Dzisiaj

Elon Musk – bohater wojny z cenzorami i „techno-feudał”

(Fot: Brandon Bell / Reuters / Forum)

Elon Musk, urodzony w 1971 roku w Pretorii (RPA), czołowy dziś przedsiębiorca amerykański, niegdysiejszy założyciel PayPala i Space X, a także Tesli. Marzy o kolonizacji kosmosu, w ostatnich latach mocno włączył się w uprawianie polityki. Nabywając Twittera (obecnie platforma X) wypowiedział wojnę cenzurze. Nie tylko powstrzymał Australię przed jej usankcjonowaniem, ale obecnie toczy zaciętą batalię z KE i lewicowymi władzami Wielkiej Brytanii oraz Niemiec.

 

Obrońca wolności słowa wzbudza również kontrowersje. Główny architekt MAGA i sukcesu wyborczego Donalda Trumpa z 2016 roku, Steve Bannon wyznaczył sobie cel zniszczenia „konwertyty” pragnącego wprowadzić „techno-feudalizm”. Z kolei katolicka organizacja Voice of the Family przypomina o ateistycznych ideach lansowanych przez biznesmena z Doliny Krzemowej, pozostającego pod wpływem rosyjskiego kosmizmu.

Wesprzyj nas już teraz!

Innowator, który zaskarbił sobie głosy milionów amerykańskich sympatyków Donalda Trumpa, był współzałożycielem firmy płatności elektronicznych PayPal i założycielem SpaceX, producenta pojazdów startowych i statków kosmicznych. Był również jednym z pierwszych znaczących inwestorów, a także dyrektorem generalnym producenta samochodów elektrycznych Tesla.

W 2022 roku, po dość dramatycznych wydarzeniach i zwrotach akcji, przejął Twittera.

W 2024 roku prezydent-elekt Donald Trump wyznaczył go – wraz z innym przedsiębiorcą biotechnologicznym Vivekiem Ramaswamym – na szefa Departamentu Efektywności Rządu w przyszłej administracji.

Biogram

Ojciec Muska pochodził z RPA, a matka z Kanady. Jeszcze jako młodzieniec przyszły miliarder odznaczał się zdolnościami, nie tylko informatycznymi. Miał także zmysł do robienia interesów. W wieku 12 lat stworzył grę wideo, którą sprzedał magazynowi komputerowemu.

W 1988 roku opuścił Afrykę i udał się do Kanady, by uniknąć powołania do wojska. Tłumaczył potem, że nie chciał wspierać apartheidu i pragnął jak najszybciej zająć się biznesem.

Najpierw studiował na Queen’s University w Kingston w Ontario, a w 1992 roku przeniósł się na filadelfijski University of Pennsylvania, gdzie w 1997 roku uzyskał tytuł licencjata z fizyki i ekonomii. Następnie zapisał się na Uniwersytet Stanforda w Kalifornii, ale po dwóch dniach z niego zrezygnował.

Rzucił się w wir pracy w domenie internetu. Założył firmę dostarczającą mapy i katalogi biznesowe do gazet internetowych. Jego pierwsza firma Zip2 została odsprzedana w 1999 roku producentowi komputerów Compaq za 307 milionów dolarów. Musk „poszedł” w pośrednictwo finansowe, zakładając firmę X.com, która później stała się PayPalem i została odsprzedana w 2002 roku za 1,5 miliarda dolarów.

W tym samym roku Musk założył Space Exploration Technologies (SpaceX), która miała produkować wyrzutnie rakietowe taniej niż inne podmioty. Z tą myślą zaprojektowano dwie pierwsze rakiety: Falcon 1 (pierwszy start w 2006 roku) i większą Falcon 9 (pierwszy start w 2010 roku). Trzecia – Falcon Heavy (pierwszy start w 2018 roku) miała już przewozić na orbitę ładunek o wadze około 53 ton – prawie dwa razy więcej niż jej największy konkurent: Delta IV Heavy firmy Boeing Company, i to za jedną trzecią ceny.

SpaceX ogłosił następcę Falcon 9 i Falcon Heavy: system Super Heavy-Starship, który ma być zdolny jednorazowo przewozić około 100 ton na niską orbitę okołoziemską. Musk chce skonstruować inne statki zdolne do szybkiego transportu między miastami na Ziemi a przyszłymi bazami na Księżycu i Marsie. Opracował także pojazd kosmiczny Dragon, który ma dostarczać zaopatrzenie na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Odbył on pierwszy lot załogowy w 2020 roku z dwoma astronautami na pokładzie. SpaceX ma kontrakt z NASA do 2026 roku na budowę lądownika.

Obecnie firma Muska znana jest przede wszystkim z sieci satelitarnej Starlink, umożliwiającej niezależne połączenia internetowe za pośrednictwem około 6 tysięcy satelitów, czyli ponad połowy tego typu aktywnych obiektów na świecie. Obsługuje ponad 3 mln abonentów. Niedawno szefowa włoskiego rządu Giorgia Meloni zabiegała o zawarcie z Muskiem umowy, która pozwoliłaby zapewnić wysoki stopień bezpieczeństwa komunikacji między urzędnikami rządowymi, właśnie za pośrednictwem starlinków. Również o dostarczenie takiego połączenia zabiegał prezydent Ukrainy, zaraz na początku wojny z Rosją w 2022 r.

Poza statkami kosmicznymi i kolonizacją Marsa oraz Księżyca, miliarder interesuje się rozwojem pojazdów elektrycznych i autonomicznych. W 2004 roku został jednym z głównych fundatorów Tesla Motors (później przemianowanej na Tesla). Koncern wyprodukował w 2006 roku pierwszy samochód, Roadster, zdolny przejechać 394 km na jednym ładowaniu. Po dokapitalizowaniu firmy w 2010 roku, dwa lata później Tesla zaprezentowała sedana Model S, który został doceniony za osiągi i wzornictwo. W 2015 roku pojawił się pierwszy SUV Model X. Model 3, tańszy, wszedł do produkcji w 2017 roku i stał się najlepiej sprzedającym się samochodem elektrycznym wszechczasów.

