Czytelnicy szwedzkiego magazynu motoryzacyjnego Vi Bilägare wybrali dziesięć najbardziej „paliwożernych” samochodów ostateniej dekady. Co ciekawe, w finałowej dziesiątce znalazły się aż cztery samochody elektryczne, przełamując popularną opinię o oszczędności alternatywnych źródeł napędu.
Czytelnicy poproszeni zostali o ocenę swoich pojazdów pod kątem satysfakcji z zasięgu i zużycia paliwa. W grę wchodziły roczniki 2013-2024. W badaniu nie brano pod uwagę danych i liczb bezwzględnych, ale ocenę użytkowników, którzy mogli oznaczyć samochody w skali od 1 (najgorzej) do 1000 (najlepiej). Wyniki miały wykazać, jak przedstawiane przez producentów liczby mają się faktycznie do codziennego życia.
W dziesiątce najbardziej „rozczarowujących” samochodów znalazły się aż cztery samochody elektryczne. Użytkownicy nie mieli najlepszego zdania o szwedzko-chińskim Polestar 2, także dwóch elektrycznych autach Grupy Volkswagen: Skodzie Enyaq i Volkswagenie ID.4. Co ciekawe, za największe rozczarowanie uznano Nissana Leaf – prekursora w dziedzinie elektromobilności w Szwecji.
Wesprzyj nas już teraz!
Taką ocenę Nissana można jednak łatwo wytłumaczyć. Jako jeden z pierwszych „elektryków” na szwedzkich drogach odstaje pod względem technologicznym od współczesnych modeli. Zwłaszcza pierwsza generacja ma niewielkie (z reguły 24 kWh) baterie, pozbawione układu chłodzenia. Samochód nie posiada na wyposażeniu również pompy ciepła, co zwłaszcza przy niskich temperaturach wpływa na skokowe zapotrzebowanie paliwa.
Zaskakująco dobrze radzą sobie natomiast najmłodsze samochody elektryczne od Elona Muska. Za najbardziej energooszczędne auto uznano Teslę Model 3. Drugie miejsce zajęła Tesla model Y.
Źródło: interia.pl
PR