Podczas budowy pierwszej na Białorusi elektrowni jądrowej w Ostrowcu na Grodzieńszczyźnie, 250 km od granicy z Polską, doszło już do kilku poważnych awarii. Eksperci podkreślają, że budowa jest realizowana według nie sprawdzonego w praktyce projektu, co niesie za sobą wielkie niebezpieczeństwo. Z tego powodu władze Litwy przygotowują ustawę zabraniającą handlu energią z nowej białoruskiej elektrowni.
Pierwsza katastrofa w budowanej elektrowni miała miejsce w kwietniu 2016 roku. Doszło wówczas do zawalenia się budynku sterowni atomowej, który znajduje się między dwoma reaktorami. Konstrukcja nie wytrzymała, gdyż robotnicy wylali zbyt wiele betonu.
Wesprzyj nas już teraz!
Z kolei 10 lipca roku 2016 na budowie elektrowni atomowej w Ostrowcu ważący ponad 330 ton reaktor osunął się z wysokości 4 metrów, a wypadek był ukrywany przez dyrekcję budowy przez kilka tygodni. Dzięki publikacjom i nagłośnieniu sprawy przez niezależne media, rosyjski wykonawca budowy elektrowni atomowej „Rosatom” przyznał, że „incydent naprawdę miał miejsce”. Strona białoruska zażądała wymiany korpusu.
Kolejny wypadek zdarzył się 26 grudnia 2016 na stacji BKP Sławnoje. Skład pociągu przewożącego nowy korpus reaktora zahaczył o słupy sieci trakcyjnej, co spowodowało uszkodzenie metalowej obudowy ochronnej. Następna awaria dotknęła elektryki systemu bloku elektrowni: nastąpiło zwarcie w stojanie prądnicy. Jak twierdzi fizyk jądrowy Andriej Ożarowskij, doszło do tego, gdyż urządzenie ma wadliwą konstrukcję. Podobnej awarii uległo, gdy Rosjanie zastosowali je w elektrowni atomowej budowanej niedawno w Norwegii. Tam je wymieniono.
Białoruscy eksperci kampanii anty-atomowej wielokrotnie podkreślali, że budowa elektrowni jądrowej w Ostrowcu według projektu nieprzetestowanego w praktyce, niesie wielkie niebezpieczeństwo. Ich zdaniem wady projektowe mogą występować nie tylko w „elektryce”, lecz również w eksperymentalnej jednostce bloku energetycznego.
Według naukowców z białoruskiego Instytutu Problemów Jądrowych Państwowej Akademii Nauk, którzy kilka lat temu prowadzili rozpoznanie ewentualnych miejsc pod budowę elektrowni jądrowej, rejon Ostrowca (gdzie obecnie budowana jest elektrownia) z powodu niestabilności tektonicznej jest jedną z najgorszych lokalizacji. Jak twierdzą znawcy tematu, pośpiech przy budowie elektrowni i związane z tym awarie mają podłoże polityczne. Rosjanom, którzy budują elektrownię zależy, by ubiec Polskę i Litwę, kraje planujące u siebie budowę elektrowni atomowych.
Tymczasem białoruski premier Andrej Kabiakou oświadczył w przeprowadzonej niedawno rozmowie podczas wizyty przedstawicieli władz Polski na Białorusi, że współpraca w sektorze energetycznym może być jednym z obiecujących obszarów współpracy między Polską i Białorusią. Polityk zaproponował dostawy energii elektrycznej z przyszłej elektrowni jądrowej w Ostrowcu. W październiku 2016 roku przebywający z wizytą na Białorusi wicepremier Mateusz Morawiecki również słyszał od Białorusinów propozycję zakupu energii z Ostrowca. Jak dotąd strona polska oficjalnie nie zareagowała.
Wobec budowy elektrowni w Ostrowcu i licznych wypadków jakie jej towarzyszą reagują władze Litwy. W podpisanym kilka dni temu porozumieniu, liderzy ośmiu litewskich partii deklarowali poprzeć ustawę, która uzna elektrownię w Ostrowcu za obiekt niebezpieczny. Na podstawie przygotowywanej już ustawy, zakazany będzie na rynku litewskim handel energią elektryczną, która zostanie wytworzona w Ostrowcu na Białorusi. Rząd litewski wielokrotnie zwracał się do społeczności międzynarodowej alarmując, że ostrowiecka elektrownia atomowa jest budowana w sposób niezgodny ze standardami bezpieczeństwa oraz wymogami ochrony środowiska.
Źródło: kresy24.pl
Adam Białous