Tesla nie ogranicza się jedynie do aut osobowych i pracuje nad ciężarówkami, w tym z naczepami (Tesla Semi), pickup Cybertruck. W przypadku tego ostatniego wystąpiły spore opóźnienia w związku z zakłóceniami w łańcuchu dostaw i problemami projektowymi. Pod koniec 2023 roku firma zebrała ponad 2 mln zamówień.

Musk snuje także wizję dotyczącą systemu kolei dużych prędkości w Kalifornii. W 2013 roku mówił o alternatywnym, szybszym systemie Hyperloop, czyli pneumatycznej rurze, w której kapsuła przewożąca 28 pasażerów pokonywałaby 350 mil (560 km) między Los Angeles a San Francisco w 35 minut z maksymalną prędkością 760 mil (1 220 km) na godzinę, niemal równą prędkości dźwięku. Hyperloop miałby kosztować około 6 miliardów dolarów i byłby zdolny do przewożenia sześciu milionów osób rocznie. Innowator wskazał jednak, że nie ma czasu tym się zająć ze względu na inne projekty.

Kontrowersje z przejęciem Twittera

Spośród wielu jego przedsięwzięć, chyba największe kontrowersje wywołało wykorzystywanie Twittera do – jak zarzucały mu organy nadzoru – oszustwa, a potem nabycia serwisu społecznościowego.

Musk w sierpniu 2018 roku zamieścił serię tweetów o wycofaniu Tesli z giełdy po cenie 420 USD za akcję. Wartość 420 USD uznano za żartobliwe odniesienie do 20 kwietnia, dnia obchodzonego przez „wielbicieli marihuany”. W maju amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) pozwała Muska za oszustwo, twierdząc, że tweety „wprowadzały w błąd” inwestorów. SEC zaproponował ugodę, którą zarząd Tesli odrzucił. Tweety i działania SEC przyczyniły się do gwałtownego spadku wartości akcji spółki i ostatecznie zaakceptowania bardziej drastycznej umowy, która obejmowała rezygnację Muska ze stanowiska prezesa na trzy lata, chociaż pozwolono mu pozostać dyrektorem generalnym. Jego tweety miały być wstępnie zatwierdzane przez prawników Tesli, a na Teslę i Muska nałożono grzywny w wysokości 20 milionów dolarów.

W 2022 roku gruchnęła wiadomość, że Musk kupił ponad 9 procent udziałów w Twitterze i miał dołączyć do zarządu firmy. Prawda jednak była taka, że miliarder nie zamierzał zadowolić się jedynie częścią udziałów. Chciał nabyć medium społecznościowe na własność za 44 miliardy dolarów. Zarząd Twittera zaakceptował umowę. Musk zapowiedział, że „usprawni produkt o nowe funkcje, zastosuje algorytmy open source, rozprawi się z botami spamowymi i uwierzytelni wszystkich ludzi”. W lipcu 2022 roku jednak stwierdził, że wycofuje się z transakcji, bo Twitter miał nie dostarczyć wystarczających informacji o kontach botów i firma „istotnie naruszyła wiele postanowień” umowy sprzedaży. W rezultacie Bret Taylor, przewodniczący rady dyrektorów Twittera, pozwał Muska. We wrześniu 2022 roku akcjonariusze Twittera zagłosowali za przyjęciem oferty biznesmena z RPA. Stając w obliczu batalii prawnej, miliarder ostatecznie przystąpił do transakcji, która została sfinalizowana w październiku.

Innowator bardzo szybko zrobił porządki w firmie, wyrzucając z pracy około 80 procent zatrudnionych, głównie tak zwanych fact-checkerów, którzy cenzurowali posty i zamykali konta, w tym profil prezydenta Donalda Trumpa. Jednocześnie uruchomił sprzedaż za 8 USD miesięcznie niebieskiego znaczka, który wcześniej Twitter przyznawał znanym osobistościom. W odpowiedzi część reklamodawców wycofała reklamy z platformy. W lipcu 2023 roku Musk przemianował Twittera na X.

Walka z cenzurą i niejasne relacje z innymi państwami

Historia związana z przejęciem medium ma ogromne znaczenie w batalii toczonej przeciwko cenzurze. Musk wypowiedział wojnę ekipie Bidena. Demokraci próbowali w niego uderzyć, zarzucając miliarderowi niejasne relacje z Rosją i Chinami, a także Saudami i Katarczykami. Powiązania te miały zagrażać bezpieczeństwu narodowemu. Najpierw zaatakował senator Chris Murphy, a potem przedstawiciele wpływowych sorosowskich think tanków, a ostatecznie także sam prezydent Joe Biden.

8 listopada 2022 roku Twitter został oficjalnie usunięty z giełdy nowojorskiej. Firma dzięki temu nie musi ujawniać wielu danych. Jednocześnie Musk zapowiedział, że platforma stanie się „neutralną” agorą, „placem publicznym”, na którym swobodnie będzie można wymieniać się opiniami. Chociaż treści nadal miały być moderowane, to jednak w taki sposób, aby nie ograniczać wolności wypowiedzi.

Musk nie krył ani swoich związków z Chińczykami, ani wywieranej przez nich presji. W wywiadzie dla „Financial Times” przyznał, że chińskie władze zażądały gwarancji, iż nie sprzeda telekomunikacyjnego systemu satelitarnego Starlink – tak, jak zrobił to w przypadku Ukrainy – Tajwanowi, który pozostaje w konflikcie z Chinami kontynentalnymi.

