Działalność ogólnopolskiej sieci klubów go-go wzbudziła zainteresowanie organów państwowych. Kontrolują je prokuratura, celnicy i Straż Graniczna.
Lokującymi się w centrach miast m. in. Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Sopocie i Kielcach klubami erotycznymi zainteresowała się prokuratura. O ich demoralizującej działalności głośno mówili młodzi katolicy z Krucjaty Młodych.
Wesprzyj nas już teraz!
Krytycznie o klubach go-go znajdujących się w centrach miast pisały także liberalne media, posługując się także argumentami podnoszonymi przez Krucjatę oraz tak jak w Warszawie środowiska kombatanckie. W szczególności zwróciły uwagę tych mediów możliwe nadużycia jakich miały się dopuścić tego typu przybytki w stosunku do „klientów”. Rachunki jakie wystawiały klubu sięgać miały setek tysięcy złotych. Naganność etyczna i moralna erotycznych przybytków nie wzbudzała zainteresowania mediów. „Podejrzanymi” rachunkami zainteresowała się prokuratura.
Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, w latach 2012–2013 także Służba Celna przeprowadziła cztery kontrole w Agencji Marketingowo-Reklamowej Event, do której należy sieć Cocomo. Zdaniem dziennika stwierdzono, że w lokalach sprzedawano napoje alkoholowe bez wymaganych zezwoleń lub bez wymaganych znaków akcyzy, a także papierosy powyżej maksymalnej ceny detalicznej.
Źródło: „Rzeczpospolita”
luk