Po nowym prezydencie Francji możemy spodziewać się przede wszystkim realizacji masońskiej koncepcji świata i służenia wielkiemu kapitałowi – mówi Reynald Secher, francuski historyk i politolog.
Wesprzyj nas już teraz!
Gdzie tkwi zagadka błyskawicznej drogi na polityczny szczyt niedawno jeszcze mało znanego Emmanuela Macrona?
Było to możliwe przede wszystkim z powodu bezgranicznego popierania jego kandydatury przez krajową i międzynarodową masonerię oraz finasowania jego kampanii wyborczej pieniędzmi Sorosa i Rothschilda, dzięki koalicji dziennikarzy z wymiarem sprawiedliwości, a także propagandowemu demonizowaniu Frontu Narodowego.
Przemarsz Macrona przed znajdującą się obok Luwru piramidę zwieńczoną okiem i przemowa na jej tle po wyborze na prezydenta były hołdem oddanym masonerii. Nie ma tu przypadku – piramida jest bowiem symbolem wolnomularstwa. Macron chciał w ten sposób powiedzieć masonom, że „idzie nowe” a jego prezydentura będzie stać pod znakiem realizacji ich wizji społeczeństwa, Europy i świata.
Te same siły sprawiły, że początkowy faworyt, kandydat Republikanów, François Fillon, nie wszedł do drugiej tury wyborów?
Oczywiście, to było widoczne jak na dłoni. Spisek przeciw niemu, przy udziale wymiaru sprawiedliwości zawiązały media trzymane na smyczy przez międzynarodowy kapitał. Potężna kampania propagandowa odniosła skutki, chociaż w jej trakcie piętnowane były poczynania Fillona, które w niczym nie odbiegały od zachowania innych deputowanych i polityków.
Czym wytłumaczyć popieranie Macrona przez światową finansjerę?
Pomimo kłopotów budżetowych oraz dużego zadłużenia, Francja jest bogata dzięki małym i średnim przedsiębiorstwom. Chodzi więc ich o przejęcie i zniszczenie przez kapitał międzynarodowy, co oznacza też demontaż naszego tradycyjnego, rodzinnego kapitalizmu. Francja ma też dużo cennych patentów i spore możliwości ich tworzenia. To również dla obcych jest łakomy kąsek.
Czego możemy spodziewać się po prezydenturze Macrona?
Przede wszystkim realizacji masońskiej koncepcji świata i służenia wielkim pieniądzom. Aby tego dokonać, Macron będzie destabilizować sytuację wewnętrzną kraju, głównie przez masową imigrację, o której praktycznie niewiele mówił w kampanii wyborczej. Jego program wciąż nie jest do końca jasny, a to oznacza, że będzie miał wolną rękę w realizacji swojej wizji gospodarki i społeczeństwa. Destabilizacja będzie polegać również na zniszczeniu, rozbiciu wszelkich ustrukturyzowanych organizacji, takich np. jak związki zawodowe.
Poczynania Macrona nie ograniczą się tylko do gospodarki. Nowy prezydent ma w zanadrzu reformy w sferze społecznej. Co to oznacza?
Przede wszystkim reformę szkolnictwa, które będzie miało za zadanie kształcenie nowego człowieka przesiąkniętego masońsko-lewicowymi ideami. Macron zalegalizuje eutanazję, in vitro dla wszystkich kobiet i lesbijek żyjących w związkach homoseksualnych, rozszerzy dostęp do aborcji.
Jakie będą konsekwencje jego polityki?
Przyszłość widzę w czarnych kolorach. Francja stanie się bardzo szybko drugą Grecją i Libanem. Dojdzie do powszechnego zubożenia, wzrostu niezadowolenia społecznego i, prawdopodobnie, masowych rozruchów.
Zbliżają się wybory do parlamentu. Czy Macronowi uda się zdobyć większość parlamentarną, by móc skutecznie rządzić?
Obserwując obecne przetasowania polityczne uważam, że uda mu się, niestety, taką większość osiągnąć.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Franciszek L. Ćwik