Miliarder zaprosił m.in. ambasadora Państwa Środka w USA na jazdę próbną teslą. Powstała w 2016 roku jego szanghajska Gigafactory, która wzięła sobie za cel produkcję miliona pojazdów elektrycznych rocznie, ponad dwa lata temu wypuszczała z taśmy połowę wszystkich pojazdów Tesla Inc. Chiny zaś były drugim – po USA – największym odbiorcą produktów fabryki Muska. Wraz z przejęciem Twittera pojawiły się obawy ekipy Bidena, że miliarder udostępni władzom w Pekinie dane chińskich użytkowników.

Poza wspomnianymi tu związkami amerykański miliarder ma mieć dobre relacje z Rosjanami. Ian Bremmer, szef firmy doradczej ds. ryzyka politycznego Eurasia Group zasugerował w biuletynie wewnętrznym kierowanym do tysięcy subskrybentów jesienią 2023 roku, iż Musk poinformował go o rozmowie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem tuż przed tym, jak opublikował post, wzywając Ukraińców do zakończenia wojny z Rosją i oddania Moskwie Krymu oraz nowo powstałych republik w Doniecku. Chociaż Musk zaprzeczył doniesieniom Bremmera, analityk twardo bronił swojej wersji wydarzeń. O sprawie rozpisywały się media na całym świecie.

Również Charles Mok, wizytujący naukowiec Global Digital Policy Incubator w Cyber Policy Center na Uniwersytecie Stanforda oraz były członek Rady Legislacyjnej Hongkongu (2012 – 2020) zaapelował o interwencję amerykańskiej komisji CFIUS w sprawie zagranicznych powiązań Muska z Pekinem.

Z pewnością amerykański biznesmen – jako właściciel firm celujących w nowych technologiach o podwójnym zastosowaniu, cywilnych oraz wojskowych, w których Pekin chce osiągnąć doskonałość – jest w sferze zainteresowania służb różnych państw.

Prezydent Joe Biden żalił się, że Elon Musk kupił firmę mediów społecznościowych, która „wypluwa kłamstwa” na całym świecie. Podobnie nerwowo reagowali inni przedstawiciele prezydenckiej administracji, w tym sekretarz prasowa Białego Domu Karine Jean-Pierre, obawiająca się rezygnacji miliardera z walki przeciwko „mowie nienawiści i dezinformacji”.

Co ciekawe, Muska wsparł wówczas główny, prorządowy dziennik turecki „Daily Sabah”, kpiąc z „liberałów” i przypominając, że „w czasie ostatnich wyborów prezydenckich w USA Twitter otwarcie wspierał Joe Bidena przeciwko Donaldowi Trumpowi, do tego stopnia, że zablokowano konto Trumpa. Podejście Twittera do wolności słowa nie różniło się podczas pandemii koronawirusa. Ocenzurował tezy naukowe, które teraz okazały się prawdziwe. Ograniczyło to relacje naukowców, takich jak biochemika Roberta Malone’a, który odkrył infrastrukturę technologii mRNA. Blokowano dostęp do artykułów publikowanych w czasopismach naukowych. Zamknięto nawet konta wspierające kierowców ciężarówek protestujących przeciwko środkom covidowym w Kanadzie”.

Tureckie medium zauważyło, że kierownictwo Twittera dopuszczało się cenzury pod pretekstem zapewnienia „bezpieczeństwa publicznego” lub „zdrowia publicznego”. Dziennik pytał, jak to możliwe, iż „zarzuty, które Trump mógł publicznie wysunąć na temat Bidena na ekranach telewizorów, stały się przestępstwem na Twitterze? Albo jak to jest, że Twitter decyduje o tym, które tezy naukowców o pandemii można promować, a które nie?”…

Wytknięto byłemu już kierownictwu „ćwierkacza”, że manipulowało opinią publiczną, a platforma de facto „nie była przedsięwzięciem komercyjnym, lecz ideologicznym narzędziem amerykańskiego establishmentu”.

Dodano, że „demokratyczna transformacja jest koniecznością dla Twittera” i wyrażono pełne zaufanie wobec Muska, który miał się najlepiej nadawać do „wykonania tej ciężkiej pracy”. „Jesteśmy z tobą, Elonie!” – podsumował „Daily Sabah”.

„Politico” pisało w owym czasie, że Joe Biden i Elon Musk nie przepadają za sobą. Prezydent nie promował Tesli tak bardzo, jakby mógł. Na przykład ekipa ustępującej głowy państwa zaproponowała ulgi podatkowe tylko dla tych producentów pojazdów elektrycznych, którzy zezwalają na działalność związków zawodowych w swoich fabrykach. W Tesli związków nie ma.

Z demokraty stał się republikaninem. Twitterowa dyplomacja

Musk, który przez lata głosował na demokratów, w końcu zmienił front i opowiedział się po stronie republikanów. Bidenowi i jego ekipie wytykał propozycje opodatkowania miliarderów i zapewnienie większych zachęt podatkowych dla korporacji, w których działają związki zawodowe.

Tesla przeniosła się z Kalifornii, gdzie trafia najwięcej pojazdów elektrycznych w USA, do bardziej konserwatywnego stanu Teksas, bo nie ma tam stanowego podatku dochodowego a władze obiecały powstrzymanie się od cenzury.

Twitter, którego szczególnie upodobali sobie politycy i przedstawiciele dyplomacji, przez lata służył do uprawiania tak zwanej dyplomacji twitterowej, która pomogła np. w podpisaniu w 2015 roku umowy mocarstw z Iranem w sprawie ograniczenia rozwoju programu nuklearnego (JCPOA). Wcześniej, przez dwa lata irańscy i amerykańscy urzędnicy wyrażali swoją gotowość do uregulowania napiętych relacji, od czasu zerwania stosunków dyplomatycznych w 1980 r.

Portal odegrał także istotną rolę podczas tzw. arabskiej wiosny, nie mówiąc już o kłótni i eskalowaniu napięcia między USA a Chinami za czasów prezydenta Donalda Trumpa. Pełne ekspresji wymiany postów Trumpa odbywały się także z byłym prezydentem Meksyku Vincentem Foxem, z którym spierał się odnośnie do budowy muru granicznego, czy z przywódcą Korei Północnej Kim Dzong Unem i niektórymi europejskimi politykami.

