Niemcy chcą, aby w UE powstał nowy „plan dopłat do samochodów elektrycznych”, który „pomógłby” jednocześnie klientom i producentom samochodów w Europie. Sprawę opisuje na łamach serwisu Interia.pl Krzysztof Mocek.
„Na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos, po objęciu urzędu przez prezydenta USA Donalda Trumpa, głos zabrał Olaf Scholz. Niemiecki polityk wezwał Europę do większej jedności i konkurencyjności, zwracając jednocześnie uwagę na ważną rolę e-mobilności. Jego zdaniem inwestycje w ten sektor są niezbędne dla rozwoju europejskiej gospodarki”, relacjonuje Mocek.
Scholz w Davos wielokrotnie podkreślał, że przyszłością są elektro-mobilność i OZE, a każdy, kto twierdzi inaczej, „szkodzi naszemu przemysłowi”.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem Krzysztofa Mocka słowa te padły nieprzypadkowo. Europejscy, a zwłaszcza niemieccy producenci samochodów zmagają się bowiem z wielkim kryzysem wywołanym brakiem zainteresowania samochodami elektrycznymi.
„Z danych największego ubezpieczyciela w Niemczech, firmy HUK Coburg, wynika, że samochody elektryczne to dziś jedynie 2,9 proc. ogółu wszystkich aut zarejestrowanych w Niemczech. Rezygnacja z dopłat pod koniec 2023 roku skutkowała tym, że obecnie aż 34 proc. właścicieli samochodów elektrycznych, zdecydowałoby się na zakup modelu spalinowego”, czytamy.
Mocek przypomina, że niedawno Scholz zaproponował wprowadzenie w Niemczech „tymczasowej ulgi podatkowej” mającej na celu promowanie zakupu pojazdów elektrycznych wyprodukowanych w Niemczech. Pomysł okazał się wielką klapą i stąd plany obciążenia wszystkich państw UE, aby finansowały tzw. dopłaty i jednocześnie „legalnie” ratowały niemiecki przemysł motoryzacyjny.
Źródło: Interia.pl
TG