Unia Europejska stawia na samochody elektryczne. To oznacza jedno: drożyznę. Co więcej samochody elektryczne są zeroemisyjne tylko w teorii, bo w praktyce ich produkcja, a zwłaszcza produkcja baterii, jest wysoko emisyjna.
– W 2035 roku ma nie być zarejestrowany żaden samochód z silnikiem spalinowym. One zostały nazwane autami emisyjnymi w odróżnieniu od elektrycznych, które są ponoć bezemisyjne. One są bezemisyjne wtedy, kiedy liczymy to na końcowym odcinku użytkowania samochodu. Wszystkie fazy produkcji takich aut przy dodaniu do tego baterii są bardzo emisyjne i dużo bardziej emisyjne niż produkcja aut spalinowych – powiedział w programie „Polski punkt widzenia” TV Trwam Andrzej Szczęśniak, przedsiębiorca, ekspert rynku paliw i energii.
Andrzej Szczęśniak komentował unijny pakiet legislacyjny Fit for 55, którego wdrożenie ma doprowadzić do zerowej emisyjności UE w 2055 roku.
Wesprzyj nas już teraz!
– Dla mnie fascynujące i zaskakujące jest to, że Unia Europejska idzie tak dramatycznie w kierunku zielonej przyszłości, która dla normalnego europejskiego „Kowalskiego” oznacza wyższe ceny i mniejszą dostępność zwykłych produktów: energii, ciepła, mieszkania, auta – stwierdził ekspert.
– Europa mówi tak: „Nie dostaniecie tych dwa razy tańszych samochodów, bo one są złe i emitują, natomiast my nakażemy administracyjnie, że do obrotu mogą wchodzić tylko te droższe auta” – dodał.
Jak podkreślił Szczęśniak, skutkiem unijnej polityki jest i będzie po prostu wzrost cen w wielu obszarach.
Źródło: radiomaryja.pl
Pach
