Trudności z pontyfikatem Franciszka są oczywiste, ale niektórzy chcą iść na skróty – i po prostu twierdzą, że nie jest on papieżem. To niezwykle niebezpieczna dla duszy postawa, ostrzega amerykański publicysta katolicki, redaktor naczelny Crisis Magazine, Eric Sammosn.
„Wielu ludzi zauważyło, że katolicyzm w prawdziwym życiu bardzo często w niewielkim tylko stopniu odzwierciedla katolicyzm online. Przykładowo, gdyby poszło się do typowej katolickiej parafii z sondażem, czy Franciszek jest papieżem, to najpewniej otrzymałoby się 100 proc. pozytywnych odpowiedzi (oraz kilka dziwnych spojrzeń). Jeżeli jednak spędziłoby się choćby krótki czas na interakcji z katolikami w mediach społecznościowych (a zwłaszcza na Twitterze), nie trwałoby długo, zanim napotkałoby się kogoś, kto twierdzi, że Jorge Bergoglio nie jest prawdziwym papieżem” – pisze Sammons.
Jak wskazuje autor, można wyróżnić trzy postawy wobec kryzysu w Kościele. Niektórzy katolicy zachowują się tak, jakby wszystko było dziś w Kościele w porządku, nie chcąc pogodzić się z faktem, że Franciszek nie wykonuje jako papież dobrej roboty. Inni przyznają, że Kościół miewa niekiedy złych papieży i niestety tak właśnie jest dzisiaj. Jest jednak też niewielka grupa katolików, którzy zaprzeczają, że Franciszek w ogóle jest papieżem, co pozwala im rozwiązać problem ze złym papieżem. „Podczas gdy ta trzecia opcja może być kusząca, jest niesamowicie groźna dla duszy” – ostrzega publicysta.
Wesprzyj nas już teraz!
Autor zauważa, że odmawianie prawomocności pontyfikatu Franciszka może mieć dwie formy: jedni twierdzą, że papieża wobec tego nie ma w ogóle, i to są sedewakantyści. Inni twierdzą, że papieżem jest nadal Benedykt XVI, i można ich określić jako benepapistów.
Według Sammonsa takie osoby można porównać do człowieka, który wchodzi do kuchni i widzi, że piekarnik jest bardzo mocno nagrzany. Mówi sobie jednak, że nie widzi nikogo, kto włączyłby piekarnik i w związku z tym nie wierzy, że rzeczywiście jest włączony i tak nagrzany. Sięga zatem do piekarnika, by wyjąć naczynia. „Oczywiście, jest teoretycznie możliwe, że wskaźnik pokazywał źle i piekarnik wcale nie był włączony. Jednak o wiele bardziej prawdopodobne jest to, że się poparzymy”- zaznacza.
„Dlaczego odrzucenie Franciszka jako papieża jest tak niebezpieczne? Ponieważ w samej podstawie jest tutaj opozycja względem fundamentów katolicyzmu. To zasadniczo stanowisko gnostyckie, wiara, że niektóre dusze odkryły specjalną wiedzę, której większość katolików nie ma” – zauważa.
„Zasadniczą prawdą chrześcijaństwa jest to, że jest to widzialna, fizyczna religia. Wierzymy, że Objawienie jest publiczne – że absolutnie każdy może dowiedzieć się, kim jest Bóg, bo objawił On światu Siebie i Swój plan zbawienia. Wierzymy, że aby nas ocalić, Bóg stał się człowiekiem, istotą fizyczną” – wskazuje Sammons, dodając, że fizyczne są również sakramenty.
Redaktor naczelny „Crisis Magazine” przywołał też słowa św. Ireneusza z Lyonu, który zwalczając gnostyków zachwalał Kościół właśnie z tej przyczyny, że jest on w stanie wykazać sukcesję apostolską od samego początku aż do jego czasów. „Innymi słowy, święty stawiał sprawę jasno: Kościół katolicki jest widzialny i dostępny dla każdego, inaczej niż gnostycyzm. To oznacza wiedzę o tym, kto jest obecnym papieżem” – pisze Sammons.
Autor zwraca uwagę, że nie można odwoływać się tutaj do czasów Soboru w Konstancji, gdy istniało trzech pretendentów do papiestwa. Wówczas o sprawie debatowali biskupi. „Dzisiaj sedewakantyści i benepapiści twierdzą, że dosłownie każdy jeden katolicki biskup myli się na temat tego, kto jest papieżem. Zamiast wskazywać na biskupów i zwłaszcza na biskupa Rzymu, jako na widzialne środki zwalczania ukrytej wiedzy gnostyków, jak czynił to św. Ireneusz, współcześni sedewakantyści/benepapiści twierdzą, że mają ukrytą wiedzę o tym, iż nie możemy wierzyć biskupom w sprawie tego, kto jest prawdziwym biskupem Rzymu” – zaznacza Sammons.
„Jako katolicy znamy prawdę ze względu na publiczne objawienie, które dane jest nam poprzez widzialny Kościół. Nie znamy jej dzięki spędzeniu 60 godzin na oglądaniu YouTube’a i czytaniu katolickich blogów. Nawet jeżeli ktoś ma słuszność, będąc zaniepokojonym pontyfikatem Franciszka, to jednostka nie może decydować, że nie jest on prawdziwym papieżem. Kościół tak nie działa” – napisał.
„Przyszły papież lub sobór może ewentualnie pewnego dnia unieważnić czy potępić pontyfikat Franciszka. Jeżeli jednak podejmujesz taką decyzję samodzielnie w opozycji do wszystkich biskupów świata, stawiasz się ponad – i poza – widzialnym Kościołem Chrystusa” – stwierdził.
W ostatecznym efekcie sedewakantyści i benepapiści muszą przecież czekać na interwencję z góry, bo nie da się już innym sposobem rozwiązać problemu: nie można wybrać „ważnego” papieża, skoro wszyscy kardynałowie – elektorzy są w błędzie, a część z nich została w dodatku kreowana przez rzekomo nieprawdziwego papieża. „W ostateczności zarówno sedewakantyzm jak i benepapizm prowadzą do odrzucenia Kościoła i uformowania religii stworzonej przez człowieka”, ocenia Sammons.
„Posiadanie poważnych trosk w związku z Franciszkiem przy jednoczesnym akceptowaniu prawomocności jego pontyfikatu wymaga pokory” – wskazuje autor na koniec, przypominając, że Chrystus założył widzialny Kościół – z omylnymi ludźmi u władzy – a my musimy w tym Kościele pozostać, akceptując jego widzialnych przywódców. Inaczej ryzykujemy, że się sparzymy.
Źródło: CrisisMagazine.com
Pach