Dla etnologów tradycyjne majówki przy kapliczkach, chociaż wypływają z religii, mają również wartość kulturową. Oprócz elementów duchowych, pełniły kiedyś rolę sąsiedzkich, a nawet matrymonialnych spotkań. Są jeszcze wsie, a nawet całe regiony, gdzie ta tradycja jest wciąż żywa.
W Złotej w gm. Głuchów (Łódzkie) kobiety regularnie spotykają się na majowych śpiewach przy kapliczce na skraju wsi od strony Łodzi. „Ma tyle lat, ile ja żyję. Józef Łopatka postawił tę kapliczkę na swoim polu i jak pamiętam, zawsze w maju tu się spotykaliśmy. Od młodego do starego” – mówi pani Stefania.
Z kolei Rozalia Supeł wspomina, że przed laty majówkę zaczynało się znacznie później niż teraz, bo po zachodzie słońca, kiedy skończyło się prace w zagrodzie. „Świeczkę świeciliśmy i śpiewało się, a ludzi było dookoła masa. I to nie w ławkach, ale na trawie się siadało. Dokoła kapliczki i jeszcze na rowie przy szosie” – wspomina pani Rozalia.
Wesprzyj nas już teraz!
Kapliczka w Złotej Pod Borem stoi na końcu wsi w pobliżu skrzyżowania do Wysokienic, gdzie jest kościół parafialny i cmentarz. Stąd prowadziła droga żwirowa. Kobiety wspominają, że w drodze do kościoła łąkami ludzie szli na mszę boso, a dopiero na drodze zakładali buty. Kiedy ktoś umarł, zwłoki wystawiano w jego rodzinnym domu, a w dniu pogrzebu kondukt w drodze do kościoła przystawał na skraju wsi, pod figurą Chrystusa Frasobliwego. Tu żegnali zmarłego. Kapliczka była więc z ludźmi zawsze i ma szczególna wartość w życiu społeczności.
Zofia Bujaśkiewicz wspomina, że przed laty poza książeczkami do nabożeństwa i śpiewnikami, kobiety miały zeszyty z zapisanymi pieśniami i modlitwami. Modlitewnik albo śpiewnik z Jasnej Góry, z Medjugorje, to był skarb.
W Polsce majowy kult Maryi, matki Chrystusa stał się szczególnie popularny w XIX wieku, kiedy rozpowszechnili je jezuici z Małopolski. W 1852 roku nabożeństwa majowe zaczęli odprawiać księża w kościele Świętego Krzyża w Warszawie. Wierni śpiewali pieśni maryjne i Litanię Loretańską do NMP. Wywodziła się z XII-wiecznej Francji, jednak tytuł Loretańska zyskała w wersji śpiewanej w Loreto we Włoszech od XVI wieku. I chociaż święto Matki Boskiej Loretańskiej obchodzone jest 10 grudnia, litanie ku jej czci odmawia się przede wszystkim w maju.
Czemu jednak nie w kościele, nie w domu, a przy kapliczkach? Michał Świercz z Działu Plastyki Ludowej Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi twierdzi, że w czasach, kiedy środowiska wiejskie były hermetyczne, a wsie stanowiły dla ich mieszkańców cały świat, wszystko, co nieznane traktowali jako obszar obcy i groźny. Dlatego na granicach wsi stawiali kapliczki, które oddzielały „orbis interior” – bezpieczny, znany świat domowy od „orbis exterior” – obcego świata zewnętrznego.
Ponieważ do kościoła było daleko, ludzie zaczęli spotykać się na modlitwę tam, gdzie im było wygodnie. Najczęściej były to wiejskie figury Matki Boskiej i przydrożne krzyże. Z czasem plenerowe spontaniczne nabożeństwa stały się popularne w całym kraju. Dotychczas rozmodlone kobiety można spotkać na Kaszubach, na Kielecczyźnie, w Centralnej Polsce, na Kresach.
Są rejony, gdzie ta tradycja jest wciąż żywa. W Centralnej Polsce szczególnie widoczne jest to w tzw. Księstwie Łowickim od Łowicza po Rawę Mazowiecką), na Ziemi Łęczyckiej, w rejonie Opoczna i Zgierza. W Górze św. Małgorzaty jest orkiestra, która grywa przed kapliczką przy parafialnym kościele, w Tumie pod Łęczycą trębacze przez cały maj o zachodzie słońca grają pieśni maryjne przed lokalnym kościołem albo przy kapliczkach w okolicy.
„Zwykle spotykamy osoby starsze, ale na przykład w Nowosolnej pod Łodzią trafiliśmy na majówkę, gdzie było wielu młodych ludzi. Śpiewali, grali na instrumentach. Miało to charakter modlitewny, ale też charakter spotkania wiejskiego tak jak to było dawniej” – nawiązuje do swoich badań Olga Łoś.
Majowe spotkania maryjne pełniły nie tylko rolę modlitwy, ale też spotkania sołeckiego i jak twierdzi Michał Świercz, pełniły funkcję matrymonialną. Matki przychodziły z córkami. Pojawiali się więc także kawalerowie.
Michał Świercz i Olga Łoś nie mają wątpliwości, że spotkania przy kapliczkach mają obecnie wartość nie tylko z perspektywy wiary i religii, ale choćby z perspektywy kultury. Michał Świercz dodaje nawet, że kultura narodowa wywodzi się z kultury ludowej, a jeśli zaniknie kultura ludowa, zaniknie też nasza tożsamość.
„Mimo że spotkania wypływają z religii, a pieśni mają taki charakter, wykonywane w przestrzeni wiejskiej śpiewane są inaczej niż w kościele. Fascynujące są warianty tych samych pieśni. Kiedy w rejonie Łodzi dominuje współczesna emisja, już wsie pod Rawą Mazowiecką zachowują charakterystyczny wiejski śpiew pełną piersią i z zachowaniem gwary. Zaśpiewy, ozdobniki, charakterystyczne dla różnych regionów to bogactwo, które należy chronić i ratować” – zauważają badacze.
„Tę tradycję należy podtrzymać. Powinniśmy pokazywać kulturę tradycyjną i o niej mówić z perspektywy bogactwa kulturowego, a nie tylko religii, a tak jest często postrzegana. To zaczyna się powoli zmieniać. Młodzi ludzie zaczynają się tą majową tradycją interesować” – powiedział PAP Michał Świercz.
PAP / oprac. PR
Maj miesiącem Maryi! 10 sposobów na uczczenie Matki Najświętszej