Estończycy mobilizują się. Z całego kraju do Tallina na ćwiczenia pod okiem doświadczonych dowódców przybywają ochotnicy, którzy zasilają szeregi estońskiej Ligi Obrony – Kaaitseliit. Liczy ona obecnie 14 tys. 500 członków zgrupowanych w jednostkach bojowych. Jak przekonuje generał brygady Meelis Kiili, Liga to cenny element odstraszania militarnego Estonii.
– Wszyscy mówią o artykule piątym Paktu Północnoatlantyckiego. Dla nas w Estonii, jednym z najważniejszych artykułów jest artykuł trzeci, który stanowi: każdy kraj jest odpowiedzialny za swoją obronę – dodaje gen. Kiili.
Wesprzyj nas już teraz!
Kaitseliit podlega Departamentowi Obrony. W razie kryzysu np. agresji z zewnątrz czy zamieszek wewnętrznych jego członkowie winni zgłosić się do swoich jednostek.
Młodzi ludzie chętnie wstępują do Ligi Obrony. Na przykład Kevin Ungro tłumaczy, że chce bronić ojczyzny i rodziny w razie ataku wroga. Dodaje, że zgłosił się na szkolenia, bo im więcej osób będzie potrafiło obsługiwać broń, tym większe będą mieć szanse, by się obronić.
W lesie pod Tallinem ćwiczą więc studenci, lekarze, prezesi, inżynierowie. Wszyscy w pełnym umundurowaniu i z kamuflażem na twarzy. Szkolenia pod kryptonimem „Ogień i ruch” są prowadzone przez starszych członków Kaitseliitu. Mają oni nadzieję, że nabyte przez ochotników umiejętności przyczynią się do spowolnienia ewentualnej inwazji ze wschodu.
Tallin obawia się – bardziej od bezpośredniego ataku Rosjan – działań wywiadowczych i podburzania do zamieszek ludności rosyjskiej stanowiącej aż jedną czwartą mieszkańców Estonii. Dlatego też wolontariusze szkoleni są m.in. pod kątem radzenia sobie z protestami i zamieszkami destabilizującymi kraj.
Źródło: online.wsj.com, AS.