Dyplomaci i przywódcy światowi sygnalizowali – niemal w czasie rzeczywistym – zamiary, a także angażowali w dyskusję zagranicznych odpowiedników. Dawniej ten proces trwał dłużej, ze względu na dłuższy okres obiegu oficjalnej korespondencji.

Tak zwana dyplomacja cyfrowa odgrywa obecnie ogromną rolę w polityce Ukrainy, która za pośrednictwem X kreuje obraz tej wojny, mobilizuje siły, pozyskuje środki finansowe i prezentuje swoją narrację o wydarzeniach na świecie. Podobnie, za pośrednictwem Telegrama Rosjanie kreują swój obraz rzeczywistości.

Na Twitterze można było obserwować namiętną wymianę zdań wzburzonych przywódców Grecji i Turcji, spierających się o politykę wobec uchodźców czy o zasoby gazu na Morzu Śródziemnym.

Politycy dzięki mediom społecznościowym niemal w czasie rzeczywistym mogą obserwować nastroje społeczne i projektować zmiany. Platformy stały się kolejnym oficjalnym narzędziem uprawiania polityki. Chętnie z tego nowego narzędzia korzystają przedstawiciele ONZ, w tym agenda WHO.

Do wyborów w USA w 2020 roku najczęściej obserwowanym politykiem był prezydent USA Donald Trump (konto na Twitterze: @realDonaldTrump miało 81,8 miliona obserwujących). Następny w kolejce był premier Indii Narendra Modi i papież Franciszek – ponad 50 milionów obserwujących na dziewięciu kontach @Pontifex w wielu językach.

Media społecznościowe zyskują na znaczeniu także z innych powodów. W miarę postępów badań w dziedzinie neuronauki przywódcy nabierają przekonania, że platformy internetowe mogą być narzędziem do budowania pewnego poziomu zaufania, który w innym wypadku byłby trudny do osiągnięcia i kształtowania opinii publicznej. Opinia ta ma wpływ na politykę zagraniczną, ponieważ wszelkie podejmowane działania są natychmiast komentowane, zarówno w kraju, jak i za granicą.

Kładzie się coraz większy nacisk na emocje i dyspozycje emocjonalne, mające wpływ na racjonalny osąd o zdarzeniach, osobach itp. Dużą wagę przywiązuje się do prac nad neuronami lustrzanymi, które mają zapewnić lepszy wgląd w zrozumienie psychologii dyspozycji emocjonalnych i ich wpływu na komunikację osobistą. Badanie intencji jest kluczowym aspektem dyplomacji. Do tej pory konkretne intencje odczytywano podczas spotkań przywódców twarzą w twarz.

Twitter był narzędziem do kształtowania opinii i sprawdzania oraz potwierdzania światopoglądu. A zgodnie ze strategię Agencji Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID), która wydała przewodnik walki z korupcją – DEKLEPTIFICATION GUIDE. Seizing Windows of Opportunity to Dismantle Kleptocracy, media społecznościowe miały odegrać kluczową rolę w zapowiadanej nowej „wiośnie ludów”, do której doprowadzą nawarstwiające się kryzysy i w wyniku której obali się korupcyjne rządy, i zacznie budować „zrównoważoną przyszłość” z kontrolowanym przekazem medialnym, by zwalczać polaryzację społeczną (tzw. obrona integralności informacji i demokracji).

Z pewnością Musk ma zasługi w walce z cenzorskimi zapędami postępowych grup rządzących w różnych tak zwanych demokracjach liberalnych. Na przykład przyczynił się do porzucenia zapędów cenzorskich przez australijski rząd w 2024 r. (zrezygnowano ze skandalicznego projektu ustawy o zwalczaniu mis- i dezinformacji, przewidującej wysokie kary do 5 proc. przychodów firm mediów społecznościowych w razie braku działań związanych z „zarządzaniem ryzykiem, jakie stwarzają misinformacja i dezinformacja”).

Już wcześniej rząd Australii pozwał Muska z powodu opublikowania w kwietniu 2024 roku nagrania brutalnego ataku nożem na biskupa Sydney Mar Mari Emmanuela, duchownego przedefeskiego Starożytnego Kościoła Wschodu (frakcji starokalendarzowej), niezwykle popularnego na Tik Toku. Kapłan zaatakowany podczas nabożeństwa w Sydney przez 16-letniego muzułmanina, położył rękę na nim i powiedział: „Niech Pan Jezus Chrystus cię zbawi”. Rząd dość szybko wycofał powództwo, tłumacząc się wysokimi kosztami.

Musk wszedł nawet w ostry spór z premierem Anthonym Albanese w związku z nazwaniem jego rządu „faszystowskim”. Obecnie miliarder toczy batalię z cenzurą KE, premiera labourzystowskiego rządu w Wielkiej Brytanii Starmera i ekipą Scholza oraz lewicowymi ugrupowaniami w Niemczech.

Niegdyś miliarder opisywał siebie jako „umiarkowanego demokratę”, ale głoszone przez niego poglądy stały się znacznie bardziej prawicowe po zakupie X. Publicznie poparł republikańskiego kandydata na prezydenta Donalda Trumpa po próbie zamachu na niego w lipcu 2024 r. Wpłacił na jego kampanię prawie ćwierć miliarda dolarów poprzez America Political Action Committee (PAC).

Trump obiecał, że Musk poprowadzi komisję, której zadaniem będzie zwiększenie efektywności rządu. Miliarder zapowiedział, że „natychmiast zrównoważy budżet” poprzez cięcie 2 bilionów dolarów wydatków rządowych.

„Zielona polityka” i „dezinformacja klimatyczna”

Innowator i przedsiębiorca nigdy nie zrezygnował z poparcia dla „zielonej polityki”. W 2021 roku Musk poprosił administrację Bidena o wprowadzenie podatku węglowego. Administracja miała mu odmówić, twierdząc wówczas, że „wydaje się to zbyt trudne politycznie”. Wcześniej, w 2017 roku o to samo miał prosić Trumpa.

