Polscy żołnierze powinni zdecydowanie być na Ukrainie – nie tylko po to, aby dbać o nasze interesy, ale też, aby zdobywać doświadczenie – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” dr Karol Szulc z Zakładu Polityki Zagranicznej i Zagrożeń Globalnych Uniwersytetu Wrocławskiego.
Ekspert wyraził rozczarowanie postawą europejskich liderów, odstawionych na boczny tor w sprawie negocjacji USA – Rosja. Jednocześnie zapewnił, że jeżeli dojdzie do porozumienia ws. wysiłku militarnego na rzecz Ukrainy, będzie to dobrowolna decyzja suwerennych i zainteresowanych krajów.
– Ja to uparcie powtarzam, że to jest nasza wojna (…) I mamy nóż na gardle. Liczę, że – niezależnie w jakich ramach prawnych – powstanie koalicja chętnych do zacieśniania współpracy militarnej państw. Te państwa to będą: Polska, kraje bałtyckie, Szwecja, Finlandia z dodatkiem Norwegii ewentualnie i Wielkiej Brytanii – powiedział.
Wesprzyj nas już teraz!
Ekspert krytycznie ocenia też deklaracje polskich polityków zapewniających o niewysyłaniu polskich żołnierzy na Ukrainę w ramach misji pokojowej. Takie zapewnienia padły ostatnio z ust Donalda Tuska, Jarosława Kaczyńskiego i kandydata na prezydenta Karola Nawrockiego.
– Strategicznie to jest zdecydowanie błąd. Na Amerykanów nie powinniśmy się już oglądać (…) polscy żołnierze powinni zdecydowanie tam być – nie tylko po to, aby dbać o nasze interesy, ale też, aby zdobywać doświadczenie – ocenił.
Dodał jednocześnie, że „głównym odpowiedzialnym za bezpieczeństwo Ukrainy z pewnością będą Ukraińcy”, bo to jest najsilniejsza obecnie armia lądowa w naszym regionie.
– Na pewno nie ma się już co oglądać na Amerykanów, bo my się nimi, z tym akurat się z Trumpem zgadzam, wysługiwaliśmy przez lata, i jesteśmy z ręką w nocniku, bo nie mamy żadnych zdolności praktycznie – konkludował dr Szulc.
Źródło: rp.pl
PR
USA – Rosja: w Rijadzie ruszyło pierwsze od wybuchu wojny na Ukrainie oficjalne spotkanie