Zamiast prowadzić mocną ofensywę rozbijającą narrację unijnych klimatystów zanim zapadły szkodliwe decyzje o zakazie rejestracji pojazdów splanowanych po roku 2035, kolejny już minister rządu Zjednoczonej Prawicy uaktywnia się „po fakcie”. Tylko czy wyrazy oburzenia przełożą się na faktyczne działania?
Na forum unijnym, gdy zapadały decyzje Rady UE, tylko Polska zaprotestowała przeciwko zakazowi dla aut spalinowych. Stało się to jednak już za późno, bo przecież zakaz ów był jedynie efektem wcześniej nie zatrzymanych zmian „dla klimatu”.
Teraz minister Anna Moskwa utrzymuje, że zakaz będzie podlegał weryfikacji w roku 2026 i się nie utrzyma. Minister klimatu i środowiska twierdzi też, że Europa nie jest gotowa na ograniczenie emisyjności z silników spalinowych do zera (chodzi o osiągnięcie zerowego bilansu CO2).
Wesprzyj nas już teraz!
Również premier Mateusz Morawiecki postanowił zostać obrońcą słabych i ogłosił, że „Zakaz sprzedaży aut spalinowych po 2035 roku to pomysł NIE DO ZAAKCEPTOWANIA przez rząd PiS”. A jak dodał,„Zrobimy wszystko, żeby ochronić polskie rodziny przed kolejnym pseudoekologicznym wymysłem bogatych krajów i biurokratów z Brukseli! Chcemy zielonej transformacji, która rozumie i wspiera kraje członkowskie, a nie niszczy ich gospodarki i budżety zwykłych obywateli”.
Do tych krytycznych głosów dołączył też wiceminister klimatu i środowiska Edward Siarka, który w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” ocenił, że jeśli przyjrzymy się całemu cyklowi życia pojazdu – od produkcji do jego zezłomowania, utylizacji – a także wytworzenia energii do jego użytkowania, to redukcja emisji gazów cieplarnianych będzie żadna.
Jak mówił, „ilość emisji pochodzących z użytkowania samochodów elektrycznych będzie taka sama, jak ma to miejsce obecnie w przypadku samochodów spalinowych – w całym cyklu ich życia”.
Wiceminister wskazał też, że nawet jeśli te samochody będą bezemisyjne lub niskoemisyjne, „to one muszą jednak zostać wyprodukowane i użytkowane”. –Wymagają dużej ilości paliw syntetycznych lub prądu. I to będzie się wiązało z dodatkowymi emisjami. A więc nie osiągniemy jakiegokolwiek pozytywnego efektu tej zmiany. Klimat się przez to nie poprawi – mówił.
Jak dodał Siarka, Europa wystawia się „na bardzo silne uderzenie”. –Nasze możliwości ekonomiczne ulegną gwałtownemu pogorszeniu. Podstawą szybko rozwijającej się gospodarki jest transport. Europa nie stanowi w tym aspekcie wyjątku. I transport musi być sprawny – ocenił.
Wiceminister podkreślił, że praktycznie cała Europa myśli, że „zakaz, który został zaakceptowany, dotyczy wyłącznie samochodów osobowych”. „To jest nieprawda. Dotyczy on również samochodów dostawczych” – powiedział.
Warto zwrócić uwagę, że wzmożenie polityków reprezentujących rząd ma miejsce, gdy na forum unijnym zapadły szkodliwe dla nas decyzje. Takich głosów i silnego oprotestowania unijnej polityki klimatycznej niestety zabrakło wcześniej. A przecież głosów podkreślających bezsens „zielonego komunizmu” nie brakowało wówczas w przestrzeni publicznej. Dziś – gdy „mleko się rozlało” – dokładnie te same argumenty przytacza rząd jako swoje.
Źródło: PAP, Nasz Dziennik, PCh24.pl
MA