Brytyjski „The Guardian” zarzucił Muskowi w listopadzie 2023 roku, że z niegdysiejszego bohatera ekologicznego, z „zielonego miliardera” stał się „superemitentem i skrajnie prawicowym globalnym negacjonistą klimatycznym” dlatego, że wsparł prawicowych polityków kwestionujących globalne ocieplenie powodowane przez człowieka i wprowadził skandaliczne metody zarządzania, wyrzucając fact-chekerów, którzy cenzurowali Twittera.

Nie pomogły „spartańskie” warunki życia Muska, który jeszcze w 2020 roku obiecywał zrezygnować z „prawie wszystkich dóbr materialnych” i „od tego czasu pozbył się wielu rezydencji, decydując się zamiast tego na okazjonalne spanie na kanapie w domach znajomych, a ostatnio na przeprowadzkę do modułowego domu za 50 000 dolarów w Boca Chica w Teksasie, w pobliżu miejsca testowania i rozwoju SpaceX”. Nie pomogły w tym osądzie progresywnego medium także „zielone biznesy” Muska ani brak luksusowego jachtu. Innowator wciąż bowiem korzysta – a nawet zintensyfikował korzystanie – z prywatnego odrzutowca, odbywając częste loty między interesami w Teksasie, gdzie znajdują się SpaceX i Tesla a Bay Area, gdzie ma swoją siedzibę X, nie wspominając o trasach zagranicznych.

„The Guardian” nie mógł mu wybaczyć przejęcia Twittera i odblokowania kont republikanów oraz szerzenia „negacjonizmu klimatycznego” na X, w tym wspierania Viveka Ramaswamy’ego, przedsiębiorcy i kandydata Partii Republikańskiej na prezydenta; człowieka, który nazwał agendę klimatyczną „oszustwem”.

Swoją drogą w USA 11 prokuratorów generalnych właśnie wszczęło proces przeciwko oszustwom i domniemanej zmowie horyzontalnych akcjonariuszy (trzech największych funduszy inwestycyjnych na świecie), którzy mieli wpływać na ograniczenie produkcji węgla, by czerpać kolosalne zyski ze sprzedaży tego surowca.

Musk twierdzi, że powinniśmy się martwić zmianami klimatu, ale jedynie w dłuższej perspektywie, a nie krótkiej. Zasugerował, że ekolodzy „posunęli się za daleko”. Mówił w rozmowie z popularnym twórca podcastów Joe Roganem, że „jeśli zaczniesz myśleć, iż ludzie są źli, to naturalnym wnioskiem jest to, że powinni wyginąć. Jeśli sztuczna inteligencja zostanie zaprogramowana przez zwolenników wymarcia ludzi, jej funkcją użytkową będzie doprowadzenie do wyginięcia ludzkości. Ona [AI] nawet nie pomyśli, że jest to złe”.

Przeciwko ograniczeniu liczby ludności na świecie i ideologii gender, ale za rosyjskim kosmizmem

Innowator ma podobno 11 dzieci. Z jednej strony sprzeciwia się programom ograniczaniu liczby ludności na świecie. Wypowiedział także wojnę ideologii gender, ubolewając nad utratą najstarszej córki, która poddała się tranzycji.

Z drugiej strony – jak sugeruje Voice of the Family – Musk jest „fałszywym konserwatystą”. Amerykański przedsiębiorca, podobnie jak inni miliarderzy, promuje „rewolucję antyludzką i walczy z Kościołem”. Inspiruje się przede wszystkim rosyjskim kosmizmem, czyli ideologią, która obok transhumanizmu wiedzie prym w Dolinie Krzemowej.

Musk ma być anarchistą. Miliarder z RPA, podobnie jak Bill Gates „wierzy w utopię odrodzenia ludzkości poprzez naukę i odrzuca kosmologię chrześcijańską, która potwierdza istnienie porządku wartości opartego na niezmiennej naturze człowieka oraz na transcendentnym Bogu, który stworzył wszechświat i kieruje nim”. Obaj są też „częścią tego samego spisku planetarnego”, a raczej należałoby powiedzieć rewolucyjnego procesu. Musk przeciwstawia nowemu porządkowi świata globalistów „fałszywą antyglobalistyczną alternatywę nowego chaosu – procesu o różnej dynamice, zbieżnego w walce z jednym wrogiem: Kościołem i tym, co przetrwało z chrześcijańskiego Zachodu” – podkreśla „VoF”.

Biznesmen inspiruje się ideami Konstantina Ciołkowskiego, jednego z rosyjskich naukowców zajmującego się rakietami. Mawiał on, że „Ziemia jest kolebką ludzkości, ale nie można w niej pozostać na zawsze. Nadszedł czas, aby iść naprzód, stać się cywilizacją gwiezdną, być tam wśród gwiazd, poszerzyć zakres i skalę ludzkiej świadomości”. Zdaniem Muska, to niezwykle ekscytujące myślenie, które sprawia, że chce mu się żyć i każdego ranka, gdy się budzi, ma zapał do pracy.

