardzo wysoka.
„Biorąc pod uwagę liczbę wakatów, czyli wolnych miejsc pracy, która na koniec III kwartału zeszłego roku wyniosła ponad 150 tys., możliwe jest przyjęcie tylu osób praktycznie od ręki. Myślę, że w okresie kilku miesięcy polski rynek pracy jest w stanie wchłonąć dodatkowe 300–400 tys. cudzoziemców, zaś w horyzoncie roku czy dwóch – jeszcze więcej” – analizuje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Wesprzyj nas już teraz!
Natomiast według szacunków Personnel Service – jak czytamy – może to być nawet 700 tys. osób.
Rozmówcy „Rz” przekonują o konieczności, niezależnie od rozwoju sytuacji, uproszczenia procedur zatrudniania cudzoziemców i ułatwienie dostępu do rynku pracy.
Przykładowo, Federacja Przedsiębiorców Polskich postuluje m.in. zapewnienie darmowej nauki języka polskiego czy szybszych procedur nostryfikacji dyplomów. Niezbędnym ułatwieniem będzie także stworzenie platformy dla pracodawców zgłaszających potrzeby kadrowe dla obywateli Ukrainy w języku polskim i ukraińskim, czy maksymalny dostęp do darmowej edukacji dla dzieci.
PAP
oprac. PR