Pentagon ogłosił w niedzielę, że Stany Zjednoczone przeprowadziły naloty na cele wzdłuż granicy iracko-syryjskiej rzekomo wykorzystywane przez proirańskich bojowników. Decyzję o rozpoczęciu ataków podjął prezydent Joe Biden w sobotę, informując o planowanych nalotach inne kraje, w tym Rosję.
Celem miały być magazyny broni i „obiekty operacyjne” wspierane przez Kata’ib Hezbollah (KH) i Kata’ib Sayyid al-Shuhada (KSS). Według Amerykanów z obiektów tych przeprowadzano ataki na personel amerykański w Iraku za pomocą dronów.
„Jak pokazały wieczorne naloty, prezydent Biden jasno dał do zrozumienia, że będzie działał na rzecz ochrony personelu USA. Biorąc pod uwagę trwającą serię ataków wspieranych przez Iran grup wymierzonych w interesy USA w Iraku, prezydent polecił dalsze działania wojskowe w celu zakłócenia i powstrzymania takich ataków” – poinformował Pentagon. Departament Obrony dodał, że amerykańscy żołnierze przebywają w Iraku, aby nieść „pomoc siłom irackim w walce z Państwem Islamskim (ISIS)”. Władze Iraku już wielokrotnie – bezskutecznie – domagały się od Amerykanów, by opuścili kraj. Ataki miały mieć ograniczony charakter, a decyzję o nich prezydent USA podjął pod pretekstem „ochrony personelu USA w Iraku”.
Wesprzyj nas już teraz!
Co ciekawe, oświadczenie Pentagonu pojawiło się w czasie, gdy kongresmeni rozważają możliwość uchylenia pozwolenia na użycie siły militarnej (AUMF) w Iraku.
O nalotach Amerykanie poinformowali inne kraje – zaznaczyła rzeczniczka Pentagonu Jessica McNulty Dodała ona, że „od kwietnia wspierane przez Iran milicje przeprowadziły co najmniej pięć jednokierunkowych ataków UAV (drony) na obiekty wykorzystywane przez personel USA i personel koalicji w Iraku, a także ataki rakietowe na siły amerykańskie i koalicyjne”.
McNulty wskazała, że ataki miały być wyraźnym sygnałem dla Iranu i wspieranych przez niego milicji, że muszą się liczyć z poważnymi konsekwencjami, jeśli „nadal będą atakować lub uzbrajać, finansować i szkolić grupy milicyjne, które uderzają w naszych ludzi”.
To już drugi raz – od objęcia urzędu – jak prezydent Biden upoważnił Pentagon do „precyzyjnych nalotów obronnych” na obiekty irańskie. W sumie zbombardowano dwa cele w Syrii i dwa w Iraku.
Ekipa Bidena uzasadniała ataki na obiekty w innych krajach, wskazując, ze rzekomo w Iraku przebywa na zaproszenie rządu irackiego. Podobnego komunikatu nie wydano jeśli chodzi o Syrię. Prezydent Baszaszar al-Asad nigdy nie zapraszał Amerykanów.
Wcześniej, 25 lutego naloty amerykańskie miały być odwetem za ostrzał rakietowy bazy w Erbil w Iraku, w wyniku którego zginął filipiński kontraktor wojskowy i zraniony został jeden z członków amerykańskiego personelu.
Kongresmen Ilhan Omar (D-Minn.) oburzał się, że naloty tylko napędzą przemoc. Domagał się, by prezydent konsultował każdorazowo z ustawodawcą planowaną eskalacją napięcia.
Część kongresmenów naciska, by uchylić zezwolenie z 2002 r. na użycie siły militarnej (AUMF), które administracje Busha, Obamy i Trumpa wykorzystały do uzasadnienia działań wojskowych w Iraku.
Senator Tim Kaine (D-Va.) przedstawił rezolucję z poparciem obu partii w celu zniesienia zarówno regulacji AUMF z 2002 r., jak i AUMF z 1991 r., upoważniającą do przeprowadzenia operacji „Pustynna Burza”.
Senacka Komisja Spraw Zagranicznych miała głosować nad rezolucją Kaine’a w zeszłym tygodniu, ale zamiast tego przewodniczący senator Bob Menendez (DN.J.) zgodził się na prośbę kilku Republikanów z komisji, by odroczyć posunięcie i zaplanować przesłuchanie w tej sprawie na początku lipca.
Syryjska agencja informacyjna SANA poinformowała, że w wyniku nalotów zginęło dziecko, a trzech innych cywilów zostało rannych po tym, jak „samolot bojowy uważany za amerykański zaatakował pociskami domy mieszkalne w pobliżu syryjsko-irackiej granicy we wsi w okolicy Al Bukamal”.
Al-Bukamal to miasto nad Eufratem, tuż na terytorium Syrii, w pobliżu kluczowego przejścia granicznego łączącego iracką prowincję Anbar z prowincją Deir az-Zor w Syrii. W tym samym sąsiedztwie Amerykanie przeprowadzili lutowe naloty.
Syryjska agencja twierdzi, że akcja USA miała na celu „podkopanie wysiłków państwa syryjskiego i jego sojuszników w celu zwiększenia bezpieczeństwa i stabilności w regionie wschodnim, wyeliminowania pozostałości terrorystów z ISIS i zapobieżenia ich infiltracji między Irakiem a Syrią”.
Senator Chris Murphy, D-Conn., wydał w niedzielę oświadczenie w sprawie nalotów, wyrażając zaniepokojenie eskalacji działań odwetowych
„Moim zmartwieniem jest to, że tempo działań skierowanych przeciwko siłom amerykańskim i powtarzające się uderzenia odwetowe przeciwko irańskim siłom zastępczym zaczynają wyglądać na coś, co kwalifikowałoby się jako wzór działań wojennych na mocy ustawy o siłach wojennych” – napisał Murphy. „Zarówno Konstytucja, jak i Ustawa o uprawnieniach wojennych wymagają, aby prezydent przybył do Kongresu w celu wypowiedzenia wojny w tych okolicznościach” – dodał. Murphy jest przewodniczącym senackiej podkomisji spraw zagranicznych.
Źródło: thehill.com, cnsnews.com
AS