Działacze Greenpeace i Fundacji Dzika Polska starają się zablokować wycinkę sanitarną chorych drzew w Puszczy Białowieskiej. Kilku z nich przykuło się łańcuchami do leśnych maszyn. Inni weszli na drzewa uniemożliwiając pracę specjalistom.
Kilkunastu działaczy Greenpeace i Fundacji Dzika Polska zablokowało pracę dwóch ciężkich maszyn, które usuwały z puszczy drzewa zarażone kornikiem. Ekolodzy mieli ze sobą transparent „Stop wycince Puszczy Białowieskiej”, a także banner w wersji anglojęzycznej: „Save Bialowieza Forest”. Cały teren, na którym prowadzono protest był ogrodzony taśmą. Leśnicy widząc, że nie uda im się kontynuować wycinki sanitarnej mającej na celu likwidację ognisk kornika drukarza, którego plaga od kilku lat pustoszy Puszczę Białowieską, wycofali sprzęt z tego miejsca. Dopiero wówczas członkowie międzynarodowej organizacji Greenpeace zeszli z drzew.
Wesprzyj nas już teraz!
„Ekodziałacze” zapowiedzieli jednak, że pozostaną w puszczy i będą śledzić poczynania pracowników leśnych, tak by w razie wycinki jakichkolwiek drzew, zablokować ją. Lewicowi aktywiści poinformowali również, że protesty będą prowadzić do tego momentu, aż minister Szyszko wycofa się z programu ratowania puszczy.
Warto podkreślić, że już samo wejście członków Greenpeace do Puszczy Białowieskiej było złamaniem prawa. Nadleśnictwo Hajnówka, z powodu prowadzonych tam prac, wydało czasowy (do końca 2017 roku) zakaz wstępu do lasu. Niestety w ubiegłych miesiącach dochodziło do śmiertelnych wypadków na terenie Puszczy Białowiejskiej. Chore drzewa są na tyle słabe, że przy poważnym podmuchu wiatru łatwo może dojść do złamania drzew, które stają się wówczas zagrożeniem dla osób przybywających na terenie lasu.
Ekolodzy zapowiadali na konferencji prasowej w Warszawie, że jeżeli ministerstwo środowiska nie wycofa się z wycinki i nowych nasadzeń w Puszczy Białowieskiej, nie wykluczają powtórki protestów jakie miały miejsce dekadę temu w Dolinie Rospudy, gdy budowano obwodnicę Augustowa. Wskutek tamtego głośnego protestu tzw. ekologów rząd postanowił zmienić przebieg budowanej obwodnicy. Warto podkreślić, że wielu botaników uznało, że zmiany wprowadzone w koncepcji budowy trasy, których dokonano na skutek nacisków ekologów, ostatecznie wyrządziły większe szkody dla środowiska niż przypuszczano pierwotnie. Długość obwodnicy wzrosła wówczas dwukrotnie, z 15 km do 30 km. Oznacza to dwa razy większą emisję do atmosfery spalin i pyłu ze startych opon tirów.
Rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku Jarosław Krawczyk powiedział, że wycinki w Puszczy Białowieskiej są przeciwdziałaniem gradacji kornika drukarza (jest to już plaga kornika) i tym, że martwe drzewa zagrażają bezpieczeństwu ludzi. – Jeżeli przedstawiciele organizacji pozarządowych będą przypinać się do drzew, to pozostaje mieć nadzieję, że przypną się do zdrowych drzew, a nie do tych chorych i nie zrobią sobie przy tym krzywdy – skomentował akcję ekologów rzecznik ministerstwa środowiska Paweł Mucha. Dodał, że przedstawicielom organizacji pozarządowych, które „mienią się ekologicznymi” nie zależy na dialogu z ministerstwem i współpracy przy odtwarzaniu Puszczy Białowieskiej.
Przedstawiciel resortu środowiska powiedział, że ministerstwo będzie „konsekwentnie realizować program ochrony Puszczy Białowieskiej, program przywracania zasobów przyrodniczych dla lokalnej społeczności, dla rozwoju tego regionu”. – Konsekwentnie realizujemy prawo europejskie. Jesteśmy w stałym kontakcie z KE i na wątpliwości Komisji odpowiemy zgodnie z wszelkimi procedurami, będziemy wyczerpywać wszelkie możliwe kroki, aby do naszych argumentów Komisję przekonywać – zaznaczył rzecznik.
Również miejscowa ludność, dzięki której opiece Puszcza Białowieska, dotrwała przez stulecia do dziś, wskazuje na błędy organizacji ekologicznych – A czym mogą się pochwalić ekolodzy? Od kilkunastu lat przeprowadzają na puszczy eksperymenty, które polegają m.in. na hodowaniu w niej korników i wyganianiu pszczół, co prowadzi do dewastacji tego wspaniałego lasu. Żeby się o tym przekonać, wystarczy przyjechać do puszczy i obejrzeć jej obszary, gdzie oni gospodarzą. Płakać się chce, gdy się na to patrzy. Ofiarami tych niebezpiecznych eksperymentów jesteśmy również my – mówi Anatol Filipczuk, prezes Stowarzyszenia Pszczelarzy Rejonu Puszczy Białowieskiej.
źródło: radiobialystok.pl, AB
Adam Białous. WMa