Francuscy generałowie ostrzegają przed postępującą islamizacją kraju. List otwarty konserwatywnych wojskowych wywołał burzę nad Sekwaną. – Generałowie uważają, że jeżeli ten upadek będzie postępował dalej, to nieuchronnie dojdzie do wojny domowej – mówi w Programie 1 Polskiego Radia francuski dziennikarz Bernard Margueritte. Czy Francji grozi przewrót wojskowy?
– Generałowie i oficerowie głównie w stanie spoczynku mówią o tym, że Francja rozkłada się. Widzą nie tylko groźby ze strony islamizmu i właściwie salafizmu, który jest najbardziej groźny i opanował już 1/3 wspólnoty muzułmańskiej we Francji, ale również wskazują w tym upadku na brak patriotyzmu i degradację wartości. Mówią, że istnieją ludzie, którzy chcą zmienić historię i zdaniem generałów oni nie szanują kraju, tradycji i kultury – relacjonuje Bernard Margueritte, francuski dziennikarz i publicysta na stałe mieszkający w Polsce.
Pod wspomnianym listem pojawia się coraz więcej podpisów. Gość Jedynki wyjaśnia, że w liście poruszono również kwestię kryzysu cywilizacyjnego oraz problemu nierespektowania francuskiego prawa przez społeczności muzułmańskie w niektórych miastach. – Doszło do tego, że w całych dzielnicach czy częściach miast policja właściwie nie ma wstępu i te miejsca są poza prawem Republiki Francuskiej – twierdzi.
Wesprzyj nas już teraz!
– Generałowie widzą ogromne zagrożenie dla Francji. Nie zapowiadają jednego puczu wojskowego, ale uważają, że jeżeli upadek będzie postępował dalej, to nieuchronnie dojdzie do wojny domowej i niezbędne będzie użycie wojska do opanowania tej sytuacji. Oni nie chcą, żeby do tego doszło, ale przewidują, że jeżeli nic się nie zmieni, to nie będzie możliwości, aby tego uniknąć – tłumaczy Bernard Margueritte.
Zdaniem dziennikarza „zagrożenie wojną domową jest jeszcze dalekie, ale sytuacja upadku jest niewątpliwa”. – Św. Jan Paweł II przewidywał taką sytuację, kiedy pisał, że kraje Zachodniej Europy zatraciły swoją tożsamość, a kraje Wschodniej Europy w walce z komuną umocniły ją i dzisiaj mają jeszcze swoje wartości, duch i patriotyzm. Powinniśmy tego uczyć się od Polski – dodaje.
Szacuje się, że do 2050 roku nawet co czwarty obywatel Francji będzie muzułmaninem. Witold Repetowicz, dziennikarz portalu Defence24 i specjalista ds. świata islamskiego zwraca uwagę na pozytywne wskaźniki demograficzne, ale obawia się, że mogą one być niezrównoważone. – Zasługa tych tendencji demograficznych jest ze względu na wyższą dzietność wśród rodzin muzułmańskich – zauważa.
– Myślę, że to zagrożenie nie dotyczy tylko Francji i Niemiec, ale również wielu innych krajów Zachodniej Europy, m.in. Szwecji czy Holandii. Nie wierzę jednak, żeby Francji przynajmniej w najbliższym czasie groził jakiś przewrót wojskowy, ale jest to taki krzyk rozpaczy bądź dzwonek alarmowy. Przypomnę, że jeszcze kilka lat temu Francja nieprzypadkowo stała się jednym z głównych celów aktywności terrorystycznej, a mimo to trochę zakłamywano rzeczywistość, mówiąc, że te zamachy nie mają nic wspólnego z islamem i religią. Wtedy postawiono bardziej na miękką reakcję – komentuje Witold Repetowicz.
Francuscy wojskowi piszą o stałym zagrożeniu terrorystycznym w ich kraju, jednak w ostatnim czasie nie słyszeliśmy o wielkich atakach. Czy terroryści zmienili strategię?
– Terroryści chyba nigdy nie zaprzestają swojej działalności. Oni aktywizują się dopiero wtedy, kiedy widzą własny interes. Być może teraz nie widzą go, aby podkładać bomby czy atakować w inny sposób społeczeństwo i aparat państwa. Przez prawie półtora roku żyjemy w takiej dziwnej rzeczywistości, ponieważ jesteśmy zdominowani przez pandemię i może właśnie to spowodowało, że nie ma zamachów terrorystycznych – zastanawia się prof. Krzysztof Karolczak, ekspert ds. terroryzmu z Uniwersytetu Warszawskiego.
Bernard Margueritte dodaje, że obecnie dochodzi do pojedynczych zamachów, których zadaniem jest utrzymywanie klimatu zagrożenia.
– We Francji dochodzi do zabójstw i ataków, ale w przestrzeni publicznej w Polsce nie ma tych informacji. W momencie, kiedy jesteśmy bombardowani dzień w dzień ilością zakażeń i zgonów z powodu COVID-19, tamte informacje nie docierają do naszej świadomości. Media całkowicie inaczej przedstawiały zagrożenie terrorystyczne 15 lat temu niż dzisiaj – uważa prof. Krzysztof Karolczak.
Czy trzeba więc przyzwyczaić się do permanentnego stanu zagrożenia? – Zajmuję się terroryzmem od 40 lat i cały czas mówię, że tak. To jest tak, jak z każdym przestępstwem, bo tym także jest zamach terrorystyczny. Przyzwyczailiśmy się do życia z kradzieżami, gwałtami i przestępstwami, które mogłyby nas dotyczyć po wyjściu na ulice, w związku z tym także do tego powinniśmy się przyzwyczaić. Tylko, że państwo powinno mieć moc sprawczą i przeciwdziałać temu… – ocenia gość Jedynki.
Źródło: Program 1 Polskiego Radia, PolskieRadio24.pl
TK