Kościół w Boliwii stanowczo odrzucił insynuacje prezydenta Evo Moralesa, który współodpowiedzialnością za falę kradzieży w świątyniach obarczył samych biskupów.
Sprawa wybuchła po zuchwałym włamaniu do sanktuarium maryjnego w mieście Copacabana. Łupem złodziei padło tam 18 olbrzymiej wartości klejnotów zdartych z figury Matki Bożej.
Wesprzyj nas już teraz!
Apelując do władz o większą ochronę policyjną miejsc kultu, biskupi zwrócili uwagę, że świętokradcze akty stały się w ostatnich latach w Boliwii prawdziwą plagą. Dotyczy to zwłaszcza bezcennych obiektów zabytkowych z epoki kolonialnej.
W odpowiedzi prezydent stwierdził, że księża mają klucze do kościołów i wiedzą, kto je odwiedza. Zasugerował przy tym, że to sami biskupi okradają własne świątynie i powinni być za to surowo karani.
Konferencja Episkopatu Boliwii wyraziła ubolewanie z powodu tej wypowiedzi głowy państwa. „To ciężkie oskarżenie jest pozbawione jakichkolwiek podstaw – stwierdzili biskupi. – Czyni ono olbrzymią szkodę wizerunkowi Kościoła katolickiego w Boliwii i na świecie, biorąc pod uwagę, że pochodzi od najwyższej władzy państwowej”.
Zdaniem episkopatu niestosowna wypowiedź prezydenta Moralesa nie wnosi nic do śledztwa prowadzonego w sprawie kradzieży, a ponadto dezinformuje opinię publiczną.
Źródło: KAI
ged