Dramatycznie przybywa dzieci uzależnionych od smartfonów, Big Techy powinny płacić za ich „cyfrowe ćpanie” – powiedział w rozmowie z PAP Rafał Górski, prezes Instytutu Spraw Obywatelskich i zaapelował o utworzenie funduszu, z którego środki byłyby przeznaczane na pomoc tym, którzy wpadli w nałóg.
– Od lat prowadzimy kampanię „Ratuj dzieci przed telefonami”, gdyż obserwujemy, że dramatycznie przybywa dzieci uzależnionych od smartfonów, tak samo zresztą, jak uzależnionych od nich jest coraz więcej dorosłych, którzy potem sami „wpuszczają” swoje potomstwo w nałóg. Bardzo niepokojące jest także to, że wszyscy oni mają ogromne trudności w uzyskaniu pomocy w sytuacji, kiedy to uzależnienie zaczyna przeszkadzać im w życiu – podkreśla Górski.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak dodaje, uzależnienie od cyfrowych technologii informacyjnych objawia się zaburzeniami zachowania, m.in. napadami agresji, utratą zdolności skupienia czy patologizacją umiejętności społecznych. Nałogowe korzystanie ze smartfonu prowadzi również do utraty istoty szarej mózgu. Górski przypomniał, że właściciele i dystrybutorzy platform społecznościowych utrzymują żelazną zasadę handlarzy narkotyków: „nigdy nie ćpaj własnego towaru”.
– Powszechnie wiadomo, że Steve Jobs nie pozwalał swoim dzieciom korzystać z tabletów. Bossowie Big Techów nie posyłali potomstwa do szkół, gdzie są one obecne, bo dobrze wiedzą, czym grozi takie „cyfrowe ćpanie”, jakie rodzi koszty dla całych społeczeństw, dla naszych rodzin – podkreślił.
Prezes Instytutu Spraw Obywatelskich za kuriozalny uznał, widoczny zwłaszcza w Polsce, szaleńczy pęd w stronę cyfryzacji szkoły. Zwłaszcza, że – w jego ocenie – „cała Europa lawinowo wprowadza zakaz używania tabletów i smartfonów w szkołach”. Pytany o przyczynę takiej polityki, Górski odparł:
– Kiedyś rozmawiałem o tym z jednym z polityków, który na taką propozycję odparł, że on do tego ręki nie przyłoży, bo Google mu obniżą rankingi i częstotliwość wyskakiwania jego nazwiska spadnie. No cóż, dyktat kapitalizmu inwigilacji, o którym pisała w swojej książce Shoshana Zuboff, jest faktem. Nie tylko w Waszyngtonie wpływowi ludzie boją się potęgi wielkich koncernów cyfrowych – wyjaśnił.
Dlatego, w jego ocenie, odpowiedzialność spada na stronę społeczną, zwłaszcza inicjatywy obywatelskie, które „przynajmniej na poziomie debaty publicznej powinny takie problemy podnosić, by wywrzeć presję na polityków, aby zmienili regulacje prawne w taki sposób, aby były one korzystne dla nas, dla naszych dzieci, a nie dla zarządów i akcjonariuszy Big Techów”.
Stąd pomysł powołania funduszu, którego środki posłużą do profilaktyki i walki ze skutkami cyfrowego uzależnienia. Jak wyjaśnił Górski, płacić powinni ci, którzy czerpią z tego największe zyski: korporacje Big Tech, które „zarabiają na tym nieszczęściu”. – Szukaliśmy w prawie jakichś funkcjonujących rozwiązań i doszliśmy do wniosku, że regulacje dotyczące producentów alkoholu, czyli tzw. fundusz korkowy, po odpowiednich modyfikacjach mogłyby się tu sprawdzić – wyjaśnił.
PAP / oprac. pR