Ciołkowski (1857–1935), ojciec rosyjskiej „kosmonautyki”, konstruktor rakiet i satelitów, był filozofem szkoły panpsychizmu, sugerującej, że wszystkie żyjące i nieżyjące elementy posiadają zdolności umysłowe, i sama materia „myśli”. Jego wywody uczeni tacy jak Svetlana Semёnova (1941 – 2014) i George M Young włączyli do ruchu kosmizmu, założonego przez rosyjskiego filozofa Nikołaja Fiodorowa (1828 – 1903), który uważał się za chrześcijanina. Zaprzeczył on jednak doktrynie o zmartwychwstaniu zmarłych, co ma nastąpić na końcu świata, jak stwierdza Ewangelia. Według Fiodorowa, ludzie sami zbawią się bez pomocy Boga, wykorzystując moc nauki. Proces ten polegałby na odzyskaniu i syntezie wszystkich molekuł, atomów składających się na szczątki zmarłych w celu odtworzenia ludzkiego ciała. Rosyjski uczony proponował zakładanie przy cmentarzach ośrodków naukowo-technologicznych i ekshumacji zwłok, by można je było poddać procesom syntezy molekularnej i reasemblacji genetycznej. Po zmartwychwstaniu zmarłych Fiodorow proponował, by wysyłać ich na inne planety w statkach kosmicznych, wyposażonych w zaawansowaną ludzką technologię. W ten sposób uniknięto by przeludnienia. W książce pt. „Filozofia wspólnego czynu” (1906 – 1913) rosyjski wizjoner przewidywał nastanie wieku, w którym dzięki nauce ludzie przezwyciężą ograniczenia natury, nastąpi wskrzeszenie zmarłych i kolonizacja gwiazd.

Zdaniem „VoF”, pierwsze pokolenie bolszewickich przywódców pozostawało pod wpływem myśli Fiodorowa i pragnienia stworzenia „Nowego Człowieka” wyemancypowanego od Boga i natury: m.in. filozof Aleksandr Bogdanow, teoretyk sztuki Anatolij Łunaczarski, pisarz Maksym Gorki i inżynier Leonid Krasin. W czasach sowieckich Konstantin Ciołkowski dążył do realizacji drugiej części planu Fiodorowa, czyli podboju kosmosu.

Obok Fiodorowa i Ciołkowskiego „VoF” wymienia również rosyjskiego filozofa-naukowca Władimira Wiernadskiego (1863 – 1945), lansującego ideę noosfery i panteizmu. Wiernadski chciał przekształcić człowieka w istotę współzależną z „biosferą”, z żywą materią. Idee Wiernadskiego upowszechniał teolog-ewolucjonista Pierre Teilhard de Chardin (1881 – 1955). Sam Wiernadski uważany jest za prekursora radykalnego ekologizmu i hipotezy Gaji, czyli kosmologicznej wizji połączenia wszystkich istot z nieożywionymi składnikami natury oraz zatarcia wszelkich granic między człowiekiem a światem. Do tej wizji wydaje się, że nawiązywał Synod Amazoński z 2019 roku.

Kosmizm, jak i transhumanizm – skądinąd połączone ze sobą idee – lansują panteizm i ewolucjonistyczną wizję wszechświata oraz samozbawienie ludzkości. Są to idee ateistyczne, które dobrze przyjęły się w Dolinie Krzemowej i podzielają je zarówno Musk, jak i urodzony w Rosji przedsiębiorca Sergey Brin, współzałożyciel Google, Peter Thiel, jeden z założycieli PayPala czy Jeff Bezos, twórca Amazona. Różnice między nimi dotyczą jedynie wizji politycznej: czy proponowany będzie globalistyczny nowy porządek świata, czy też anarchistyczny nowy nieporządek świata.

Spór z Bannonem

Niedawno spore kontrowersje wzbudziła reakcja Steve’a Bannona, twórcy sukcesu politycznego Donalda Trumpa z 2016 roku, który – po spięciu między innymi z Johnem Boltonem, doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego, odszedł z administracji Trumpa. Bannon obiecał obalić „rasistowskiego” i „naprawdę złego” Elona Muska.

Wcześniej, strateg Trumpa zasygnalizował, że Musk jako „konwertyta” na program MAGA (Make America Great Again) nie powinien był tak dominować w kampanii Trumpa, a „siedzieć z tyłu” i się uczyć.

Na początku stycznia tego roku Bannon, który nie wstawił się na komisji w kongresie badającej sprawę szarży na Kapitol z 6 stycznia 2021 roku i z tego powodu trafił na 4 miesiące do więzienia, obiecał usunąć Muska z wewnętrznego kręgu Trumpa. W wywiadzie dla włoskiej gazety „Corriere della Sera” zapowiedział, że „doprowadzi do wyrzucenia Elona Muska do Dnia Inauguracji”, czyli do 20 stycznia br.

„Nie będzie miał niebieskiej przepustki do Białego Domu, nie będzie miał pełnego dostępu do Białego Domu, będzie jak każda inna osoba” – zarzekał się Bannon. Co go tak zirytowało? Poparcie miliardera dla programu wizowego H-1B, który pozwala pracodawcom zatrudniać zagranicznych pracowników z „wysoce wyspecjalizowanymi” umiejętnościami i wykształceniem technicznym.

Musk nazwał imigrantów H-1B „krytycznymi” dla firm technologicznych, takich jak jego SpaceX i Tesla. Sam też kiedyś przybył do Stanów Zjednoczonych dzięki takiej wizie.

„W tej sprawie z wizami H-1B chodzi o to, że cały system imigracyjny jest manipulowany przez techno-feudałów, wykorzystujących to na swoją korzyść. Ludzie są wściekli” – komentował Bannon zirytowany wypowiedzią Trumpa, który stanął po stronie Muska, nazywając system H-1B „świetnym programem”. Musk potem nieco zmienił zdanie, sugerując, że system wymaga reformy. Według Bannona, to za mało.

Były strateg Trumpa stwierdził, że Musk „jest naprawdę złym człowiekiem”, a powstrzymanie jego wpływów i zapędów „stało się dla niego sprawą osobistą”. O ile wcześniej „tolerował” go ze względu na wsparcie dużymi pieniędzmi kampanii wyborczej, to teraz już nie zamierza.

