– Z jednej strony decyzja o przedłużeniu ćwiczeń na czas nieokreślony służy utrzymaniu napięcia, ale z drugiej strony są pewne sygnały deeskalacyjne, woli odprężenia ze strony Pekinu. Tutaj bardzo istotne jest to, czego Chiny nie robią – powiedział w Polskim Radiu 24 Paweł Behrendt z Instytutu Boyma.
Paweł Behrendt zaczął od tego, że „wizyta Nancy Pelosi w Tajpej była nie przyczyną, a czynnikiem, który uruchomił pewien ciąg zdarzeń”. – Nie ukrywajmy, że ten kryzys narastał już od dłuższego czasu. Jak mówią indyjscy dyplomaci, przewodniczący Chin XI Jinping jest człowiekiem, któremu się ciągle spieszy, a przynajmniej sprawia takie wrażenie i w ostatnich latach Xi bardzo przyspieszył – ocenił.
– Powiedzmy szczerze, że od momentu wybuchu pandemii, liczba incydentów z udziałem chińskich sił zbrojnych, ale też straży wybrzeża i formacji paramilitarnych, takich jak milicje morskie, rosła, aż w końcu została osiągnięta masa krytyczna, o której, jak na razie mówimy roboczo – czwarty kryzys tajwański – wskazał ekspert.
Wesprzyj nas już teraz!
Gość Polskiego Radia 24 podkreślił, że w debacie publicznej „zwykle podnosi się aspekt tego, co Chiny robią”. – Intensywne ćwiczenia naokoło wyspy, symboliczna blokada, bardzo duża aktywność w cyberprzestrzeni i zakrojone na szeroką skalę kampanie dezinformacyjne, które przede wszystkim są prowadzone z myślą o chińskiej opinii publicznej – wymieniał Paweł Behrendt.
– Tymczasem, Chiny nie robią innych ważnych rzeczy, które na pewno doprowadziłyby do dalszego zaostrzenia sytuacji. Nie mamy żadnych informacji o naruszeniu tajwańskich wód terytorialnych, tak samo nie ma żadnych informacji o naruszeniu tajwańskiej przestrzeni powietrznej – mówił.
Jak zaznaczył „oprócz tego chińskie siły nie tworzyły żadnych sytuacji, które mogłyby sprowokować tajwańskie siły do otwarcia ognia”. – Zwróćmy uwagę, że marynarka wojenna i lotnictwo Tajwanu bardzo uważnie przyglądają się poczynaniom Chińczyków, śledzą te działania – podkreślił.
– Kolejna istotna sprawa to rozpoczęte wczoraj inne, duże ćwiczenia, które będą prowadzone przez cały miesiąc aż do 8 września. Tylko że już nie w okolicach Tajwanu, tylko dużo dalej na północ na wodach Morza Żółtego i zatoki Pohaj. Jest to taki sygnał, że ciężar aktywności wojskowej Chin, sceny pobrzękiwania szabelką i prężenia muskułów przemieszcza się dalej od Tajwanu – tłumaczył analityk ds. obronnych oraz Dalekiego Wschodu.
Źródło: PolskieRadio24.pl, Polskie Radio 24
TK