Proponowana przez MEN reforma systemu edukacji spotkała się z wielkim oporem społecznym. Wydaje się, że minister – nie mogąc już dłużej czekać na pomocną dłoń – przyznaje, że reforma ma pomóc nauczycielom zachować etaty. I prosi ich o włączenie się w spór. Czy nauczyciele staną po stronie szefowej czy rodzin?
Ministerstwo Edukacji Narodowej poprosiło związkowców o pomoc w propagowaniu reformy obniżającej wiek szkolny. Przekonuje, że jeśli sześciolatki pójdą do szkoły, nauczyciele będą mieli gwarancję pracy – donosi „Rzeczpospolita”.
Wesprzyj nas już teraz!
– Prowadzimy szeroką kampanię dotyczącą upowszechnienia edukacji przedszkolnej i obniżenia wieku szkolnego do 6 lat. Mam nadzieję, że państwo nas wesprą. Mamy tu wspólny cel. To gwarancja pracy dla nauczycieli – mówił podczas szkolenia dla związkowców wiceszef resortu MEN Maciej Jakubowski. W sukurs przyszedł mu prezes ZNP Sławomir Broniarz, który szybko wyliczył, że każde 200 tys. dzieci w systemie edukacji więcej to ok. 18 tys. etatów nauczycielskich.
Reforma od jej czasu jej ogłoszenia w 2008 r. ma wielu przeciwników. Na temat reformy MEN złe zdanie ma przeważająca liczba Polaków. Według badań Homo Homini, aż 71 proc. ludzi uważa ją za „zły pomysł”, z czego aż 45 proc. uważa, że jest ona „bardzo złym pomysłem”.
Od stycznia trwa zbieranie podpisów pod wnioskiem o referendum w tej sprawie. Potrzeba miliona podpisów, by wnioskować o taki plebiscyt. Fundacja Rzecznik Praw Rodziców zebrała do tej pory ponad 200 tys. podpisów.
Źródło: „Rzeczpospolita”
kra