„Owóż nieprzewidziany wypadek” – amerykańscy naukowcy opublikowali wyniki badań, z których wynika, że tzw. farmy wiatrowe przyczyniają się do wzrostu temperatury powierzchni ziemi w swoim otoczeniu. Badania były prowadzone przez blisko dekadę w pobliżu farm wiatrowych w zachodnim Teksasie, który zbudował największe na świecie elektrownie wiatrowe.
Zdaniem naukowców, zdjęcia satelitarne z tego regionu pokazują, że istnieje ścisła korelacja położenia elektrowni wiatrowych ze wzrostem temperatury w nocy o 0,72 stopnia Celsjusza na tym obszarze. Według Liming Zhou, profesora uniwersytetu stanowego w Nowym Jorku, obecna moc wiatraków oraz projektowany rozwój elektrowni wiatrowych mogą poważnie wpłynąć na lokalną i regionalną pogodę.
Wesprzyj nas już teraz!
Zhou wraz z innymi badaczami wyjaśnia, że turbulencje powstające za śmigłami wiatraków podnoszą warstwę chłodniejszego powietrza, która zwykle umiejscowiona jest przy ziemi w godzinach nocnych i mieszają ją z ciepłym powietrzem, które znajduje się wyżej. W ciągu dnia kolejność tych warstw jest odwrócona.
Najciekawsze jest jednak to, że sam Zhou zastrzega, że wyniki badań mogą być obarczone pewnym błędem z uwagi na to, że zostały uzyskane na podstawie zdjęć satelitarnych, które mogły zostać zakłócone na przykład przez chmury! Badania temperatury przy powierzchni ziemi byłyby niewątpliwie bardziej pewne.
Do twierdzeń naukowców, szczególnie, jeśli dotyczą one zmian klimatycznych i globalnego ocieplenia, należy podchodzić z dużą ostrożnością. Badacze w latach 80. ubiegłego wieku straszyli świat globalnym oziębieniem (sic!), a po ujawnieniu niedawnych manipulacji danymi meteorologicznymi, ostrzeżenia przed kilkudziesięciometrowym podniesieniem się poziomu oceanów trzeba zaliczyć do mrzonek. Podobnie jak konieczność przestawienia się na gospodarki niskoemisyjne. Dwutlenek węgla stanowi zaledwie ok. 0,3-0,4% składu atmosfery, niemożliwym jest więc, by emisja CO2 w wyniku działalności ludzkiej miała zauważalne, a tym bardziej katastrofalne, skutki. Nasza planeta od początku swego istnienia podlega wahaniom temperatury i nie mamy na te procesy jakiegokolwiek wpływu.
Niezależnie jednak od tego, na ile badania amerykańskich naukowców (o októrych krąży nawet dowcip, że udowodnili, że amerykańscy naukowcy … nie istnieją!) są pozbawione racjonalnych podstaw, wyniki niedawnych badań wprawią w zakłopotanie zwolenników ekologii i „czystej” energii. Temat zostanie przez nich przemilczany bądź zmusi ich, w jakiejś mierze, do używania argumentów przeciwników ekoterroru.
Tomasz Tokarski
Źródło: www.foxnews.com