Sprawa wiz jest o tyle istotna, że sprzeciwia im się aż 67% wyborców MAGA. Bannon zauważył, że „76% inżynierów w Dolinie Krzemowej nie jest Amerykanami”. Tymczasem kluczowa jest odbudowa Ameryki polegająca na zapewnieniu, iż wiele tych zawodów będą wykonywać Amerykanie, w tym czarni i latynosi, którzy dzięki temu mogliby otrzymywać wysokie wynagrodzenie. Bannon posunął się nawet dalej sugerując, że „Peter Thiel, David Sachs, Elon Musk to biali mieszkańcy Republiki Południowej Afryki”, a „biali mieszkańcy Afryki Południowej” są „najbardziej rasistowscy na świecie”. Jego zdaniem, „techno-feudałowie” z RPA powinni powrócić do swojego kraju, a nie „komentować wszystko, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych”, tym bardziej, że nie rozumieją prawdziwych problemów i są egoistami. Sam Musk ma być skoncentrowany przede wszystkim na tym, by zostać bilionerem i zapewnić każdej ze swych firm odpowiednią ochronę.

Bannon mówił, że w 2017 roku, gdy jeszcze pracował w administracji, „wyrzucał Muska z Białego Domu codziennie przez 30 dni z rzędu”, bo tamten zabiegał o dotacje na oprogramowania Tesli.

Zabiegi o korzystne regulacje dla biznesu AI

Jednak Musk to nie jedyny „techno-feudał” – jak go określa Bannon – który w ostatnim czasie zmienił front, by przypodobać się nowej administracji, Zrobił to także szef Meta, Mark Zuckerberg, obawiając się konsekwencji za wcześniejszą współpracę cenzorską z administracją Joe Bidena. Już tradycyjnie, gdy zmienia się prezydent, Big Techy przyjmują do swoich zarządów kogoś z bliskiego otoczenia nowo wybranej głowy państwa, aby uzyskać przychylność władzy.

Ekipa z Doliny Krzemowej wspiera Trumpa w związku z jego entuzjastycznym podejściem do kryptowalut i tak zwanej sztucznej inteligencji (AI). Bardzo istotna pozostaje kwestia uregulowania przepływu danych w kontekście cyfrowej rewolucji i szkolenia w dziedzinie AI.

Musk niedawno zwrócił uwagę, iż poważnym wyzwaniem dla branży staje się fakt wyczerpywania danych niezbędnych dla rozwoju generatywnej sztucznej inteligencji i dużych modeli językowych (LLM). Co więcej, miliarderzy z Doliny Krzemowej nie spełnią przez to wielokrotnie składanych obietnic co do ulepszenia AI, sztucznej superinteligencji (ASI) itp. Jak się okazuje, współczesna AI, jaką dziś mamy to najlepsza AI, jaką – być może – kiedykolwiek będziemy mieć, o ile nie uda się zeskanować i pozyskać tanim kosztem nowych danych.

Po zeskanowaniu całego internetu, nie ma już skąd ich brać. W praktyce oznacza to spadek wyceny Big Techów, które nie będą w stanie spełnić przyrzeczeń, by doprowadzić AI do poziomu AGI lub ASI. Nie rozwiążą więc kluczowych problemów ludzkości, takich jak chociażby wyleczenie raka.

Przy okazji warto zdać sobie sprawę, że tak zwana sztuczna inteligencja nigdy nie dorówna inteligencji ludzkiej. Specjaliści wskazują, że tworzone przez AI treści są znacznie słabsze i nie są w stanie dostarczyć nowych danych niezbędnych do dalszego szkolenia generatywnej AI. Prof. Lance B. Eliot obawia się, że „twórcy AI pójdą drogą polegania na danych generowanych przez AI, rezultatem będzie katastrofalne załamanie się modelu, tj. LLM rozpadną się w szwach i staną się całkowicie bezużyteczne”.

Musk zyskał poparcie innych miliarderów, w tym Jeffa Bezosa, który liczy na dobrą współpracę z administracją Trumpa w sprawie rozwoju programu kosmicznego. Nie obawia się także konkurencji ze strony Muska (firma Blue Origin konkuruje ze SpaceX). Bezos wręcz zaznaczył, że jest „bardzo optymistycznie nastawiony” do programu kosmicznego nowej administracji, a „Elon jasno dał do zrozumienia, że ​​robi to dla interesu publicznego, a nie dla osobistych korzyści. I biorę to za dobrą monetę”.

Musk rzeczywiście ma posłuch u Trumpa w sprawie programu kosmicznego. W zeszłym miesiącu powiedział, że Stany Zjednoczone powinny kierować misje bezpośrednio na Marsa, zamiast najpierw lecieć na Księżyc, podsycając obawy branży dotyczące poważnych wstrząsów w programie eksploracji kosmosu NASA. Bezos jest zdania, że należy robić jedno i drugie. Mówi się o tym, że Trump w czasie drugiej kadencji prezydenckiej wprowadzi radykalne zmiany w programie księżycowym NASA i skupi się głównie na wysyłaniu ekspedycji na Czerwoną Planetę.

W inauguracji prezydenckiej swój udział zapowiadali nie tylko Elon Musk, ale także Mark Zuckerberg i Sam Altman. Ekipa Trumpa jeszcze podczas kampanii zabiegała o wsparcie miliarderów z Doliny Krzemowej, opierając swój program o rozwój sztucznej inteligencji, technologii blockchain i pojazdów autonomicznych. Te branże mają pomóc w utrzymania globalnej dominacji Ameryki. Krezusi mają nadzieję, że nowa administracja przyjmie korzystne dla ich biznesu regulacje.

Przy okazji rzekomo ma narastać rywalizacja między „pierwszym kumplem” Ameryki, Elonem Muskiem, a człowiekiem, który zmusił go do wycofania się z inwestycji w OpenAI, czyli Samem Altmanem. Dyrektor generalny Tesli pozwał OpenAI, twierdząc, że jej bliska współpraca z Microsoftem doprowadziła do uzyskania nieuczciwej przewagi konkurencyjnej. Obaj panowie mają także osobiste animozje. Zuckerberg przyłączył się do pozwu przeciwko OpenAI, zgadzając się, by Musk reprezentował stronę, która twierdzi, że strukturalna zmiana firmy jest sprzeczna z uczciwą konkurencją.

