Polski żołnierz, który miał problemy z prawem był dla białoruskiego, lub rosyjskiego wywiadu „łakomym kąskiem”. To właśnie w niedostatecznym rozpoznaniu kontrwywiadowczym Tomasz Formicki, ekspert ds. służb specjalnych, dostrzega umożliwienie dezercji Emila Cz., który w ostatnich dniach staje się źródłem dezinformacji i propagandy na temat sytuacji na polsko-białoruskiej granicy.
Ze względu na konieczność odpowiedzenia przed polskim wymiarem sprawiedliwości, polski żołnierz, oddając się w ręce białoruskich służb nie pozostawił sobie innych opcji jak wzięcie udziału w „operacji dezinformacyjno-psychologicznej”.
– Zostanie, używając języka potocznego, „wyciśnięty” jak cytryna. A później, gdy dla białoruskich służb „zużyje się” najprawdopodobniej dostanie jakąś mało prestiżową pracę tak, aby mógł egzystować i będzie żył pod okiem białoruskiego KGB – ocenia Łomnicki.
Wesprzyj nas już teraz!
Niestety, wywiady w których dezinformuje na temat działań Wojska Polskiego i Straży Granicznej emitowane będą nie tylko na Białorusi, ale również w świecie zachodnim.
Zdaniem Łomnickiego, dezercja była skutkiem problemów, które miał w życiu osobistym włącznie z wejściem w kolizję z prawem. Kluczowe pozostaje jednak pytanie, czy przeszedł na Białoruś na podstawie własnej decyzji, czy też w jakiś sposób do tego czynu był inspirowany przez białoruskie lub rosyjskie służby wywiadowcze.
– Obce służby wywiadowcze interesują się takimi osobami jak Emil Cz., które mają problemy w życiu osobistym, weszły w konflikt z prawem i są sfrustrowane. Dla nich takie osoby to łakomy kąsek – ocenia autor książki „Wywiad i kontrwywiad jako kluczowe komponenty walki informacyjnej”.
– Zważywszy na fakt, że dezerter miał problemy z prawem, to nie powinien być dopuszczony do działań operacyjnych na granicy polsko-białoruskiej. Poza tym analiza jego aktywności w mediach społecznościowych wykazuje, że nie był on emocjonalnie stabilną osobą. Nie ma co owijać w bawełnę: w omawianym przypadku nie zadziałała osłona kontrwywiadowcza w 11. Mazurskim Pułku Artylerii w Węgorzewie, w którym on służył – podkreśla.
Źródło: dorzeczy.pl
PR