Blisko 10 mld zł przeznaczanych na kulturę z publicznych środków jest wydawanych bez pomyślunku. – Jeżeli chodzi o kulturę, tkwimy w pełnym socjalizmie. To jest pełny PRL. Nic się nie zmieniło – ocenił Emilian Kamiński na antenie RMF FM. W tych realiach niezadowolenie widzów, pusta sala nie grają roli. Wystarcza, że zgadza się kasa.
Zdaniem Emiliana Kamińskiego, teatr jak i kultura finansowane z publicznych środków nie uległy reformie i wciąż tkwią w głębokim PRL-u. Propozycją są prywatne teatry, które ciężko walczą o przetrwanie, a zatem też patrzą na oczekiwania widza. Teatry publiczne funkcjonują bez zmian.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem aktora, ich finanse, sposób funkcjonowania wymagają dodatkowej uwagi. Tak, by publiczne pieniądze były wydawane z pożytkiem. Rozwiązaniem docelowym mogłyby być rady nadzorcze (funkcjonujące np. w Niemczech). – To są ludzie, którzy pracują zwykle społecznie, to są jacyś emerytowani ludzie, którzy się na tym znają. Oni to w jakiś sposób kontrolują. Dlaczego tego nie ma u nas w Polsce? – mówił.
Zdaniem aktora, oferowane dziś widzom na deskach państwowych teatrów obsceniczne obrazy czy też uderzające w uczucia religijne są nie do pomyślenia. – Wszystko można, tylko po co? Dlaczego to się robi? Dlaczego obrażać uczucia, w tym wypadku religijne? – powiedział Kamiński.
Zdaniem aktora, tak nie może funkcjonować teatr dotowany z państwowej kasy. Kamiński podał też przykład reżysera, który na spotkaniach teatralnych dyskutował z widownią. Zapytany o to dlaczego zrobił spektakl, z którego widz nic nie rozumie, odpowiedział: „A ja nie robiłem tego dla widowni, co mnie obchodzi, że wy nie rozumiecie?”. Reżyser indagowany o to dla kogo zrobił przedstawienie miał odrzec: „Myśmy tu bardzo fajnie czas spędzili z aktorami”. – W porządku, absolutnie, ale kolego za własne pieniądze. Za pieniądze publiczne, ty nie masz prawa sobie miło spędzać czasu, tylko musisz zrobić coś, co byłoby komunikatywne, bo robisz to dla widowni – zaznaczył Emilian Kamiński.
Źródło: rmf24.pl
MA