Miliarder od Tesli bierze udział również w rywalizacji z Uberem o dominację w branży autonomicznego transportu (robotaxi). To rynek potencjalnie wart biliony dolarów.

Gdyby przyjąć optykę Bannona, Musk będzie dążył przede wszystkim o zadbanie własnych interesów, ponieważ „pragnie zostać bilionerem”. Ale może również przynieść korzystne regulacje dla całej branży, zwłaszcza w kwestii AI, która ma w najbliższych latach być wdrażana na dużą skalę w USA, gdzie będą budowane ogromne centra danych.

Czy Trump będzie go słuchał? W ubiegłorocznym przemówieniu wygłoszonym po zwycięstwie w wyborach prezydenckich chwalił miliardera: – Powiem wam: mamy nową gwiazdę. Narodziła się gwiazda – Elon. To bardzo wyjątkowy facet. To supergeniusz. Niedługo potem ogłosił nominację Muska na „cara efektywności” w swojej nowej administracji, potencjalnie wiceprezydenta w gabinecie cieni. Prezydent elekt wziął go ze sobą do Francji na spotkanie z Macronem, a także na rozmowę z premier Włoch.

Technologiczny oligarcha z ogromnymi medialnymi, ekonomicznymi i politycznymi wpływami wyrasta na kluczową postać na arenie krajowej i międzynarodowej, chociaż nigdy nie został wybrany na urząd publiczny. Nic więc dziwnego, ze Bannon się irytuje. Tym bardziej, że jak wskazuje były strateg Trumpa, Musk to „niedojrzały facet”.

Musk pomaga Trumpowi w kreowaniu nowego (nie)porządku światowego

Jednak ten „niedojrzały facet” pomaga ekipie Trumpa w kreowaniu nowego porządku światowego, dyscyplinując sojuszników, atakując progresywnych polityków i wspierając szeroko rozumianą prawicę. Batalię prowadzi nie tylko z „lewicowcami” w Wielkiej Brytanii i Niemczech, gdzie kanclerza Olafa Scholza nazwał „głupcem” i wprost poparł AfD. Wspiera też lidera kanadyjskiej Partii Konserwatywnej Pierre Poilievre’a, który ma ogromne szanse zostać nowym szefem rządu. Sympatyzuje z ekipą Meloni, która ma pośredniczyć w sprawie umowy pokojowej z Rosją.

W lipcu ub. roku Musk otworzył front przeciwko Wenezueli po reelekcji prezydenta Nicolása Maduro, którego opisał jako „klauna”, „głupca” i „dyktatora”. W kwietniu 2024 roku miliarder zwrócił uwagę na brazylijski system wymiaru sprawiedliwości i zaczął systematycznie atakować sędziego Sądu Najwyższego zaangażowanego w śledztwo dotyczące roli byłego prezydenta Jaira Bolsonaro w ataku ze styczniu 2023 roku na budynek Kongresu, Pałac Prezydencki i Sąd Najwyższy.

Batalia Muska przeciwko „brazylijskiemu Darth Vaderowi” i lewicowemu prezydentowi Luizowi Inácio Luli da Silvie, wsparcie i silna współpraca biznesowa z argentyńskim prezydentem Javierem Milei (Argentyna to jeden z głównych dostawców litu dla Tesli), a także szereg innych podjętych przez Muska działań mają pomóc Trumpowi w ułożeniu na nowo (nie)porządku światowego zapewniającego dominację Ameryki. Na pewno Musk i inni pomagają zdyscyplinować sojuszników. Niektórzy, jak np. Macron unikają bezpośredniego atakowania Muska w obawie o swoją karierę polityczną. Ale co z Rosją i Chinami, z którymi „techno-feudał” z RPA ma dobre kontakty? Wkrótce się okaże.

Jeszcze latem 2022 roku Trump wyśmiał Muska na swojej platformie Truth Social, pisząc: „Kiedy Elon Musk przyszedł do Białego Domu, prosząc mnie o pomoc we wszystkich jego licznych dotowanych projektach, czy to samochodach elektrycznych, które nie jeżdżą wystarczająco długo, czy autonomicznych samochodach, które się rozbijają, lub rakietach lecących donikąd, bez których to dotacji byłyby bezwartościowe, mówiąc mi, że jest wielkim fanem Trumpa i republikaninem, mógłbym powiedzieć: padnij na kolana i błagaj, a on by to zrobił…”

Musk co prawda nie padł na kolana, ale zrobił coś o wiele istotniejszego: nabył Twittera, zdobywając wpływ polityczny, o który zabiegał Trump. To przekonało byłego prezydenta do zacieśnienia z nim współpracy, która już dziś przyniosła wymierne korzyści Muskowi (np. po oświadczeniu Trumpa z sierpnia ub. roku o tym, że jest zwolennikiem samochodów elektrycznych, akcje Tesli gwałtownie wzrosły o ponad 100%, a wycena firmy osiągnęła zdumiewające 1,9 biliona dolarów – więcej niż łączna wartość dziesięciu największych producentów samochodów na świecie). Majątek miliardera osiągnął bezprecedensowy poziom, umacniając jego status najbogatszego człowieka w historii nowożytnej.

Musk może zabiegać o dotacje NASA i nowe kontrakty dla SpaceX, o pozwolenie Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA) na starty satelitów Starlink, o dotacje na pojazdy elektryczne, rozszerzenie badań na ludziach Neuralink (czipy wszczepiane do mózgu i eksperymenty, które mają sprawić, że znacznie tańszym kosztem – bez „żarłocznych” centrów danych zużywających ogromne ilości prądu i wody – będzie można szkolić AI) itd.

Lewicowi politycy z pewnością obawiają się dramatycznego wstrząsu globalną areną, co może wyniknąć ze współpracy obu panów. A przecież to obiecał zafundować Trump.

Agnieszka Stelmach

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie