W liście skierowanym do prawosławnego patriarchy Konstantynopola papież Franciszek zaproponował, by 1700 rocznicę Soboru Nicejskiego Kościół katolicki odbył wspólnie z prawosławnymi. Zdaniem Ojca Świętego jubileusz będzie szansą na danie świadectwa jedności wszystkich ochrzczonych w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Pismo Ojca Świętego przekazał Bartłomiejowi I kard. Kurt Koch, stojący na czele Dykasterii ds. Promowania Jedności Chrześcijan. Hierarcha gościł w Konstantynopolu z okazji święta lokalnego patriarchatu.
W podpisanym 30 listopada piśmie Franciszek podkreślał, że wciąż niezrealizowanym oczekiwaniem pozostaje „pełna komunia” Kościoła świętego i powstałych w wyniku schizmy autokefalicznych struktur prawosławnych. Ciągle Katolicy i prawosławni nie dzielą „wspólnego kielicha eucharystycznego”, ubolewał Ojciec Święty.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem Franciszka „braterstwo” pomiędzy Rzymem i Konstantynopolem odnowione zostało w wyniku zmian po Soborze Watykańskim II, a nadzieją pozostaje nadejście pełnej zgody.
Ojciec Święty powołał się na opinię teologów, wedle których „przywrócenie pełnej komunii ma niezaprzeczalny wymiar eschatologiczny, ponieważ droga do jedności pokrywa się z drogą zbawienia już udzielonego w Jezusie Chrystusie, w którym Kościół będzie w pełni uczestniczył dopiero na końcu czasów”.
Według Franciszka kolejnym krokiem ku pojednaniu między katolikami a prawosławnymi może być przyjęcie „synodalnego” sposobu działania. To słuchanie się nawzajem bez osądzania i potępienia miałoby prowadzić do odnowienia komunii.
Chrystusowy wikariusz przekonywał również, że od 60 lat – od czasu soborowej deklaracji Unitatis Redintegratio – Kościół oficjalnie włącza się w ruch ekumeniczny.
Tymczasem w encyklice Mortalium Animos Pius XI zdecydowanie potępił dążenie do „jedności chrześcijan” w sposób inny, niż przyjęcie przez wszystkich prawdziwego Objawienia, wiernego przechowywanego przez Kościół święty. Jak wyjaśniał, to nie przede wszystkim zgodność i serdeczne usposobienie, ale „węzeł jedności wiary” ma budować jedność chrześcijan.
„Jakżeż można sobie wyobrazić chrześcijański związek, w którym członkowie, nawet wówczas, gdy chodzi o wiarę, mogliby zachować własne zdanie, choćby ono sprzeciwiało się zdaniu innych Jakżeż Ci, którzy są przeciwnego zdania mogliby należeć do jednego i tego samego związku wiernych?”, pytał retorycznie na kartach encykliki Ojciec Święty.
„Nie wiemy, jaka droga wiedzie z takiej różnorodności zdań do jedności Kościoła, ponieważ Kościół może przecież wywodzić się tylko z jednej nauki chrześcijańskiej wiary. Wiemy jednak jak tam łatwo dochodzić można do zaniedbania religii, lub do indyferentyzmu, lub też do modernizmu, której ubolewania godne ofiary nie uważają prawdy dogmatycznej za absolutną, lecz za relatywną, tzn. za zmienną według rozmaitych miejscowych i czasowych potrzeb, jakoby ona nie stanowiła treści niezmiennego objawienia, lecz przystosowywała się do życia ludzkiego”, dodawał.
„Co się zaś tyczy artykułów wiary, to bezwarunkowo nie dozwolona jest różnica, która chciano zaprowadzić między tzw. zasadniczymi a nie zasadniczymi punktami wiary, jak gdyby pierwsze z nich musiały być uznane przez wszystkich, natomiast te drugie mogłyby pozostać do swobodnego uznania wiernych. Nadnaturalna cnota wiary ma swą przyczynę formalną w autorytecie objawiającego Boga i nie dopuszcza podobnej różnicy. Dlatego wszyscy prawdziwi chrześcijanie równie wierzą w tajemnicę Przenajświętszej Trójcy, jak i w Niepokalanie Poczęcie Bogarodzicy, i z równą wiarą odnoszą się do Wcielenia Chrystusa, jak do nieomylności Papieża Rzymskiego, tak jak ją Sobór Watykański określił”, kwitował Pius XI.
Wszak właśnie dla wsparcia tej jedności wiary zebrał się m.in Sobór Nicejski. To na nim potępiono przecież i odrzucono doktrynalne błędy Ariusza i ustanowiono jedno wyznanie wiary, mające obejmować wszystkich chcących się uznawać za chrześcijan. Ten duch jest jednak zupełnie obcy synodalnemu podejściu i logice „jedności w różnorodności”, jaki niestety narzucić Kościołowi próbuje Franciszek.
KAI/ oprac. FA